piątek, 16 grudnia 2011

Mgiełka myśli okołoświątecznych


Ależ mglisty poranek! Huh! Świat za oknem bielutki i nieprzezroczysty. Sceneria jak w dziwnym filmie – co kolwiek słowo „dziwny” mogłoby oznaczać.

Siedzę nad swoim służbowym laptopem i zbieram myśli. Na szczęście całkiem dobrze się dzisiaj czuję. Nie trawi mnie senność ni najgorsze z możliwych – poranne zmęczenie. Tak, tak. Takie zmęczenie, że ledwo człowiek zstąpi nogą z łoża na glebę, a już się czuje jakby pół pola w woła zaorał. Miewacie tak? Ja miewam i to całkiem często. Nie wiem od czego to tak naprawdę zależy... Rozumiem, że mogę być zmęczona, bo w nocy budzi mnie Maksymilian bądź nie mogę spać z innego powodu. Ale czasem bywa tak, że kładę się o tej samej porze, śpię tak samo, wstaję o tej samej porze i jednego dnia jestem kool i wypoczęta a drugiego zmęczona i ociężała. Chyba to pogoda tak na mnie wpływa. Bo innych przyczyn nie widzę.

W radio Chris Rea śpiewa Driving home for Christmas. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych okołoświątecznych piosenek. Ale tak naprawdę zupełnie jeszcze nie czuję Świąt. Poza jednym przypadkiem, kiedy to Boże Narodzenie spędziłam w Irlandii (byłam swego czasu na Wyspie przez 5 miesięcy), wszystkie inne Święta bez wyjątku spędzałam zawsze w swoim rodzinnym domu – na Pastorczyku. W tym roku będzie nie inaczej. W mieszkaniu w Grajewie a także w samym Grajewie – nie umiem poczuć atmosfery. Owszem, ustawimy tutaj choinkę, która zada nieco świątecznego szyku, ale w mojej głowie i sercu – Boże Narodzenie istnieje tylko na naszej wsi. I też nie jest to już to samo Boże Narodzenie, które bywało dawniej... Kiedy bowiem wiosną 2007 roku został zburzony nasz stary dom – wszystko nabrało innego wymiaru. W moich myślach najwspanialsze Święta pozostały bowiem właśnie w tamtym domu. Tym, którego już nie ma, a który na zawsze moim pozostanie. Nowy dom i tzw. domek przejściowy (w nim mieszkaliśmy podczas budowy, mama urzęduje w nim nadal) są już zdecydowanie mniej moje. No, ale cóż. Dobrze, że są wspomnienia i fotografie. Można sobie przypomnieć to, czego dzisiaj mi troszeczkę brakuje.

Do Pastorczyka wybieramy się 23 grudnia. Zamierzamy wrócić 27 lub 28 (mam jeszcze w pracy 2 wolne dni do wykorzystania do końca roku). Co ciekawe – nie byliśmy w Pastorczyku już 4 tygodnie! Długo, ale jak pojedziemy na Święta to posiedzimy tam kilka dobrych dni. Już mi troszeczkę tęskno do tamtejszych horyzontów, do psów, kotów, krów, kur, perliczek, świnek, chomika, gołębi i podwórkowych wróbli. Do ludzi, którzy są w wielkiej mniejszości w stosunku do zwierząt – oczywiście też. Ale chyba NAJbardziej tęskno to jest mojej mamie do Aleksandra i Maksymiliana, czego nie omieszka mi oznajmiać przy każdej rozmowie telefonicznej.

Ot i tyle porannych rozmyślań we mgle. Nic szczególnego, ale zaczynam chyba nabierać oddechu – jeśli chodzi o pisanie. Ciekawe tylko, czy zbyt szybko nie dostanę zadyszki albo wręcz odwrotnie – jeszcze gorszego bezdechu ;-).

