niedziela, 14 listopada 2010

Wiejski listopad w kadrze

Dzisiaj pogoda była piękna... Po tych kilku szarych i bardzo melancholijnych dniach, w końcu zaświeciło nam i dogrzało słońce. Aleksander z Mikołajem snuli się po obejściu a ja spacerowałam za nimi i pstrykałam zdjęcia swoją małpką. Profesjonalny aparat Mohiego zostawiłam w Grajewie... Zresztą nie umiem do końca użyć wszystkich jego funkcji i zdjęcia nigdy nie wychodzą mi takie, jak powinny. Małpeczka Sony zaś, jak zawsze jest niezawodna. 

Oto więc kilka moich fotograficznych refleksji z mojej ziemi rodzinnej. Ziemi, w której wyrosło moje serce i do której musi wracać raz po raz, by zaczerpnąć życiodajnych soków.

 1. Nasze "rodzinne", przydomowe gniazdo bocianie. Teraz oczywiście puste. Ale oby do wiosny i znów się "zaklekoce" w jego podwojach :).




2.  Widok w pola z przydomowego ogrodu 




3. Ogród warzywny... Kapusta jeszcze się trzyma w kilku głowach ;-)




4.  Za stodołą 




5. Kopiec z kukurydzą 




6. Może... przejażdżka? He he (wóz quasi drabiniasty ;-))




7.  Wały (nie Jagiellońskie) na tle wiekowych brzóz




8.  Tutaj nieco ptasio - 3 pawie spacerujące po oranym polu (jak widać, pawie nie tylko w królewskich ogrodach spotkać można), biały pan paw na słupie ogrodzeniowym, gołębie wirujące na niebie (to sąsiadów) oraz pojące się i kąpiące w kałuży (te są nasze :-)).







9. Na zakończenie - piękny ażur z konarów i nieba



9 komentarzy:

  1. alez ja ci zazdroszcze tych pobytow na wsi :((((( normalnie az mnie w sercu sciska ........

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm, Elu, stąd wiesz jak by trudno mi było wyemigrować stąd gdzieś dalej... No i dobra z Ciebie kobita i moja bratnia dusza, że Ci wieś serce kroi a np.nosa nie wykręca ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Amisho, przybywam z rewizyta i od razu mi sie podoba ... uwielbiam takie klimaty z twoich zdjęć. Od razu mam wtedy wątpliwości i muszę sobie przypominać argumenty za mieszkaniem w mieście ... Co prawda też mam mozliwość bywania na wsi ale to już nie taka prawdziwa wieś ...

    OdpowiedzUsuń
  4. A witam Cię serdecznie Kerry-Marto. Miło, że zajrzałaś w moje wirtualne okienko. O wsi w moim Żywotniku bywa i być musi bo to część mojego bytu. A wbrew pozorom - sporo ludzi ma do niej sentyment z sobie wiadomych powodów :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że chociaż w ostatni dzień pobytu na wsi pogoda dopisała! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przynajmniej wirtualnie można sie przenieść na wieś poprzez Twoje zdjęcia :)

    P.S.Jechałam takim wozem!!! ale frajda była.
    Nawet ja prowadziłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. te pawie to Twoje rodzinne?? Wow!! :) obraz wsi iscie sielankowy mi zawsze ukazujesz:) ja wsi nie znam w ogole, wiec i nie tesknie do takich widokow, pewnie nie wiem co trace;) ale chetnie bym spedzila na takiej wsi kilka dni, moze nie w czasie orki na polach, a raczej w ramach blogiego relaksu;) teraz poznaje wieś, ale ta mojego meza, ktory uwaza sie za farmera pelna gębą;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pawie należą do sąsiadów Luiza. Ale przyłażą czasem do naszego kurnika podjeść sobie w gościnie ha ha. Czasem stoją na parapecie okna naszego nowego domu, czasem siedzą gdzieś na drągach pod dachem w stodole a czasem stoją dumnie na gromadzie gnoju u sąsiada za oborą. Więc ich królewskość tutaj została sprowadzona do poziomu ptactwa przydomowego ;-). Rzadko można zobaczyć samca z rozpiętym ogonem. Są to dość płochliwe ptaki, wydają dziwne dźwięki i genialnie fruwają.

    Moja mama ma kury, koguty i perliczki. No i zadomowiły się u nas gołębie. Kiedyś były też gęsi, indyki i kaczki ale mój ojciec nie lubi drobiu plączącego się pod nogami i mama ma już tylko to, co ma.

    No i zapraszam Luiza na tę polską wieś - najlepiej latem.

    OdpowiedzUsuń
  9. piekne zdjecia, tez mi sie za wsia stesknilo...

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).