czwartek, 21 czerwca 2012

Pogodowo i szkolnie

Co miałam zrobić - zrobiłam. Co mam zrobić - zrobię. W chwili obecnej nie robię zaś nic. Bo nic mi się nie chce. Nawet kawy. Za oknem stalowe niebo. Stalowe w kolorze i stalowe w swej wadze. Ciężkie i monotonne. Nieprzychylne człowiekowi. I chyba wszyscy już odczuwamy tę jego moc przyprawiającą nas o niemoc, prawda? Ale co? Zamierza tak być cały lipiec i sierpień? Owszem, w moim biurze taka pogodna letnią porą to jak łaska boska, bo człowiek nie topi się na swoim krześle jak ser w piekarniku, ale słońce w odpowiedniej dawce przydaje energii i bywa pożyteczne. Można się na przykład trochę opalić, dzieci puścić na piasek (a nie w błoto), truskawki w Pastorczyku w końcu może wszystkie dojrzeją (u nas tam zawsze dojrzewają bardzo późno), trawy pokoszone na sianokiszonkę w końcu pozbierają w spokoju duszy... Bo tak to tylko siedzą nerwowo z pilotem w ręku i czatują na prognozy pogody (w zasadzie w P. to teraz i tak nic innego się nie ogląda)... Więc, jak to na tej wsi się u nas mawia: pogody (w tym przypadku słonecznej) potrzeba na duch!

Komu dziś kibicujecie? Kompanii pięknego Ronaldo czy naszym pogromcom z 16 czerwca? Bo ja to chyba jednak Ciechom, mimo że nas ostatecznie wyautowali z rozgrywek. Większość stawia na Portugalię więc ja - choć nic do niej nie mam - przekornie kibicuję grupie Krecika. A co! Niech tam zdrowo kopie swoją łopatką rywali po kostkach. Niech sobie po cichu, po cichu, labiryntem - tu pod ziemią, tam na ziemią i w efekcie ukopie kopczyk zwycięstwa. Powodzenia!

A teraz z innej beczki. Z Olkowej - bo trochę zaniedbałam wpisy na jego temat. A czas leci, syn się zmienia, wydarzenia mijają i brną w zapomnienie. A przecież założeniem bloga było utrwalać to, co najważniejsze. A dzieci są najważniejsze i bardzo szybko rosną. Tak więc wczoraj, kiedy poszłam odebrać Olka z przedszkola, zagabnęła mnie na korytarzu pani Dyrektor i oznajmiła, że szanowny obywatel został zapisany na następny rok szkolny nie do 4-ro a do 5-cio latków. Do typowej grupy 4-ro latków kandydatów było bowiem wyjątkowo dużo, podczas gdy w grupie 5-cio latków jeszcze by się kogoś dało utknąć. Tym samym, gremium decyzyjne wytypowało kilku starszych (urodzonych w pierwszym kwartale roku 2008) i dość dobrze rokujących 4-ro latków i dokoptowało ich do starszej grupy. Raczej nie przewiduję problemów z Olkiem, bo moim zdaniem on już w tym sezonie mógł chodzić do grupy o oczko wyżej. Jest z początku roku, ładnie mówi, dobrze maluje, w listopadzie jako najmłodszy uczestnik brał udział w przedszkolnych obchodach 11 Listopada, gdzie "wygłosił" wierszyk (zakuwał i z matką i z ... ojcem!), potrafi ułożyć puzzle do 200 elementów (choć wena na puzzle odeszła mu wraz z nadejściem wiosny). Do tego, jak mówią Panie z przedszkola - Oli jest bystry, grzeczny (a wręcz aż za mało asertywny co akurat niechybnie ma po matce) i powinien sobie poradzić w tych starszakach. Oby jakieś wyrośnięte osobniki nie ciosali mu kołków na głowie, bo skoro on taki ułożony (w domu bywa różny, nie idealizujmy go, o nie) i daje się czasem "pod nogi", to właśnie ewentualny problem może pojawić się tutaj. Dyrektorka powiedziała też, że jeśli dziecko intelektualnie nie będzie nadążało za starszakami - ma mieć fory adekwatne do realnego wieku. Jeśli mnie wiedza nie myli, rocznik 2008 to pierwszy rocznik, który w wieku 6 lat przymusowo pójdzie do I klasy. Może więc Olu co nieco na tym awansie skorzysta? I to jest tak, jakby już teraz szedł do tej nowo systemowej zerówki. Oh no... Zerówka to już bliżej szkoły niż przedszkola. A jak szkoła to i masa innych dylematów i problemów, o czym wiedzą i piszą mamuśki uczniów. Ja o szkole jako takiej zapomniałam z końcem liceum (1992). Ile to lat proszę Państwa (proszę pominąć milczeniem)? I ile się zmieniło? Ile będę musiała... nauczyć się na nowo? I wszystko na mojej głowie, bo przypuszczam, że ojciec to co najwyżej z nauczycielami angielskiego się dogada... ;). Chyba, że los nas wyśle w inny, niż polski kosmos. Ale póki co - nic mi o tym nie wiadomo.