12 komentarzy:

  1. o, a u mnie mgły dawno nie widziałam.
    Widzę, że Amisha wraca nam do formy z pisaniem - super! :)))
    "Driving home for Christmas" Chrisa Rea i "The power of love" - Frankie Goes to Hollywood, to zdecydowanie moi coroczni faworyci :)
    Amishko, moi rodzice zmienili mieszkanie, kiedy poszłam na studia, więc tam tylko pomieszkiwałam od czasu do czasu... ale już nigdy się nie poczułam tam jak w domu tak w stu procentach... zawsze było inaczej.
    Nigdy też nie śniło mi się nowe mieszkanie, zawsze dom w moich snach jest tam - gdzie dorastałam.

    A że babcia tęskni za wnukami?? Oj jak ja to dobrze znam...moi rodzice nie widzieli Gutka od września, dopiero była radość, kiedy przyjechali:)))
    Super, że święta z rodziną!!!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, stary dom to dziecinstwo, nawet jesli byl w bloku, to zostaje w milych wspomnieniach.
    Moi Rodzice tez sie przeprowadzili, kiedy bylam na studiach. Nigdy z tym blokiem sie nie zwiazalam, nawet sasiadow nie znalam.Zal mi, ze nie dorastalam w domu, moje dzieci tez. Dopiero zapewenilam to moim ewentualnie przyszlym wnukom.
    Pozdrowienia swiateczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Joasiu ja zawsze byłam zdania, że tam nastrój swiąteczny gdzie sama go stworzę i jeszcze zaraże nim moich bliskich i jakos nigdy nie przywiązywałam uwagi do miejsca, mimo iz z sentymentem wspominam wigilije i święta z mojego dzieciństwa. Z drugiej strony czegos mi jednak brakowało ... wiekszej rodziny? Nie wiem, wiem, ze te swięta które mam od paru lat sa dla mnie najwspanialsze. Zapraszamy do nas wszystkich, jest rozgardiasz, wesoło, tylko za okno nie chce sie za bardzo patrzeć bo o ile wy jeszcze macie szanse tam na wschodzie na odrobinę śniegu to my tu chyba nie :-)
    Joasiu moze powinnaś jakieś witaminki brać na wzmocnienie. Ja też tak miałam, właścieiwe nadal uważam że juz nigdy nie dojdę do takiej formy, że zarywanie nocy wcale nie kończyło się jakimś nagminnym zmęczeniem. Moze się starzejemy? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie ciężko myśleć o miejscu, które jest Ci tak bliskie a do którego nie możesz powrócić :( Może w takich chwilach tęsknoty lepiej skupić się kto stoi obok nas i cieszyć się rodzinką w komplecie :)Uszyska do góry:)
    Co do porannego wstawania mam podobnie..raz góry przenoszę a drugiego dnia padam na pysk już po zjedzeniu śniadania :)Pogoda, cykl miesiączkowy, swoje latka, za dużo kawy, która wypłukuję magnez z organizmu...zgaduj zgadula ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Amisho, z tą formą po w staniu jest coś na rzeczy - ja czasami śpię 3 godziny i po wstaniu jestem rześka i zwarta, a czasami (niestety zbyt rzadko) 7 - i czuję się jakby przejechał po mnie czołg. U mnie to przeważnie kwestia ciśnienia - moje super niskie, więc jak niskie w otoczeniu,to tak się czuję niezależnie od ilości i jakości snu. No a poza tym co? lata lecą i pewnie forma będzie spadała, a nie rosła ;).

    Co do świąt na pocieszenie dodam, że ja już ósmy rok będę z dala od rodziny w święta (plus jeden rok wcześniej wypadł, bo mieszkałam w Londynie - to dziewięć w sumie) i mimo, że nie celebruję świąt, to tęsknię do tych wszystkich smaków, zapachów, atmosfery wyjątkowej i całej rodziny zebranej w jednym miejscu. Co roku myślę - może za rok, no i może kiedyś się uda:). Stary dom - nowy dom, ważne żeby ludzie byli Ci sami - na pewno będzie cuuuudnie :). A zwierzęta? Mówią o północy?:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja ci Asiu ogromnie zazdroszczę takich świąt.Na wsi u rodziców pewnie z rodzeństwem.Dzieci też masz małe,pewnie cieszą się na wizytę u dziadków.Mikołaj, prezenty to olbrzymia atrakcja dla takich maluszków.Aczkolwiek ja też jestem podekscytowana ponieważ na pierwszy dzien świąt jestem zaproszona do mieszanej polsko-chińskiej rodziny.Pozdrawiam Cie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Amisho.

