środa, 20 października 2010

Moja new kitchen

Wczoraj, do spółki ze "swoim" projektantem ostatecznie opracowaliśmy projekt mojej kuchni. Mam też wstępną wycenę. Nieco zgrzytnęło mi po zębach jak Pan K. wymienił cenę - tylko mebli! Jednak na takie mniej więcej koszty byłam przygotowana. Oczywiście, po przybiciu targu, wyborze sprzętu i negocjacjach, mam nadzieję otrzymać niższy niż ten wstępny rachunek. Plany finansowe i odpowiednie zaplecze swoją drogą a ostatecznie wyłożona gotówka swoją... Dzisiaj Pan. K. ma do mnie przyjść i dokładnie podać wymiary do prac kafelkowo-instalacyjnych, co bym już mogła wpuścić innego Pana, który zajmie się przygotowaniem "gruntu" pod mebelki. Podłogi ruszać nie będę bo jest całkiem ok. Co prawda facet, jaki zajmował się glazurą i terakotą w mojej kuchni w 2007 roku - zbabrał nieco ową podłogę, ale może ona spokojnie pozostać taka jak jest na dłuuugie lata. 

Co do płytek na ścianie zaś - mam zagwozdkę. Też były położone w 2007 roku czyli są względnie nowe. Te, które hucznie odpadły zza lodówki właściwie nie zrobiły nic złego, bo zupełnie nie są tam potrzebne. Teraz należałoby więc tylko wygładzić i pomalować ścianę w tym miejscu i fajrant. Reszta może pozostać. Jedyne co trzeba to wymontować ze ściany kran i tym samym wywalić 2 płytki, w które jest on "wkomponowany". W miejsce to wstawić należy nowe glazurki. Co nieco kucia byłoby również na dole ściany, gdzie zachodzi delikatna potrzeba modernizacji instalacji wodno-kanalizacyjnej. No ale to też tylko kilka płytek. Jeżeli więc majster będzie lotny i ochoczy do przystosowania swych umiejętności do moich potrzeb a nie odwrotnie - odpadnie mi znaczny koszt wymiany i układania całej serii glazury. Glazura ogólnie droga nie jest a ja potrzebuję jej około 6 m2, ale zaraz dochodzi do niej klej i fugi. No i zapłata za ułożenie. Koniec koniec - ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Płytki jakie mam obecnie nie są może najnowszym krzykiem mody ani stylu. Ale ten się wiecznie zmienia a to, co pokrywa moją ścianę jest bardzo klasyczne i pasowne do wszystkiego - płytki spore, białe z odcieniami beżu, z ciemniejszą, brązową fugą. Położone równo i estetycznie. Nie mam sumienia zwalać ich na glebę, tłuc, wynosić na śmietnik i lecieć po następne. Mam też kilkanaście w zapasie więc ewentualne braki elegancko można nimi pokryć. 

Ot i wymyśliłam sobie. Nie ma to jak chociaż od czasu do czasu użyć rozumu i rozsądku a nie tylko dawać się ponosić emocjom i ofertom sklepowym, które kuszą jak mogą. Wczoraj na szybko obleciałam z Olem sklepy z glazurą. Kuchennej jednak wcale nie było w ofercie tak wiele i żadna nie powaliła mnie swoim wyglądem z nóg. Stąd też swobodnie ostanę się przy tej jaką mam. O ile, jak wspomniałam, majster przystanie na realizację mojej wizji.

Po poprawkach projektowych - nasze centrum gotowania i spożywania - wydaje się być zarówno praktyczne jak i całkiem urodziwe. Poprosiłam wczoraj Pana K. aby wysłał mi udoskonalony projekt na maila ale po chwilę obecną nie widzę od niego nic  w swojej skrzyneczce. Maile to chyba jego słaba strona, jak zauważyłam... Rozumiem, że chłopak zajęty i zalatany ale ile czasu i pieniędzy kosztuje takie wysłanie maila? Praktycznie nic. 

