wtorek, 23 listopada 2010

Post bez tytułu

Wczoraj nie było dnia. 

Dzisiaj też była tylko noc...

Rano padło. Olek nie chciał wstać i musiałam go ubierać niemal na śpiąco. Żal ściskał mi serce, ale nie miałam wyjścia. Muszę być czasem twarda jak skała, bo inaczej rozsypałabym się w proch jak stary zmurszały grzyb, któremu ktoś daje z rozpędu kopa.

Po odstawieniu Olka do dziadka Władka, w drodze do pracy zajechałam do sklepiku po ptysiowego obwarzanka. Kupiłam, zapłaciłam, wyszłam na dwór, wsiadłam do auta i ZONK. Nie pali. Ot tak po prostu - nie pali. Bo cham jest. Bo drań, łobuz i grat. A tu ciemno, do pracy daleko, za osiem siódma, pada deszcz, ludzi ni ma... Co robić? Dzwonię do dziadka Władka i referuję problem. Dziadek z Olkiem za parę minut są już koło mnie. Olek na tylnym siedzeniu, poruszony obrotem spraw zadaje pytania, ma przekrzywioną czapkę i niedopiętą kurtkę. W końcu się śpieszyli, nie? Do pracy spóźniam się zaledwie kilka minut. Dziadek obiecuje, że potem z Olkiem po mnie przyjadą, samochód ściągnie do siebie i zobaczy co jest grane. Wygląda na akumulator, aczkolwiek niekoniecznie. Oczywiście po pracy czekają na mnie z Olkiem pod zakładem. Mój samochód u dziadka w garażu, pod prostownikiem. Ale problem nie leży jednak w akumulatorze. Jednak już pali. Dostaję namiar na elektryka samochodowego do konsultacji, kilka rad, sadzam Ola w fotelik i wracamy do domu... Kurde, jak dobrze, że jest Dziadek Władek.

Ciemna otchłań za oknem. Wieje i mokro. Olek porozwalał spinacze od bielizny. Cały ich koszyk po całym pokoju. Teraz wozi je turem, zgarnia na gromadę i rozwala na nowo. Ani mu się przyśni sen. A już po 21. Rano znowu będę musiała podnosić go dźwigiem, ubierać na śpiąco i czuć się jak ten zmurszały grzyb co dostaje kopa, ale jednocześnie trzyma się jak skała...

I jeszcze te boksy od środka. Te szturchańce, kuksańce, lewe, prawe, proste i sierpowe... Litości!!!!!

9 komentarzy:

  1. Asiu,dziadek Wladek jest Wielki, dobze,ze masz sie do kogo zwrocic...

    Olus nie spi bo czuwa przy mamusi,zeby bezpieczna byla :)

    Juz niedlugo wrci M i dzidzia bedzie z Wami:)
    Ja juz sie doczekac niemoge :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak Aniu, Dziadek Władek jest nieoceniony... Olek nie bez kozery nazywany jest moim asystentem, bo zwykle jak ja nie idę spać to on też nie. Mohi wraca za niecałe 2 miechy a te Małe co-nieco w brzuchu... no już też tylko 3 miesiące. Zleci jak z bicza i będę kołysać jak ty ;-). Póki co - kopanina na całego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Amisha samo życie, świetnie to opisałaś ... Dobrze, ze jest ktos na kogo mozna liczyć taki własnie dziadek Władek. Ja mam taka osobe w miarę blisko w postaci mojej teściowej czyli Babci Grażynki, zawsze mogę na nią liczyć. Na rodziców też ale oni jednak mają do nas 40 km ...
    Głowa do góry, a maluszek hmmm przypomina o sobie ;-)W drugiej ciąży miałam sposób na kopanie - kołysanie i muzyka ... z vivy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. to Ci piłkarz rośnie albo piłkarka:))) będzie przebojowy/a jak na ten świat się wykopie;) nie da sobie w kasze dmuchać:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że nie tylko my mieliśmy ciężki dzień wczoraj :(
    Byle do wiosny jak to się mówi :)Nie rozsypuj się..dasz rade!

    Co do kopniaków,Alia mnie tak strasznie kopała,Adaś przy niej to był anioł..i nadal tak jest..charakterek pokazała jak jeszcze była w brzuchu. Tak że już Ci współczuje urwisa/ki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaak - byle do.. wiosny ha ha. Jeszcze tylko ciut ciut :-). Kopaninkę do lutego też jakoś przetrzymam:).

    Alia... bardzo ładne imię, swoją drogą :-).

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, to mieliście przygodę...
    Dobrze, że kopie, pewnie ma dobry nastrój:)
    Pozdrawiam:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).