A edukację w grupie maluszków pod znaczkiem ŻABEK Aleksander kończy w piątek 29 czerwca. Żabim skokiem o 2 oczka :).

Ale przecież bardzo poważny już z niego gość, nieprawdaż ;).



22 komentarze:

  1. Jaka zamyślona mina... Super gość!
    Oczywiście, że poważny ;p

    Niestety Amishko, na naszych chłopaków spadł efekt rządów i konieczność wcześniejszego wymaszerowania do zerówy.
    Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie tego... Oli przynajmniej ten rok jest już "uczniakiem". Mój Mały dopiero od września pójdzie to przedszkola. Też trafia do grupy 5-latków, bo u nas te dwa roczniki są połączone. Oj będzie ciężko.
    Chyba że cudem rozmyślą się jednak i dadzą tym naszym dzieciom jeszcze rok dzieciństwa.

    PS Śliczni Ci Twoim mężczyźni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lilijko :). Sama nie wiem czy 6-cio latek w pierwszej klasie to dobrze. Niektóre 4-ro latki z Olka grupy jeszcze nawet dobrze nie mówią. Czy one za 2 lata będą w stanie ogarnąć program pierwszoklasisty? Nie wiem. Jednak jestem staroświecka i wolałam stary system... No, ale może nie będzie tak źle :).

      Usuń
    2. Dziewczyny, ja się podepnę pd tę Waszą rozmowę, bo mnie bardzo zniechęca obecne szkolnictwo i to, że odbiera się ten cenny czas dzieciom niby na naukę... a jednak dzieciaki, ups pardon młodzież opuszczająca szkołe jest niestety coraz głupsza.
      Niby dłuższa ta nauka, a jednak program coraz bardziej okrojony.
      I po co to wszystko?
      Niby dłuższa ta nauka, a jednak program coraz bardziej okrojony.

      Poza tym Lilijko, mam tę samą zgryzotę co ty. Dopiero te nasze chłopaki zaczną edukację przedszkolną, a tu zaraz będą musieli do szkoły uderzać - jako de facto pięciolatki. Strasznie mnie to wpienia.
      Ja też starym systemem jeszcze szłam, gdzie po podstawówce zaczynało się szkołę średnią i uważam, że on był dobry, niepotrzebnie się go zmieniało.
      Kilka miesięcy różnicy wśród kilkulatków to czasem straszna przepaść rozwojowa - o tym zdaje się ministerstwo zapomniało.
      Echhh, eksperymentują niepotrzebnie.

      Usuń
    3. no, a wracając do meritum, to faktycznie poważny gość już z Olka :) Spokojnie na pięciolatka się nadaje :)

      Usuń
    4. O rajuśku, ale namotałam!
      Nerw mnie trzepnął, to dlatego tak! :)
      Ale domyślicie się zapewne o co mi chodziło :)

      Usuń
  2. Też lubię przekornie kibicować :D Zawsze kibicowałam słabszym, choć... na MŚ w siatkówce w 2006 roku trzymałam kciuki za naszych rywali, nauczona tym, że jak trzymam za naszych, to przegrywają :P I co? Trzymałam kciuki za biało-czerwonych podczas finału z Brazylią i przegraliśmy - coś w tym jest ;] Ale dziś też kibicuję Czechom, a w ogóle Hiszpanom. "Piękny Ronaldo" jakoś mi nie pasuje, choć w piłkę grać potrafi.

