niedziela, 10 kwietnia 2011

O spaniu na dobranoc

Bet pojechała na imprezę. Rzadko wybywa, ale dzisiaj i owszem. Zapowiedziała, że nie wraca na noc do domu. Co się z tym wiąże? Ano to, że śpimy dziś u niej w pokoju. My, czyli ja i moje plony. Zasadniczo - tutaj w P. - ja śpię z Maksymilianem w pokoju na dole, a Aleksander szwęda się ze swoim snem po łóżku albo Beaty albo dziadka S. Ze mną i małym spać nie może, bo łóżko mamy niewielkie i jest nam za ciasno. Zdarzyło nam się jednak spać we trójkę raz jeden. Katorga. Olek niemiłosiernie odkrywa się przez całą noc i rzuca odnóżami na wszystkie strony świata, co jest niebezpieczne zwłaszcza dla Maksymalnego. Maksymalny, choć najbardziej minimalny z nas trojga, śpi w środku, Olek od ściany, a ja wiadomo - na krawędzi z brzega. Podczas gdy mały narażony jest na kopniaki i boksy od starszego brata, ja z kolei na upadek na glebę. Łóżko co prawda nie jest zbyt wysokie, ale zlądować z niego niespodziewanie w środku nocy... Mało przyjemne. Dlatego, po jednej wspólnej nocy w trójkącie - Olek dostał wilczy bilet i teraz przygarnia go albo Beata albo dziadek. Dziadek zwykle "przekupuje" go wizją opowiadania bajek. Bajki są zwykle bardzo improwizowane i wyssane przez dziadka z palca - stąd najbardziej atrakcyjne z możliwych i Olek je uwielbia. Ba, ich głównymi bohaterami zwykle są - Olek właśnie i jego brat cioteczny - Mikołaj. Do tego zawsze jakiś traktor, las, wilk... Prawdziwi bohaterowie w wyimaginowanej otoczce. Spanie z dziadkiem ma więc zalety. Beata bajek raczej nie opowiada (raz usiłowała, ale szybko jej się paliwo wyobraźni wyczerpało), ale do Beaty często przyjeżdża Damian - najlepszy "przyjaciel" Olka. Stąd Olu przebywa w pokoju Beaty do czasu aż go sen zmorzy. Kiedy zaśnie, Beata wrzuca go w kąt swego łoża, obkłada Wandą, Lodzią (pluszowe krowy) i psem z wywieszonym ozorem (też pluszowym - imienia chwilowo zapomniałam) i ... i tyle. I śpią sobie razem. Rano Bet wybywa do pracy a Olo śpi dalej, po czym przybiega do nas na dół. Zawsze słyszę kiedy biegnie, bo tupie bosymi nóżkami o podłogi z desek niczym stado cielaków.

Łoże Beaty jest duże - stąd śpimy w nim dzisiaj we troje. U dziadka śpi Mikołaj a Olek boi się spać sam na piętrze - stąd umościliśmy się tu wszyscy razem. 

Z uwagi na to, że Polską szargają obecnie okrutne wiatry - jakoś tu chłodno na tym piętrze... Brrr, wskakuję zaraz pod kołdrę do swoich zagrzanych już synalków. Mój stary laptop stoi niewzruszony w kuchni na stole a ja nadaję z komputera Beaty. Ten jej wielki ekran od telewizora jest bezlitosny dla moich oczu i karku. Jednak w tym wypadku - wolę mniejsze... 

Dobranoc :-).

PS. Przypomniało mi się - pies z długim, około 20-30 cm wywalonym jęzorkiem (jamnikowaty taki) nazywa się MEFISTO. Hau hau :-)

3 komentarze:

  1. Do nas nieustannie od paru miesięcy ładuję się do łóżka Alia,zajmuje pół łóżka,a nam zostaje druga połowa :) Dzisiaj mój mąż wyjechał na tydzień,i już dzieciaki ustalają kolejkę kto śpi u mnie przez kolejne dni..już się boje :)

    Takie bajki w których bohaterami są sami słuchacze są najlepsze,moje dzieci je uwielbiają,opowiada je im tatuś, ja nie mam takich zdolności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, pamietam to spanie w trojke w Polsce. dokladnie tak samo jak wy. ile razy trzeba bylo bronic bejbusia przed nogami wiekszego bejbusia :)
    3maj sie dzielnie na tym lozku na dole

    OdpowiedzUsuń
  3. No i niby zwykłe rzeczy, ale tak napisane soczyście i perliście ... no ... super się czyta!

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).