środa, 30 maja 2012

Mieszkaniec stołowy

Odkąd nauczył się wspinać na krzesła - jednocześnie opanował kuchenny stół. 

Mogę chyba nawet powiedzieć, że tak jak Sampath z fantastycznej książki Dasai Kiran "Zadyma w dzikim sadzie" zamieszkał na drzewie - tak On zamieszkał na kuchennym stole. 

Zwykle na stole stały przyprawy, jakieś naczynia, czasem leżały akurat przyniesione zakupy. Stół służył do jedzenia, krojenia i wszystkiego innego, do czego tylko może służyć kuchenny stół. Obecnie - stół zmienił swoje przeznaczenie i zamiast całej rodzinie - służy głównie li tylko jednej personie, która nic sobie nie robi z tego, że tak naprawdę jest na tym stole non grata.

Kuchnię mamy niewielką i stolik w niej adekwatny, ale przecież i człowiek go zamieszkujący - pomimo imienia Maksymalnego - gabaryty ma nadal minimalne. Tak więc niewielka, płaska, drewniana powierzchnia zdecydowanie mu do życia wystarcza. 

Posiedzieć, postać oparłszy się o zieloną ścianę, potupać, poskakać, potańczyć, pośpiewać, powalić w blat czym się da, pojeść i popić - a jakże - przy czym umazać artystycznie wszystko dookoła, pompek porobić, pozwisać, brata w gościnę zaprosić,  ....nalać będąc bez pieluchy i w końcu... się zdrzemnąć.

Kto czytał o przypadku Sampatha - uwierzy, że porównuję nie bez racji ;).

ON NAPRAWDĘ spędza na tym stole mnóstwo czasu. NAPRAWDĘ.

Dowody - poniżej :).

Zdjęcia na szybko z komórki, stąd "liche" ;).









23 komentarze:

  1. A ja od dzieciństwa właziłam na blaty szafek i tam spędzałam najwięcej czasu. Oczywiście, łącznie z poobiednią drzemką. Najgorsze, że wdrapywanie się na nie zostało mi do dziś ;-) No cóż, jakoś muszę sobie rekompensować nie najwyższy wzrost.
    Dlatego nie pocieszam Cię, że synkowi przejdzie ale na pewno ograniczy się ta fascynacja i odzyskasz stół... Kiedyś ;-)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Verito - póki co - stołu brak ;). Jednak co do Ciebie - mam nadzieję, że teraz na tych szafkach już sobie chociaż drzemki odpuściłaś ;)

      Usuń
  2. :-), fajny jest mały "wspinacz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny Ago, ale jaki w tym wspinaniu bywa uciążliwy...

      Usuń
  3. Zdjęcia wcale nie liche, moim zdaniem genialne :D
    Swoją drogą moja kuchnia jest własnie w remoncie i na razie nie mam żadnego stołu, ale ten, który ma się pojawić, będzie chyba jeszcze mniejszy od Twojego ;)

    Pozdrawiam
    Sol

    PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:

    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaaaa, jaki on fajny, Amishko!
    Kochany urwis!!! :)
    Oj, Gutek też lubił wspinać się na stół i najczęściej patrzył przez okno. Musiałam mieć je wszystkie zabezpieczone, coby mu nie przyszło do głowy otworzyć (II piętro;), a nie było możliwości przestawić stołu w inne miejsce ;)
    Teraz blat okupuje i pomaga mi gotować :)
    Może i Twój Maksymilian lubi kuchenne przygotowania i będzie lubił pichcić?
    W końcu kuchnia to serce domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję Mysko, że będzie lubił - może poda matce łyżkę strawy na starość ha ha. Gutek - na razie Ci asystuje i oby mu tak zostało - ale jestem pewna, że rodzeństwo by go nieco ... rozproszyło ;).

      Co do okien... oni obaj z Olkiem non stop siedzą lub stoją na parapecie okna w pokoiku obok kuchni (urzęduje tam Em.).. III piętro i nie ma zabezpieczeń... Olu obserwuje parking i ruchy na nim - jaki samochód przyjechał, jaki odjechał. Mały włazi tam, bo Olu włazi... Szlag nas na to trafia, ale to chyba minie??????

      To okno nie ma szans być czyste nigdy....

      Kuchnia zaś - pięknie napisałaś - jaka by nie była - jest sercem domu zaiste...

      Usuń
  5. Niesamowity facet :)))
    Rozczulające jest to ostanie zdjęcie, super :D

    Wiesz jak to jest, ciut wyżej ciut więcej widać :)

    Okna mam cały czas brudne, te na wysokości Natana, już przestałam się na tym skupiać, poczekam aż wyrośnie
    A o kuchni pięknie napisała Myska. Ja zawsze lubiłam siedzieć w kuchni, najcieplejsze (dosłownie i w przenośni;p) miejsce w domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilijko - w sumie mi lżej, że nie tylko moje okna na wysokości chłopaków są takie wiecznie potwornie brudne ha ha.

