wtorek, 27 marca 2012

Ekspresem przez wieś (z wielkim miastem w tle)


Bocianów w Pastorczyku jeszcze nie było. Pojawiły się za to żurawie, a niedawno w okolicy ktoś nawet spotkał się z borsukiem. Tego Pana, proszę Państwa to ja widziałam jedynie na obrazku. Ale skoro i On zamieszkuje nasze ziemie – to tylko utwierdzam się w przekonaniu, że ziemia pastorczykowska pod względem flory i fauny jest całkiem, ale to całkiem bogata.

Pogoda w sobotę była piękna. Aleksander rozpoczął sezon piaskownicowy, a Maksymilian po raz pierwszy własnonożnie dreptał po obejściu w poszukiwaniu atrakcji, którymi było dla niego niemal wszystko. Zaliczył kąpiel w kurzym wodopoju, kilka razy wyciął orła, dziwił się wszystkiemu i na wszystkie możliwe sposoby.

Wieś jeszcze szaro-bura i kolorystycznie dość monotonna. Jedynie pola zasiane żytem cieszą oczy soczystą zielenią. Drzewa ciągle nagie jak miotły-drapaki, krzewy zaś jakby już przybierały się do pączkowania i wypuszczania listowia. Ptaki wesoło świergolą, koty przechadzają się wolnym krokiem po podwórku, psy wystawiają grzbiety do słońca, drób wszelkiej maści – kury, koguty, perliczki i sąsiedzkie pawie – kręcą się tu i ówdzie grzebiąc w ziemi i uganiając się za sobą.

Rolnicy – w tym również my (może nie ja osobiście, ale ciągle jeszcze uważam się za jedną całość z moją rolniczą rodziną) – rozpoczęli już pierwsze prace polowe. Co się głownie robi? Nawozi – sztucznie i naturalnie. Wszelkie chlewy pustoszeją z udeptanego zimą przez zwierzaki – profesjonalnie mówiąc – obornika, prosto i zwyczajnie – gnoju, który to materiał ładuje się na rozrzutnik i wiezie na pole. Stąd też, na drogach naszego regionu mija się teraz często ciągniki z siewnikami i rozrzutnikami. Pierwsze z nawozem sztucznym, drugie z gnojem. Rolnicza brać przygotowuje bowiem podłoże pod nasz chleb i kartofle. Zasiewy jarego zboża zwykle rozpoczynają się na początku kwietnia, więc lada dzień ruszą traktory z siewnikami również do zbóż. Dzieje się. I dzieje się optymistycznie. Świat ponownie budzi się do życia a człowiek dotrzymuje mu kroku. Na wsi nie ma czasu na wiosenne przesilenie i humory. Trza się brać za widły i do dzieła, mili Państwo.

Miniona niedziela – mimo iż słoneczna – nie dorównała sobocie swoim pięknem. Przyoblekła się w tak porywisty wiatr, że strach było łba wysadzić na dwór, co by go nie stracić w ostrym porywie. Ba, nawet nasze małe auto podczas powrotu z Pastorczyka do Grajewa niemal fruwało na wietrze. Każda mijanka z tirem (a jest ich zawsze dostatek na naszej trasie) zmuszał mnie do mocniejszego uchwytu za kierownicę. Chłopcy na szczęście spali całą podróż, więc spokojnie mogłam skoncentrować się na drodze. Jak widać – dojechaliśmy szczęśliwie :).

A co poza moim mikro-wiejskim-małomiejskim-światem?

Ano – nie wszyscy mijają ciągniki z gnojem i chadzają wśród kur. Niektórzy, w modnym kapeluszu na głowie spacerują ulicami Sztokholmu, obserwują wiosenne wystawy odzieżowych butików, robią iPhonem zdjęcia co lepszym kieckom, po czym wysyłają je do mnie z zapytaniem – przypomnij swój rozmiar i powiedz którą wolisz - niebieską czy pomarańczową? W zasadzie to podobają mi się obie, czego nie zawahałam się głośno... pomyśleć, a powiedziałam – eee, czego będziesz wydawał kasę nadaremnie... Ale ja to jestem, co?

Więc ostatnio żyję troszkę jakby aż w 3 światach – na dalekiej wsi pełną gębą, w małym miasteczku półgębkiem i w wielkim mieście usteczkami w modny ciup ;). I bardzo mi się takie życie podoba.

PS. Ostatecznie podałam jednak ten rozmiar i wybrałam pomarańczową :).

18 komentarzy:

  1. Fajnie tak uciec czasem na chwilę na wieś, gdzie wszystko toczy się jakby inaczej :) I choć moja wieś jest w sumie taka jakoś mało wiejska (bez zwierza i prawdziwych rolników) to już się cieszę na kolejna wizytę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Justine - jednak zawsze warto doświadczyć wszystkiego - i miasta i wsi ;). Polskiej, holenderskiej i każdej innej . Pozdrawiam również :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie urozmaicenie życia jest mile widziane :) coś się dzieje, kręci się i jest miło ;) super!


