poniedziałek, 28 lutego 2011

No i się porobiło...

No i się porobiło... Tak, że nawet nie wiem za co się złapać. Życiowo i blogowo zarazem.

Streszczę się jednak tym razem w kilku jedynie zdaniach, a na rozwinięcie myśli i tekstów być może przyjdzie jeszcze czas. Czas zaś stał się dla mnie teraz podwójnie cenny. Drogi jak cholera. Nawet nie wiem, czy za jego cenę nie mogłabym sobie w końcu kupić nowego auta. Nasze stare zamarzło bowiem kilka dni przed godziną ZERO i nadal stoi przed blokiem nieruchomo jak śnięte widmo. A przecież ledwo co było naprawiane... 

Wstałam o 5.30 przespawszy całą noc. Tak, tak. Całą noc. Obudziły mnie obolałe plecy, zdrętwiały kark, ciągnące szwy i kapiąca mleczarnia. Fizycznie jestem teraz zupełnie do niczego. Tknąć mnie palcem a pękam jak  szkło na wielkim mrozie. Jestem taka do dupy, za przeproszeniem, że szkoda słów. Ale jeszcze o tym napiszę. Teraz to tylko moje preludium.

Jest 8.30. Troje mężczyzn w moim domu śpi. I to dlatego jestem TUTAJ - siedzę cichutko pod gałązką żywotnika i szybko piszę. Bo wszystko jest ulotne a chcę to zatrzymać na dłużej. Poza tym tęskniłam do pisania...

Poza bólem ze wszech stron oraz jednoczesnym wielkim szczęściem - czuję teraz powolne pulsowanie tęsknoty do pewnych "rytuałów i przyjemności" sprzed okresu, w którym to się TAK porobiło ;-). 

Tęsknię za Wami - moje drogie czytelniczki, koleżanki, przyjaciółki, goście i wszelkie inne dobre dusze, które  tutaj do mnie wpadają.

Przepraszam za brak odpowiedzi na zamieszczone podczas mojej absencji komentarze. Mam zaległości tak u siebie jak i na blogach moich ulubionych. Ale nic to. Obrobię się ze wszystkim, oswoję nową sytuację, odżyję, uśmierzę bóle i nerwy - i wrócę jak nowo narodzona. Pozdrawiam serdecznie!!!

10 komentarzy:

  1. Kochana Amishko!
    Jeszcze raz serdeczne gratulacje !!!
    Za parę dni oswoisz nową sytuację i wszystko się poukłada na nowo.,,ani się obejrzysz a chłopaki będą się razem bawić :)
    Trzymajcie się cieplutko!
    A jak starszy brat przyjął młodszego?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Amisho, moje wielkie gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Amishko moja kochana zycze Ci jak najszybszego powrotu do formy:)niech te wszystkie niedognosci (choc to zapewne eufemizm) mina i odejda w zapomnienie:)trzymaj sie moja droga!!!! Ja tez tesknilam za autorka Żywotnika:)mam nadzieje, ze z nawalem pracy znajdziesz czas na nowe notki:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! Dużo sił życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Amishko - no nareszcie! Brawo! Gratulacje najserdeczniejsze! To teraz nabieraj sił, zaprowadź nowe porządki, a my tu cierpliwie czekamy na Twój wielki COME BACK no i informacje o tym wydarzeniu i o kolejnym członku rodziny:).Uściski i jeszcze raz serdeczne gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  6. Amishko - jak będziesz miała chwilkę to zapraszam :)
    http://arabellamix.blogspot.com/2011/03/and-winner-is.html

    OdpowiedzUsuń
  7. :) minie to wszytko, nawet sie nie obejrzysz. urosna Ci chlopy i bedzie Cie 3 nosic na rekach juz niedlugo :)
    a propos kapiacej mleczarni, jak sobie przypomne to mnie w piersiach sciska. jak dobrze, ze bylo-minelo; tego aspektu zdecydowanie nie zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za wszelakie miłe słowa i gratulacje dziewczyny! Już jestem co nieco ogarnięta i wyzbyta z bólu (tylko plecy i mleczarnia nadal dokuczają, ale to już pestka).

    AsiuG... aspekt mleczarski jest cholernie dokuczliwy w gruncie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).