środa, 10 listopada 2010

Odliczanie do rozpoznania (???)

Cz. 1

Gdzieś za godzinkę lecę na swoje USG. W miniony piątek nie wypaliło, bo mój lekarz był na urlopie. 

Więc teraz słuchaj MAŁE - masz się ujawnić w całej krasie ale zwłaszcza pokazać, że jesteś absolutnie zdrowe a Twoja brykanina nie wynika z jakiegoś ADHD czy innego licha, tylko ze zwykłego sprytu i aktywności fizycznej - czyli pójścia w matkę. O!

No skarbie, myślę że się zrozumieliśmy i jak wrócę ze szpitala to będę tu mogła wreszcie napisać - dla siebie, Ciebie, historii i moich ukochanych śledzicieli bloga - co w trawie piszczy :-).

Cz. 2

Aha, akurat. Jeżeli wydawało mi się, że tylko z racji wieku jestem mądrzejsza od malucha, to się myliłam i to solennie.  Ba, nawet starszy i mądrzejszy ode mnie lekarz i jego super hiper maszyny go nie przechytrzyły. Wypiął się na nas wszystkich. Jeśli chodzi o pozostałe kwestie - jest dobrze. Serce ma 4 komorki, UON prawidłowy, kręgosłupik ciągły, wymiary w normie.

Podsumowując: tajemnica pozostaje tajemnicą. Małe podąża drogą Aleksandra, który ukazał swoją płeć dopiero gdzieś w granicach 35 tygodnia. Czy mam to odczytywać jako męską solidarność?

Cz. 3 

Podczas badania USG lekarz stwierdził, że mam zbyt napięty brzuch. Po 12-stej idę na konsultacje. Znając mojego lekarza i objawy, jakie mnie dopadły - najwyraźniej czeka mnie szpital, w którym będę leżała jako zagrożona przedwczesnym porodem. Z Aleksandrem też leżałam będą w 26 tygodniu (teraz mam 25). Oczywiście nie stawiam jeszcze wyroku sama na siebie, ale jest to norma w przypadku doktora S.C. Na wszelki wypadek łykam nospę, spróbuje się rozluźnić i iść na wizytę spokojnie. Brzuch mnie z lekka kłuje, fakt, do tego dochodzi stres i objaw przedszpitalny gotowy. Osobiście ani w głowie by mi było leżenie na oddziale bo jednak źle się nie czuję ale... jak Pan każe - sługa musi, bądź co najmniej powinien.

Jeśli naprawdę usłyszę - szpital - koniec świata. JA NIE MAM Z KIM ZOSTAWIĆ ALEKSANDRA NA TE KILKA DNI! Zupełnie, totalnie, kategorycznie i bezwzględnie - nie mam z kim! 

Ale nie panikuję już. Najpierw pojadę, dowiem się co i jak i wtedy będę myśleć. Może do cholery szubienica mnie nie czeka. ;-)

Cz. 4

Ufff, nie pójdę do szpitala ale dostałam ostrzeżenie, zalecenie odpoczynku i przyjmowania leków oraz nakaz wizyty za tydzień. Czyli - jest dobrze.

Dziś zaś jadę z Olkiem na 4 dni do Pastorczyka a tak ogólnie to pada jak diabli.

6 komentarzy:

  1. ot i masz babo placek :D ale najwazniejsze ze wszystko ok i ze cie nie zostawili w szpitalu.... a tobie proponuje wiecej odpoczywac a nie zaiwaniac od switu do nocy :/ bo cie wzielo na gruntowne porzadki :/ Elsa

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze że jednak nie szpital..ale lekarza słuchać trzeba,i jak kazał odpoczywać to tak trzeba robić! :)

    No i dalej macie niespodziankę z dzidziusiem :)
    A masz jakieś przeczucie?
    Ja w pierwszej ciąży byłam pewna że to chłopak,nawet mi się przyśnił:)
    W drugiej w ogóle nie umiałam wyczuć co będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Asiu najwazniejsze ,ze wszystko jest ok i ,ze cie nie wzieli do szpitala, bo faktycznie co z Olkiem,amoze i fajnie tak jescez w niecierpliwoscio poczekac, albo przy porodzie niespodzianka, tyle,ze z drugiej strony fajnie wiedziec co , bo mozna by sie jakos przygotowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech tam, no nie wiadomo to nie wiadomo. Okaże się przecież tak czy owak. dziecię jak widać chytre jak lisek. Najważniejsze, że nie kazano mi iść do szpitala a póki co czuję się już dobrze.

    Arabella, przeczucia mam że chłopak, ale to chyba tylko dlatego że jednego już mam a dziewczynki nie umiem sobie wyobrazić ;-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, ze jednak nie zostałaś w szpitalu ... życze Tobie i Maleństwu zeby wszystko było dobrze ale wiem, ze okres ciązy to i radości niestety czasami i strach, obawy, niepokój ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, Kerry-Marto - to taki misz-masz emocjonalny. Ale będzie dobrze! Oby do lutego.

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).