      Też z tym już nie walczę, tylko czasem jak spojrzę pod słońce... ;)

      W swoim mieszkaniu kuchnię mam małą i choć lubię w niej być to jednak wolę nasz duży pokój - by posiedzieć. Ale w moim domu rodzinnym w P. kuchnia ZAWSZE była i jest centrum wszelakim. Inne pomieszczenia wręcz mogłyby nie istnieć ;)

      Usuń
  6. Amisho, może to wy jesteście intruzami na jego stole:) Ostanie zdjęcie super, fajny chłopak, potrafi zaznaczyć swój teren:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak intruzami Żółwinko... Nas na tym stole wręcz już NIE MA - odkąd go sobie wziął w posiadanie... ;)

      Usuń
  7. Droga Amisho.

    Do tej pory było mi znane "urzędowanie" pod stołem, które dzieci bardzo lubią. Twoi synkowie, złamali regułę i... bawią się na stole. No cóż, stół solidny drewniany - ekologiczny, idealny do zabawy.

    Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją Rodzinę. :)))

    Edek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edwardzie - miło, że "nas" tutaj odwiedziłeś :). Myślę, że to stołowanie z czasem minie, gdyż... czasem potrzebujemy stołu do innych, niż tylko dziecięce zabawy - celów he he. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Piękni są twoi chłopcy! Twój Maksymilian kocha stół ,a moja córka w jego wieku uwielbiała schody.Niestety nie chciała na nich siedzieć tylko bez końca chodzić w górę i w dół.
    Z tego co wiem Twoja firma sponsorowała piękną imprezę dla dzieci.Mój mąż dziś jest w Grajewie i dzwonił ,że leje okrutnie. Szkoda dzieciaków bo chyba wszystko miało być na podwórku. Miłego DNIA DZIECKA!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ago dzięki! Tak, leje.... :(. Szkoda, bo dzieci mają zepsutą zabawę. Wczoraj podobne imprezy były w Kolnie, chyba Zambrowie i Mrągowie. Dziś "finałowa" w Grajewie. Może jeszcze się rozjaśni... Jest to impreza dla dzieci szkolnych, więc moje maluchy nie uczestniczą tak czy siak. Olu miał mieć piknik ogrodowy w przedszkolu, ale z uwagi na deszcz właśnie - przesunięto go na następny tydzień. Czy Twój mąż jest w Gr. w związku z tym Dniem Dziecka?

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak ,jest w Grajewie w związku z Dniem Dziecka. Ale nie u was :( Może kiedys...

    OdpowiedzUsuń
  11. moje urwisy wskrabuja sie na szafki kuchenne i biegaja od jednej szafki do drugiej badajac zawartosc. na stole tez siedza, bo lubia :)mam nadzieje, ze z tego, jak i wielu innych zwyczajow wyrosna niedlugo.
    pozdrowienia dla MAksymka - krola stolowego!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać Asiu - wszystkie urwisy kochają stoły i szafki ;). Ale Maksymalny stół ukochał sobie w wyjątkowy sposób.

      Usuń
  12. Ostatnie zdjęcie mnie powaliło! Słodki! I wcale na urwisa nie wygląda;0) Jeste pod wrażeniem jak wsuwa pomidorki-moja warzywa omija szerokim łukiem- niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warzywka lubi mały i starszy w jego wieku lubił - teraz już mniej... A na tym stole to widziałam jak zasypia i chciałam go przenieść na łóżko, ale mocno protestował. Więc zaczekałam aż zaśnie mocniej i wtedy, he he.

      Usuń
  13. A ja Maksa rozumiem..w końcu imię Maksymilian zobowiązuje!
    Jak ma być Maksymalnym skoro w domu jest najmniejszy?
    A tak, żyje sobie na stole i przynajmniej jest równy z wami ;)

    Okna też mam "wypalcowane"..i z biegiem czasu coraz to wyżej :)
    A z warzywami mamy tak samo,Alia wsuwa aż się jej uszy trzęsą..Adaś w jej wieku też kochał warzywa..a teraz nawet patykiem nie tknie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Arabelko, niby Maksymalny a nadal w domu minimalny - więc się wspomaga stołem he he.

      Apetyt zaś i smaki rzeczywiście zmieniają się z wiekiem - nie tylko u dzieci...;). Olek swego czasu zajadał ze mną co wieczór misę surówek i sałatek - teraz już nie... tzn. ja nadal jem, on nie ;).

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).