    P.S. A jesteś zrzędzącą Mamą czy robisz to, bo chcesz mieć czysto i nie obciążasz dzieci swoim chceniem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpisałam Ci u Ciebie Mała Mi - odnośnie bałaganu... A rozmaitość życia jest mi rzeczywiście mile widziana :)

      Usuń
  4. Dla chłopcow wies to pewnie niesamowita atrakcja - zwierzeta, traktory i maszyny rolnicze.Dobrze jest balansowac w takich trzech swiatach, miec kazdego po trochu.Pozdrawiam slonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak Ago - zwłaszcza dla Aleksandra - jak gdzieś już wspomniałam - Pastorczyk to jego Mekka :). Maksymalny pewnie też niebawem dojdzie do takiego właśnie etapu uwielbienia wsi - na razie interesuje go wszelki świat dookoła :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj super tak uciec od codzienności do takiego pięknego świata. Ciężko co prawda żyje się ludziom pracy, ale jak pięknie...
    Moja wieś już niewiejska :( ale z czasów dzieciństwa pamiętam traktory z przeróżnymi maszynami i ludzi w trakcie pracy.
    Teraz jak Natan wypatrzy gdzieś krowę, to z zachwytu pieje, bo widok to rzadki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj Natana do nas Lilijko - u nas region w krowy tak obfity, że gdzie się nie zakręcisz to krowi ogon ha ha ;). Życie na wsi - ma swoje uroki, ale robota ciężka, nie zaprzeczam....

    OdpowiedzUsuń
  8. Amishko, świetnie się Ciebie czyta!
    Nie mogę wyjść z podziwu dla Twojego stylu!
    To raz.
    A dwa uśmiechnęłam się na powiedzenie "czego będziesz wydawać kasę nadaremnie"... ech ta skorpionia natura :))) ja mam tak samo :]
    Ale zdecydowanie miły prezent. No i sam fakt, że pomyślał i poszukał odpowiedniej kreacji - wspaniałe! :]

    Kiedyś z Gutkiem się wprosimy do Was na wieś, niech dziecko się nauczy co i jak, bo u nas też kiepsko pod tym względem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz Mysiu, każda z nas ma swój styl pisania. Twój też uwielbiam, bo jest Myskowy i basta. Ja czasem chciałabym napisać coś inaczej, ale jednak i tak zawsze mi wychodzi "po mojemu". Całe szczęście, że się to względnie dobrze czyta l).

    No, skorpionia natura tak ma - coś w tym jest, kurde mol ;). A co do M. - jest on w pewnym sensie fashion man, co nie znaczy, że metro i wychuchany. I on wie, że ja na ciuchy to skąpię, więc zawsze mnie przekonuje - kup sobie. Zamiast na mnie psioczyć, że wydaję na łachy to on by sam wszystkie kiecki świata mi kupił. Kiecki, spodnie, buty. Wszystko. Taki jest dobry, o. Nie tak jak tu moi koledzy z działu - wiecznie narzekają na żony, jak która sobie coś kupi. I w ogóle narzekają na baby. A M. nie narzeka ani na mnie ani na inne babki - bo wg. niego kobieta ma szerokie prawo ubierać się, malować i pachnieć i wydawać na to kasę. Ma prawo być kobietą i już.

    U nas w regionie jak napisałam Mysko - krowa na krowie. Tereny rolniczo-pastwiskowe. Na wiosnę zielone połacie pstrzą się czarno-biało. Więc wpadajcie!

    OdpowiedzUsuń
  10. od razu czuc z tego wpisu radosc, nie tylko wiosenna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Asiu, dawno Cię nie "widziałam". A radość - raz bywa, raz jej brak. Jednak - Źle nie jest. Póki co :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Amisho, tak pięknie opisałaś, jak to wieś budzi się do wiosny i do życia. :-)))
    My też niedługo będziemy już jeździć co weekend do siebie na wieś i oglądać takie obrazki. One są piękne. Pozwalają się na chwilę zatrzymać w tym naszym szybkim życiu i przypomnieć sobie, jak pięknie jest wiosną....

    No i dobrze, że jednak skusiłaś się na tą kieckę. Tego nigdy dość, szczególnie na wiosnę. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julitko - wieś ma swoje uroki każdą porą roku - no, może najmniej zimą...

      Skusiłam się - a niech ma chwile radości ha ha ;). Zobaczymy tylko, czy i ja ją będę mieć ;).

      Usuń
  13. Ja ciągle nie mogę się zdecydować co wolę - wiejską wieś czy wielkie miasto i cieszę się, bo w moim jest tak na poły: trochę wielkomiejskiego zgiełku, trochę wiejskiej ... sielanki: z jednej strony bloku masa budynków, ludzi i neonów, z drugiej pola i domy jednorodzinne, a między tym wszystkim owce przechodzące przez ulicę (na zielonym świetle!;)) albo pasające się na skrawku zieleni między blokami. Fajnie, że masz to w takim realnym wymiarze:). I dobrze, że wybrałaś sukienkę:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamo Ammara - ja w zasadzie też nie jestem jednostronna. Lubię wieś, żyję całkiem nieźle w małym miasteczku a i do metropolii chętnie jadę - o ile tylko mam sposobność. Wszędobylska jestem :).

      Sukienka - hmm, jak mąż nalega, by mi kupić - koniec końców - jako żonie nie wypadało mi odmówić :).

      Usuń
  14. Piękne te dwie ostatnie bocianio-wiejskie notki :-)

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).