Jeśli jednak uda mi się w końcu wydębić tego maila z ostatecznym projektem - nie zawaham się go tutaj opublikować. Na razie jednak - wizualizacja musi pozostać jedynie w wyobraźni ;-). Mojej jak i moich miłych czytelników.

9 komentarzy:

  1. ...koniecznie wstaw poprawki z tamtego projektu bardzo jestem ciekawa co pozmienialiscie i czy umiejetnie zagospodarowaliscie kazdy katek :))) Elsa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ela, już mi się nie chce go męczyć o tego maila bo kolejne prośby jak kulą w płot. Ale wczoraj zrobił pomiary i może obędzie się bez zwalania płytek co mnie cieszy. Kąciki zagospodarowane fajnie zgodnie z Twoją radą:-). Montaż odkładam do Nowego roku bo i tak minimum czeka się 6 tygodni a ja nawet nie mam zrobionych ścian ani malowania (majster się ociąga!- wymienię na innego jak się da). Po NR mogę dostać spory rabat bo teraz każdy chce na Xmas a mnie nie zależy, bo święta i tak na wsi. Meble w ogóle są z Black Red White czyli proste, solidne i ładne.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam czekam na fotke nie projektu, ale juz gotowej kuchni:)na pewno bedzie sliczna i funkcjonalna:)co do mebli z BRW to mam takowe u siebie w pokoju w PL, ladne one sa, mi sie przynajmniej podobaja, ale solidne to na pewno nie:/ rozlaza sie, tyl szafy odchodzi od jej scianek, przod szuflady biurka zostaje w dloni, kiedy owa szuflada zostaje w biurku... ale moje mebelki maja juz 9 lat, moze obecnie poprawili sie z jakoscia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. MMM, no wiem, że bynajmniej fronty są z BRW a reszta nie wiem do końca. Facet mówił, że są opcje wyboru solidności elementów. Okaże się w praniu ale na dębowe deski mnie nie stać... ech. Mój brat ma kuchnię z BRW i są zachwyceni, ale może jak napisałaś - teraz jakość lepsza? Nie ma co się łamać. Może za 10 lat kupimy dom albo wymienimy meble - LOL.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez lubie meble z BRW mam komode u Marcela w pokoju i nic sie z nia nie dzieje solidny kawal mebla ;).... brat z bratowa to wszystkie meble kupowali z BRW i tylko lozko rozkladane sie rozpadlo no ale chyba zle uzytkowali .... Elsa

    OdpowiedzUsuń
  6. ja tez generalnie lubie ich meble, ale akurat te moje - biurko i szafa - to jakas masakra byla, od samego poczatku:)rodzice mieli sypialnie z tego i zawsze bylo ok:) ale w sumie stoja i swoja funkcje pelnia nawet te moje, choc 2 regaly na ksiazki nie stykaja sie na gorze jak powinny;)nie remontowalam tam bo i tak wiedzialam, ze zaraz wyjade, wiec ok:)mimo wszystko sa konkurencyjni cenowo:)ale nie jest to takie super hiper, niektore sa brzydkie jak ta okladzina z plyty mdf odchodzi - akurat u mnie nic takiego nie, mialam ale widzialam u kilku znajomych - choc moze oni po prostu nie dbali o meble?

    OdpowiedzUsuń
  7. No to są meble rzekłabym popularne czyli ani wielki hit ani jakiś tam kit. Ale osobiście przekonam się jak już będę miała... A fronty jak napisałam są do wyboru - i mdf i drewno i coś tam jeszcze. No i od tego zależy cena.

    OdpowiedzUsuń
  8. u moich rodzicow w pokoju tez meble sie nie stykaly,a co sie okazalo,to ze podloga nie rowna jest, tak to kiedys budowali nasz blok, chyba po pijaku ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ... pewno ze z drewna wypasik ale cena tez jest wypasiona :D Elsa

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).