    Po tej lekturze, ożyły we mnie wspomnienia z lat 50/60-tych, kiedy mieszkałem w Wyszkowie (między Warszawą a Ostrołęką), z całą rodziną. Nie będę zanudzał, ale pozwolę sobie na kilka zdań retrospekcji związanych z „domem rodzinnym”. Po kilkudziesięciu latach, znalazłem się na ulicy, przy której kiedyś stał drewniany, czynszowy dom, w którym spędziłem całe dzieciństwo. Na jego miejscu pobudowano dziesięciopiętrowy blok. Moje prywatne „śledztwo” wykazało, że w miejscu gdzie obecnie jest wejście do pierwszej klatki schodowej, stał MÓJ DOM. Stąd taka dokładność? Dzięki dobrym ludziom (może ekologom), ocalał kasztanowiec, którego pamiętam, jako młode drzewko, rosnące przed oknami naszego mieszkania. Teraz jest to drzewo-staruszek, którego przyszłość jest niepewna. Nie będę opisywał, co poczułem w tym momencie, nietrudno się domyśleć. Mam kilka starych, pożółkłych zdjęć zrobionych koło tamtego domu, „pstrykała” je pani fotograf, która dzieliła z nami mieszkanie na parterze. Była to wspaniała kobieta, szlachetna osoba, o gołębim sercu.

    Droga Amisho. Zmęczenie, senność i inne podobnie dolegliwości, są być może, spowodowane nietypową aurą jak na obecną porę roku. A może, miejsce gdzie sypiasz, jest nie najlepiej wybrane – przebiegają pod nim cieki wodne? Z tym problemem można sobie szybko i skutecznie poradzić.

    Pozdrawiam serdecznie Ciebie z całą Rodziną, oraz wszystkich „blogowych” Gości, :)

    Ez[o]

    OdpowiedzUsuń
  8. Też w tym roku jakoś w ogóle nie czuję atmosfery świątecznej:( To znaczy ja od razu napiszę, że nigdy nie byłam wielką fanką świąt jako takich, ale gdzieś tam, w głębi duszy zawsze czekało się na ten czas. Nie mam takich wspomnień, jak Ty (czego bardzo żałuję), ale bardzo było miło spędzać w Poznaniu święta wraz z moim mężem wg naszych własnych oczekiwań.

    A tu w Manili... w ogóle na święta nie mam specjalnej ochoty, bo mam już szczerze dosyć świątecznych kolęd, choinek, bombek itp itd - atakują tu nas tym wszystkim już od początku września. No i jest ciepło, bardzo ciepło, a mi się marzy śnieg, mróz, a potem ciepły kaloryfer;)
    Dzisiaj przyjeżdżają do nas znajomi z Polski i na święta jedziemy na plażę. Będzie więc zupełnie inaczej niż co roku, ale z pewnością wcale nie lepiej.

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Driving home for Christmas już w którymś z kolei blogu jest przywoływane. Chyba sobie You Tuba włączę i posłucham - tak, tak zrobię :)
    Ooo... i rzeczywiście jakoś tak bardziej świątecznie.
    A Tobie świąt zazdroszczę bardzo. Chciałabym kiedyś tak na nie czekać, jak Ty teraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa :).

    Do Ezo - a jak sprawdzić czy nie ma cieku wodnego tam gdzie śpię - bo to blok, 3 piętro...?

    OdpowiedzUsuń
  11. Droga Amisho.

    Pytasz mnie o możliwość sprawdzenia, ewentualnych cieków wodnych.
    Głównie sprawdza się je metodami radiestezyjnymi, które są dość proste. poza tym można wykorzystać do tego, nawet profilaktycznie, skrypt runiczny.
    Jeśli jesteś zainteresowana, proszę skontaktuj się ze mną za pomocą emaila.

    Pozdrawiam serdecznie. :)

    Mój adres: edekhelios@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
    dużo szczęścia i słodyczy
    każdy z Dwóch Włóczykijów
    Ci dzisiaj szczerze życzy! :)

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).