    Nasze rządy należy pominąć milczeniem. Zwłaszcza w kategorii edukacji. Mój rocznik to był ten wybrany Giertychowy, któremu zepsuto (żeby nie użyć innego, mocniejszego słowa) świadectwa maturalne. Ja tam sobie ladnie poradziłam, ale sporo osób miało kwiatek w postaci niezdanego jednego przedmiotu. I po co to? Komuś noga się powinęła, zdarza się (nie mówię o tych, którym w ogóle nie zależy), normalnie to by się poprawiło i właściwie nikt by nie wiedział o potknięciu. A tu idź, pochwal się taką maturą... A co do puszczania 6-latków do szkół... ja może nie mam wiedzy, jak się takie dzieci rozwijają, jak to potem wpływa na ich rozwój (zastanawiam się, jak to np. wygląda na Białorusi albo Ukrainie, bo gdy zaczynałam studia w naszym akademiku była... 18-stka dziewczyny z mojego roku! A wątpię, by dużo krócej się uczyli od nas), ale najpierw trzeba przystosować szkoły do maluchów, a nie je tam wpuszczać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Ano mamy wynik. Piękny nie dał się podkopać ;).

      Powiem szczerze nie pamiętam na czym polegał ten fenomen Giertycha...Że zdawało się z jedną pałą, czy jak? Przypomnij pls.

      Jak napisałam w odp do Lilijki - nie mam jeszcze zdania na temat 6-cio latka w I klasie. Okaże się. W wielu krajach to funkcjonuje, ale 6-cio latek w zerówce to też nie było złe.

      Usuń
    2. To wszystko zapewne przez ten żel na włosach (o który ponoć biją się nawet modelki :P )

      To chyba tylko rok funkcjonowało, ale tak - zdawało się maturę z jednym oblanym przedmiotem. Do tego chyba dopiero w styczniu mogło się poprawiać. Człowiek i tak miał rok w plecy, bo na studia nie miał szans (choć nie wiem, czy czasem nie było możliwości pójśc i z taka maturą na jakić niszowy kierunek, tylko pewnie trzeba było mieć zdany przedmiot kierunkowy, że się tak wyrażę), a do tego miał w ręce bezwartościowy papierek. Zero pomyślunku...

      W wielu krajach funkcjonuje, ale jak słucham koleżanki, która ma staż w przedszkolu przy szkole i mi czasem opowiada o tym, jakie są dzieciaki i jakie są warunki choćby w łazienkach (kompletnie nieprzystosowane dla maluchów), to będąc rodzicem takiego malucha miałabym wątpliwości. Moim zdaniem pomysł jest dobry, bo zdarzają się zdolne dzieciaki, zdarzają się i zapracowani rodzice, którzy chcieliby puścić swoją pociechę wcześniej do szkoły, ale to powinno być dobrowolne, a nie obowiązkowe.

      Usuń
  3. U nas syn zacznie przedszkole jako 3,5 latek. W grupie będą dzieci w przedzaile wiekowym 2-5 lat.Tu tak mieszają dzieci w róznym wieku. Nie wiem jak starsze wspołpracują z młodszymi, przekonam się niebawem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie Ago wszystko zależy od dzieci. Niektóre dzieci u Olka w grupie mają nadal problem z mówieniem - o czym pisałam wyżej. Więc jak dla mnie takie grupy, gdzie są i 2 latki i 5-cio latki to dziwne... Ale może to ma sens? Nie wiem. Rozumiem dzieci z 2 roczników, ale więcej... Jednak zobaczysz jak już Wasz mały rozpocznie swoją przedszkolną przygodę.

