wtorek, 1 lutego 2011

Indyjska Mama na necie

Mój Broda uczy swoją mamuśkę sztuki internetu. Mamusia, aczkolwiek kobieta bez wyższych wykształceń (zresztą jak moja), moim zdaniem i tak jest na względnym topie współczesnego świata. Mohi zakupił jej ostatnio laptopa, wyposażył go w neta i pokazał na czym polega skype. Mama więc często teraz do niego (mogę nawet rzec - do nas) dzwoni z owegoż skype'a. Zawsze ma ochotę pogadać też ze mną i pooglądać przez kamerkę i samą mnie i Olusia. Po angielsku mówi całkiem dobrze. Bynajmniej wszystko rozumiem. Nie za bardzo wiem, o czym mogłabym wieźć z nią długie pogawędki, stąd jestem dość zwięzła za każdym razem - co by tematów za szybko nie wyczerpać. Ostatnio chciała widzieć moją ciężarną posturę - stąd wstałam i obróciłam się przed kamerką na pięcie, co Panią Mamę wprawiło w dobry humor. Ma kobieta to poczucie humoru, oj ma, i to w niej lubię. Prosiła też bym kiedyś ubrała się w kamezy (czy jak je tam zwał) jakie dla mnie wybrała i pokazała jak w nich wyglądam. Owe kamezy to jednak temat na odrębny post...

Poza skype'm Mohi uczy Mamę korzystania z e-poczty a mianowicie z gmaila, którego i On i ja używamy od dawna. Udziela więc Mamie szkoleń w tym temacie przez skype'a właśnie. W języku  punjabi z domieszką angielskiego. Nie muszę znać punjabi, aby załapać ogólny sens i wydźwięk tych szkoleń. Słyszę jak niektóre słowa i wyrażenia powtarza po kilka razy, irytuje się, podnosi głos i kręci głową z przymrużonymi oczyma. "Czego tak sztorcujesz tę biedną matulę - pytam - starsza kobieta, dopiero komputer oswaja, i tak jest ekstra. Moja nawet włączyć by nie umiała". "A bo sto razy jej coś tłumaczę a ona następnego dnia już nie pamięta". Normalka, czego oczekiwać od ponad 60 letniej pani na progu zabawy z laptopem i internetem? Czasem te "szkolenia" mnie bawią - kiedy widzę wzdychanie Mohiego i jego pół obłąkany wzrok błądzący gdzieś po ścianach oraz posyłane mi porozumiewawcze spojrzenia.  A  Mama chyba najwyraźniej dobrze się bawi, bo dzwoni każdego dnia i przyjmuje synowskie nauki ze spokojem. 

Wesoło i oryginalnie miewamy czasem w naszym domu :-). Urok posiadanie egzotycznego męża. 

3 komentarze:

  1. Podziwiam mamę twoje męża, za zapał. No a mężczyxni już tacy są. To samo jest w przypadku mojego męża i tłumaczeniu, mnie, swojej mamie, moim rodzicom (choć dla nich jest milszy), siostrze itp itd ;-)
    A te kamezy mnie zainteresowały. Pokażesz nam sie też czy to temat tabu?
    Pozdrawiam i zaraz odpisze ci na maila.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czad!!! Moja tesciowa to sie boji tv wlaczyc bo ona uwaza ze im sie mniej wie tym sie lepiej zyje :) a co dopiero o latopie mowa lol :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu, w filozofii Twojej teściowej też na pewno jest spora doza prawdy ;-). No a ta moja to właśnie taka ciekawa świata. Chyba jako pierwsza bez ceregieli by nas tu w Pl odwiedziła, ale ma na głowie męża po lekkim wylewie i ponad 90 letniego teścia, którymi tylko ona się zajmuje. A teść ponoć niezłe ziółko mimo wieku - boki zrywam jak Mohi o nim opowiada.

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).