piątek, 19 października 2012

Post chwilówka


Piękne słońce za brudnym oknem. Wyjść już stąd, wyjść...

Zadzwoniła Mama z pytaniem, czy przyjedziemy. Nie, tym razem nie przyjedziemy. Będziemy ogarniać własny dom. Po tym, jak przez kolejne weekendy ogarniałam dom w P. (20 okien plus zmywanie i czyszczenie poziomu „0” po zakończeniu prac wykończeniowych) – teraz kolej na własne zakurzone metry kwadratowe.

Poza tym – przedwczoraj usłyszałam wielce prawdopodobną wersję przebiegu najbliższych miesięcy. Najpierw Indie, potem Ameryka Południowa – Brazylia lub Ekwador. Wszystko razem wzięte potrwać może do stycznia – jego początku, połowy bądź nawet końca. W związku z tym – przynajmniej ten weekend RAZEM, bo oczywistość kolejnych nie jest już oczywista.

No to pora zakasać rękawy Amisho i uzbroić się w anielską cierpliwość. Nie, wcale nie w cierpliwość związaną z oczekiwaniem na powrót, bo tą mam we krwi a czas i tak jest za szybki – raczej na cierpliwość do chłopców, których będę miała na 100 % domową wyłączność przez te 2-3 miesiące. A nie wróży to zdrowia psychicznego bez urazów. Mamo, mamoo, maamo, maamoo, ma-mo... I już się nie wykręcę – a idź Ty maminsynku na chwilkę do taty. Już nie tata ich wykąpie i przypilnuje mycia zębów. Już nie tata zajmie się Maksim zanim przyjdzie Niania. Już nie tata zajmie się nimi, kiedy mama gotuje obiad lub płaci przez Internet rachunki. Tata już nie pomoże przy dużych zakupach w Tesco i nie pomoże wnieść tobołów gdy wracamy z P.

Cały marzec i kwiecień przesiedzieliśmy sami i było znośnie. Teraz jednak wydaje mi się, że Maksi ma większe niż wówczas rogi – więcej rozumie wobec czego więcej cwaniakuje, częściej wchodzi w konflikty z Olim i małpuje go na każdym kroku, co nie zawsze jest pożądane. Olek chce puzzle – Maksi też. Tyle, że Olek chce je układać a Maksi rozwalać - przy czym największą frajdę ma zwalając je wszystkie na podłogę albo czym prędzej wprowadzając destrukcję w to, co Olu już ułożył... Olu chce malować farbami – Maksi też. I Olu maluje – mały zaś najbardziej interesuje się samym maczaniem pędzla w wodzie po czym właściwym jest wodę wylać na Olkowe malowidło bądź – przechylić kubeczek jak setkę i mlasnąć ze smakiem. Olu wybrał sobie traktorek do zabawy – Maksi koniecznie chce ten sam... Ciężko być rozjemcą. Starszy beczy bo młodszy lezie mu w szkodę a młodszy beczy bo słowo NIE począł rozumieć i wie, że łączy się ono z przykrością (w jego pojęciu). Na każde NIE reaguje nadętymi polikami i od razu szykuje się do bicia osoby to słowo wymawiającej (najczęściej więc mnie;-)). Aleksander potrafi zająć się sobą bez czynienia dookoła pobojowiska, mały musi je uczynić, by jednocześnie być czymś przez chwilkę zajętym. Słodki z niego gość – mówi coraz więcej słów, rozumie w lot tak mnie jak i ojca, umie się przymilać i wszyscy dookoła ulegają czarom jego niezwykle sympatycznej buzi – ale w duecie ze starszym bratem bywają trudni do ogarnięcia.

Dlatego bywam dla nich miękka i pobłażliwa ale zarazem – mówiąc potocznie – nie ceregielę się. Muszę być dość zorganizowanym i twardym komendantem przez te kilka miesięcy. Bo inaczej – biada mi.

Pogoda piękna. Weekend zapowiada się pięknie...

