piątek, 24 sierpnia 2012

Wracam z otmętów


Mętny czwartek.
Mętne niebo.
Mętne myśli.
Mętne życie.

Żeby cokolwiek w tych otmętach dojrzeć trzeba wsadzić kij i porządnie zamieszać.
Czy ma ktoś kawał porządnego kija na podorędziu?
Nie ma?
W takim razie sama na siebie muszę ukręcić jakiś bat i trochę się nim ochlastać jak średniowieczny pokutnik.

Do rezonu Amisho. Do pionu. Przecedzić męty. Wygrzebać się z mułu. Wypłynąć na powierzchnię. Zabić przeszkody w sobie i obok siebie. A potem – po ich trupach – do celu. Celu, którym jest jasność bytu. Za długo bowiem siedziałam pod ziemią. A pod ziemią wiadomo – umarli i krety. I o ile z kretem podam sobie łapkę z uwagi na bystrość wzroku, o tyle z umarłymi wolę się jeszcze nie bratać! Ja przecież jeszcze żyjęęęę!

Co udowodnię kolejnym wpisem, który powoli acz skrupulatnie tkam sobie na krosnach minionych wydarzeń i myśli.

Uprzedzam, że będzie długo. Nie wiem czy ciekawie, ale machina pisania, która stała sobie w kącie bezczynnie od 5 lipca – nasmarowana i natchniona teraz ruszyła jak z wodospadu.  A skoro wodospad – będzie lanie wody, niestety. Obawiam się jednak, że najpierw muszę jechać na Pastorczyk... Dziś po pracy.

A zatem do „poczytania” po niedzieli.

Pozdrawiam WAS wszystkich bardzo serdecznie  i przepraszam za te długaśne, blogowe lenistwo.

29 komentarzy:

  1. Kochana, ależ się cieszę, że wracasz!
    A jak będzie długo to tym bardziej nie mogę się doczekać! Wszystkie tu zacieramy łapki i czekamy na Twój opis zbieraniny myśli i zdarzeń. Może blog pomoże Ci trochę wyrwać się z otmętów?
    Tymczasem miłego weekendu! :-***

    Ps. My jak zwykle też jedziemy na wieś... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że blog pozwala na wyjście z otmętów Julitko - ale jak wiesz jestem również i technicznie ograniczona... Na chwilę - na moją prośbę dział IT odblokował mi dostęp do konta google, bo używam tu też kalendarza do spraw firmowych - ale moja radość raczej nie potrwa długo. No, ale nic to, damy radę. Oby słońce świeciło ;-0, bo miniony weekend na wsi był deszczowy i co rusz przebierałam chłopaków - bo kto by ich w domu utrzymał - a kąpiele w błocie tak bardzo im pasowały... ;-).

      Usuń
  2. Nie dalej niż wczoraj byłam tu u Ciebie na blogu sprawdzić, co słychać i strasznie ciekawa jestem nowych wpisów.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - miło, że zaglądasz! Ja nie pisałam i mało Was czytałam - mam wielkie zaległości. Może kiedyś nadrobię... Mam za dużo na łbie i za mało czasu ;-). Ale jak napisałam - będę się starała nadal pisać.

      Usuń
  3. Męty na sito i do klozetu - może być nawet taki piękny jak na warszawianym dworcu, czekam półcierpliwie - bo obiecałaś długo ale aż po weekendzie... A długo znaczy DOBRZE - u Ciebie im dłużej tym lepiej bo zawsze mam niedosyt :) Pięknej pogody i do miłego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kobieto - weekend był deszczowy, ale dziś już słońce :-). Moje pisanie nadal trochę się zatrzymało, ale niestety - nic na to nie poradzę. Cierpliwości więc .....

      Usuń
  4. Amishko jak fajnie zobaczyć Twojego posta.
    Z długością nie mam problemu. W Twoim wydaniu im więcej tym lepiej.
    Doczekać się nie mogę, ale czekam, bo wiem że będzie warto :)

    Gdybym tylko mogła podać łapkę, żeby pomóc Ci z tych mętów się wydostać...

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na ten opis i tupie nogami, tup, tup, słyszysz to ja!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszę Madeleine ;-). Ale jeszcze sobie potupiesz troszkę, sooorki. Zresztą - z tego co wiem - pojechaliście nad morze - miłego wypoczynku i słońca!!!

      Usuń
  6. Takie męty i smęty to dobry nawóz na coś nowego :) Całuję i przesyłam garść słonecznych promyków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EwKo - dziękuję za promyki i ślę takie same!

      Usuń
  7. no nareszcie!!!!Kobito! Pisz SE teraz długo jak nie wiem co,bo na pewno będzie ciekawie;)
    Ściskam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśku - piszę, tylko dokończyć nie mogę.... ;-) Też ściskam!

      Usuń
  8. fajnie że jesteś

    OdpowiedzUsuń
  9. No to ja poczytam dopiero za 2 tygodnie, ale fajnie, że powróciłaś, ŻYWA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żywa, żywa Mononoke. Do poczytania więc za 2 tygodnie!

      Usuń
  10. nooo!... bo już się zaczynałam martwić, co tak cichaczem siedzisz i nic nie piszesz. Bierzemy tyłek w troki i do boju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justine - ja ciągle jestem we wszelkim boju - stąd nie mam czasu na pisanie ;-). Ale się mobilizuję....

      Usuń
  11. Wracaj Amisko bo KOCHAM Ciebie czytać!
    pozdrowionka i buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma~ - Twoje wielkie KOCHAM mobilizuje BARDZO. ;-)

      Usuń
  12. Super, że wróciłaś, bo już się bałam, że z bloga zrezygnowałaś. A tego bardzo bym żałowała bardzo :)
    Czekam na niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak łatwo nie zrezygnuję z bloga Devinette. Jedynie brak mi czasu...

      Usuń
  13. Świetnie, że wracasz, bo już się wystraszyłam ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katalino - bez obaw ;-). Aczkolwiek cierpliwość nadal się przyda ;-).

      Usuń
  14. I tak ma być Amishko. Przerwa (wymuszona bądź nie) przerwą, ale tu ludzie i mysy czekają na kolejny wpis!
    Macham - tradycyjnie już - ogonkiem (dość zapracowanym ostatnio)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę Mysko, że i Twój ogonek zapracowany. Ale i ja do niego macham :-). Ja jakoś się może w końcu wygrzebię.... ;-)

      Usuń
  15. no to do poczytania Amishko :) u mnie tez zastoj byl ;) ale tez powoli wracam do siebie, tylko czy na dlugo? nie wiem czy czasowo podolam :) ale do Ciebie zawsze z checia zajrze, brakowalo mi Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. E tam...jakie lenistwo...po prostu sa sprawy ważne i ważniejsze. MAsz po prostu zdrowe podejście do blogowania. najpierw obowiązki a potem reszta...i wiadomo komp nie może przysłonić Ci rodziny, więc...poczekamy:))

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).