      Usuń
  4. Ja tez kibicuje Czechom, bo ten gwiador Rolando mi sie nie podoba. David Beckham, równie wielka gwiazda kiedys, był milszy w obyciu.
    A w temacie szkółki na razie sie nie wypowiadam, moze, jak kiedys doczekam sie wnukow...Teraz dzieci mają tyle mozliwosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ardiolo - jednak Ronaldo wygrał... No trudno. Teraz kibicuję Grecji, choć ich wygrana z Niemcami to raczej cud.

      Tak, kiedyś był jeden system - teraz co szkoła i przedszkole to może być inaczej. Jednak czasem więcej możliwości równa się nie wykorzystaniu żadnej....

      Usuń
  5. Też kibicowałam Czechom, niestety chyba za słabo ;).
    Obstawiam, że synuś podczas robienia zdjęcia kreskówki oglądał, bo skupiony bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też kibicowałam Czechom. Niestety wygrał lepszy, jak to w życiu niestety często bywa. A synuś niesamowicie poważny. Krecika mu włączyłaś, czy mecz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Devinette, o ile pamięć mnie nie myli oglądał jakieś badziewie na Carton Network... Ale że badziewie to moja - matki - opinia. On, jako poważny gość - ma własną co zademonstrował odpowiednią miną.

      Co do Czech - już historia. Mamy finalistów.

      Usuń
  7. Faktycznie, powazny z Niego Gość:)) I do pięciolatków z pewnościa pasuje i sobie poradzi:)) poza tym taki "przeskok" może mieć bardzo pozytywne skutki... nawet jeżeli Oli będzie czuł, że tamci poprzez swoja starszość lepiej malują lub recytują...niech tam...Oli skorzysta , poza tym dziecko w tym wieku niesamowicie szybko sie uczy i chłonie. Tak, że spoko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - na pewno będzie dobrze :-). Przedszkole jest dość kameralne - są tylko 4 grupy (3,4,5 i 6 latki) i wszystkie panie wszystkie dzieci znają i dzieci siebie nawzajem, bo maja czasem wspólne zajęcia i imprezki. A Olu jak pójdzie do starszaków już będzie miał akurat 4,5 roku.

      Usuń
  8. Rozumiem Twój szkolny stres... kiedy myślę o ewentualnym macierzyństwie... to jedna z rzeczy, które mnie zniechęcają bardzo skutecznie... ten cały polski bałagan...
    No, ale kiedy już się stoi przed tym "nieznanym" nie ma co odgadywać przyszłości tylko dostrajać się do sytuacji :) i to tak, żeby było dobrze :) powodzenia :) i udanego świętowania 29ego!

    P.S. :) podobno mam talent do opisywania różnych rzeczy, sytuacji, smaków :) polecam się na przyszłość :) i jeśli wypróbujesz przepis - daj proszę znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Mała Mi - wszystko to co związane ze szkołą maluchów traktuję chyba bardziej jako ciekawostkę niż nadmierny stres. Ostatecznie szkoła to nowy etap dla dziecka, ale też dla rodziców. Mam tylko pozytywne nastawienie a z ewentualnymi trudnościami będziemy walczyć jak lwy :).

      Talent do opisywania masz na pewno. Nie tylko podobno :). Nie wiem czy przepis szybko wypróbuję, bo mój M. nie je nawet jajek... a ja sama nie mam natchnienia do gotowania tego, czego on nie je. Bo się narobię a potem nie ma komu jeść ha ha. Jednak często samo czytanie o jedzeniu, jeśli coś zostało napisane fajnie - jak u Ciebie - jest wielką przyjemnością :).

      Usuń
  9. Olek poważny nad wyraz;)) Sama jestem ciekawa, czy te szkolne zmiany wyjdą nam na dobre.Najpierw mój wnuk, a potem synek (hehe) będą musieli się z tym zmierzyć.I o ile o dzieci jestem spokojna, to zastanawiam się,czy szkoły są gotowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy Olkowi robię zdjęcia - zwykle albo się szczerzy jak pajac albo się dąsa ;). A z tą szkołą - jak wyżej wspomniałam - zobaczymy. Pewnie będzie różnie, ale na pewno ciekawie :). Masz Misiu extra sytuację - i wnuk i synek do szkoły niemal razem :). Miłe!

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).