Mam w roboczych kilka rozczynionych jak drożdżowe ciasto postów – ale coś mi słabo rosną... Póki co – dla oderwania od biurowej szarzyzny naklikałam na prętce co powyżej. Czasem warto ulec chwili i zapisać ją w przeciągu chwili... 

Wychodzę z biura. Uffff....

37 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Stokrotko - dziękuję. Tobie odbijam piłeczkę ;-)

      Usuń
  2. przy takiej ładnej jak dziś pogodzie, dacie radę, a póki co wyrzuć chłopaków za drzwi i relaksuj się do woli zanim Em wyjedzie na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Jo, nie da się ich wyrzucić. Za szczwane bestyje. Poza tym - ja na trochę męża, one tatę tracą ;). Jakoś to musimy rozwiązać ;)

      Usuń
  3. Ja też zaraz wychodzę :o)
    W planach: odpoczynek i świeże powietrze :o)
    Będziemy jechały na tym samym wózku :o) Damy radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy Moaa. Wiesz, pomyślałam o Tobie pisząc ten tekst, bo pamiętam Twój wpis o wyjeździe do Afg. Zresztą czytam Cię, wiem. Kuba, zabawki, ragał... Sztama.

      Usuń
  4. Amishko MIŁEGO, UDANEGO weekendu razem.
    I udanego ogarnięcia domku :)
    Jesień przez czyste okno wygląda jaśniej :)

    Buziaki

    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ado, okno brudne w pracy... Nie mi je myć... A z drugiej strony - zawsze świeci w nie słońce i to potęguje brud i nieznośność.. słońca... Wali mi w oczy, komputer, w ciało... Koszmar... Dom ogarniam w inny, własny sposób.

      Usuń
  5. Co do dzieci to nie wypowiadam się, bo ich nie mam. Myślę i wiem to z obserwacji, że nie tylko ty masz taki problem, ułoży się wszystko, dzieci podrosną i zmądrzeją :)
    Miłego weekendu i dużo samozadowolenia po ogarnięciu swojego domu, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółwinko - weekend był udany. I dom ogarnęłam i rekreacji ciut było. A dzieci w ilości sztuk więcej niż 1 razem zwykle stwarzają jakieś "problemy" - samo życie.

      Usuń
  6. wiesz rozumiem Cię...mój może nie wyjeżdża ale i tak go nie ma, teraz tez go nie ma, moze wroci o 12 ? pierwszej w nocy ? po przeprowadzce juz oswiadczyl ze bierze się za doktorat, wiec zakupy, kapiele i inne rzeczy robię ja a dzieci jak widza tatę to cieszą się bardzo i na mnie nawet nie patrzą bo ile można ????:) więc wiem jak to jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bywa Madeleine - najlepszy rodzic to ten nieobecny he he. Żartuję oczywiście, bo u mnie dzieci są jednak bardziej maminsynkami niż tatysynkami, ale bywało tak, że jak Olu dostał burę ode mnie a tata był daleko to wtedy płakała "taaaataaaa"...

      Usuń
  7. Amisho normalnie jakbym czytała o swoich chłopakach. Czasami mam wrażenie, że robię w domu za sierżanta by nie wleźli mi na plecy i nie zaczęli skakać;)Bywają chwile, że za nic nie mogę się zabrać bo ciągle muszę grać rolę rozjemcy.Wiem, że kiedyś wyrosną ale no właśnie cierpliwości trzeba mieć ocean:)Udanego rodzinnego weekendu Amisho:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jest tak Katiuszko jak napisałaś ;). A weekend był udany!

      Usuń
  8. Dlatego dla mojej Majki nie planuje rodzeństwa!

    A na poważnie... Twarda babka z Ciebie, Ty nie dasz rady?
    Chłopców ogarniesz, dom, pracę. Wszystko. A mąż wróci lada moment. Zleci.
    Ściskam mocno i sił dodaję! :)

    Ja swojego bym wysłała. Na jakąś roczną delegacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuj, planuj ;-). Majka będzie zadowolona mimo wszystko.

