niedziela, 29 sierpnia 2010

Foto come back do wiejskiego lata.

Z uwagi na to, że nie za bardzo mam ochotę na pisanie a należałoby jakoś jednak wspomnieć minione już prawie lato - wklejam kilka zdjęć, które z lekka obrazują jak to na wsi było... :-)

1. Grill-meni - Aleksander i Mikołaj (czerwiec 2010)

Grillowanie prowizorycznie zorganizowane w pewne niedzielne... przedpołudnie. Najbardziej zainteresowani - przy "korytku". Piwo niepasteryzowane marki Łomża jednak do konsumpcji innych uczestników bibki.


2. Pastuszek Oluszek

Aleksander jest wielbicielem wędrówek po łąkach i przyglądania się krówkom. Obcowanie z naturą i tym co wiejskie sprawia mu taką samą przyjemność jak i matce Joannie (nie zawsze od Aniołów).


3. Wersja kąpieli podwórkowej 

W upalne dni częsta kąpiel jest wskazana. Stara miska, nieco wody ogrzanej na słońcu i relaks gotowy.


4. Gospodarski obchód z zieloną taczką.

Seledynowa taczka wymuszona w grajewskim sklepie okazała się niezwykle przydatna w codziennej pracy i rozrywce ;-). Tutaj Olu na spacerku po zielonych  przestrzeniach Pastorczyka.


5. Motocyklowa atrakcja

Goły, w gumakach i na ścigaczu brata ciotki Agnieszki - a czemu nie?


6. Gospodarz z ciągniczkiem

Bez ciągnika ani rusz ale ten żółty wydaje się być chyba nieco za mały do ciągania beli krowom...


7. Żniwna "idylla"

Praca przy zbiorze słomy nie jest lekka ale dobra organizacja, wystarczająca ilość rąk i dobry humor potrafią przekuć ją w całkiem sympatyczne letnie wydarzenie ;-). W tym roku (zresztą chyba jak zawsze) i ja miałam okazję nieco się wysilić jako układający słomiane kostki (na polu i w stodole). Na polu porażała mnie uroda otaczającego świata - zapach rżyska, sąsiedztwo pasących się krów, terkotanie ciągników, buczenie kombajnów, błękitne niebo, obrazkowe obłoki, spacerujące nieopodal bociany, wspinająca się w górę kukurydza  i w ogóle coś takiego dookoła czego nie umiem opisać a zawsze wprawie mnie w błogi, anielski stan. W stodole było mniej uroczo z racji cieknącego po tyłku potu i drapania słomy ;-). Ale i to zawsze da się przeżyć w zgranej kompaniji.




8. Urok kukurydzy

Kukurydza to wspaniałe zboże (czy zboże???). Rośnie niczym niewielki las, w którym można się wręcz zgubić. Ma szerokie, soczyste i ostre liście oraz kolby, w których ukrywa ząbki ziarenek. Młode kolby można ugotować, polać roztopionym masłem i zjadać jako letnią fanaberię. Kukurydza na polskiej wsi służy jednak głównie jako pasza dla krów. W październiku koszona jest specjalnymi, szatkującymi ją w całości (łodygi, liście i kolby) kombajnami a następnie składowana w betonowych silosach lub pryzmach (na zewnątrz, rzecz jasna), ugniatana ciągnikami, okrywana szczelnie folią i przysypywana ziemią. Kisi się kilka tygodni. Jest paszą treściwą i mlekopędną. Krowy ją uwielbiają i karmią się całą zimę. Gotowa kiszonka jest żółtawo-brązowa w kolorze, lekko sypka i ma ostrą specyficzną woń. 

Póki co, kukurydza nadal rośnie i kusi okoliczne dziki. Zdjęcia poniżej obrazują Olka pośród zielonego listowia. Kukurydza w postaci kiszonki być może za jakiś czas.



9. Aleksander z ciotecznym rodzeństwem

Moi rodzice mają 6 wnuków w tym 4 dziewczynki i 2 chłopców. Wzór i lider dla Olka to 5 letni Mikołaj. Jako 3 lata od niego starszy - zwykle spuszcza mu bęcki rożnego typu. Jest starszy, sprytniejszy, ma więcej zmysłów, siły i autorytetu. Mimo to, Oli lubi się z nim bawić. I nawzajem. No cóż.. Chłopaki  trzymają się razem.





Ola, siostra Mikołaja ma 3 latka i również bywa przez niego "terroryzowana". Z Olkiem bawi sie całkiem zgodnie.




Zuzia niebawem skończy 2 latka. Na co dzień mieszka w Gdyni i jest słodka jak landrynek. Córeczka najmłodszego brata. W minione lato była z nim na Pastorczyku przez tydzień. Z Olkiem rozumie się nieźle aczkolwiek jest jeszcze w takim wieku, że za najważniejszego na świecie uważa tatę - oczywiscie pod warunkiem, że nie ma w pobliżu mamy ;-). Wiejska przestrzeń służyła jej tak samo dobrze jak pozostałym dzieciom.




I to by było na tyle w telegraficznym skrócie. Lato było długie, zdjęć mam sporo ale wybrałam tu jedynie nieliczne. Zgodzę się - mnie nie ma na żadnym, ale wynikało to z tego, że zawsze byłam fotografem a nie obiektem fotografowanym.

Oh, przepraszam - 3 ostatnie zamieszczone zdjęcia są autorstwa oka i aparatu mojego brata Andrzeja - taty Zuzi właśnie. 

3 komentarze:

  1. przecudne lato!! ale dzieciaki mialy zabawe!! to sa dopiero wakacje:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. piekne zdjecia Asiu, dzieci cudne .... a zniwa hmmmm tylko pozazdroscic ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, super klimat, az mi sie zatesknilo za polska wsia

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).