      Twarda może nie jestem, ale mam swoje lata, trochę doświadczeń różnych i rozmaitych, trochę zahartowana w bojach jestem... Nie będzie tak źle.

      Roczną? Za długo, ale np 2 miesiące raz na kilka lat źle nie zrobi he he ;-).

      Usuń
  9. Dzieci nie mam wiec sie w tym temacie nie bede wypowiadala..., ale co do pieknosci jesieni... po prostu jest piekna, tak jakby specjalnie dla mnie. Jestem zachwycona! Odpoczywaj, a Chlopcow na swieze powietrze...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Judith - Ty masz znacznie więcej dzieci niż ja! Więc jak najbardziej możesz się o nich wypowiadać ;-). Co do jesieni - widziałam jej piękno Twoimi oczyma na Twym blogu. Weekend mieliśmy fajowy!

      Usuń
  10. Mogę się trochę powymądrzać? Bo wiesz, matka (chwilowo) samotna to matka zdyscyplinowana i dzieci sobie ułożyć potrafi. Wcale się o Ciebie i Twoje zdrowie psychiczne nie martwię, bardziej chyba o fizyczność, bo przewiduję, że gimnastyki nie zabraknie ;).
    Ja już doszłam do takiej perfekcji, że dzieci moje biją się o odkurzacz i ściereczki do wycierania kurzu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doświadczonego i mądrego zawsze warto posłuchać więc się wymądrzaj tu do woli.

      Jakoś będzie. Psyche w ryzy, somę w garść ;-)

      U mnie ostatnio mały szalał z odkurzaczem - kręcił się z rurą po całym domu i non stop ryczał bo nie wyrabiał się z nią, zahaczał, zaczepiał, blokował się... Jeny... Te jego zapędy pomocnicze działają zawsze w odwrotnym kierunku, ale mam nadzieję, że kiedyś się ukierunkują właściwie he he ;)

      Usuń
  11. pogoda cudna -jeszcze pranie schnie na dworze..:)
    Jeszcze chwila i chłopcy będą bardziej trzymać sztamę;))
    pozdrawiam ciepło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśko, suszyłam pranie i ja na balkonie w sobotę. Chłopcy już trzymają sztamę tak w zasadzie, ale mały jest jeszcze bardzo szkodnikowaty ;-). Oczywiście nieświadomie.

      Usuń
  12. Jakbym widziała moje dzieci parę lat temu i teraz też, bo niestety muszę Cię pocieszyć, że one nigdy z tych przepychanek między sobą nie wyrosną ;D . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Katalino za pocieszenie ha ha ha ;). Wiem jak to jest. Sama mam 4 rodzeństwa.

      Usuń
  13. Ech... ja bym chyba nie potrafiła, choć powiem Ci tak naprawdę, jak mnie taka sytuacja zastanie. Kurcze. Ale dwa miesiące bez męża, bo on gdzieś tam w świecie, a tu sama ze wszystkim. Trzymam mocno kciuki i życzę wytrwałości i cierpliwości mnóstwo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Devinette, bywa ciężko, ale znośnie. To jest dla mnie bardzo normalna sytuacja. 2 miesiące da się znieść. Oby nie więcej, bo dzieci żal... Wiem, jestem może dziwna, ale na szczęście i mnie i mężowi takie życie może nie tyle odpowiada co nie wadzi. Poza tym - taką on ma pracę i rodziców daleko.. Trochę więc odstajemy od przeciętnej polskiej rodziny z oczywistych względów. A cierpliwość dla mnie - rzecz święta ;).

      Usuń
  14. Ano dzieci potrafią wejść na głowę, więc życzę żelaznej konsekwencji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żelaznej jak żelaznej, bo iron lady nigdy nie byłam i być nie umiem, ale trzeba czasem się spiąć i postawić grzbiety do pionu ;).

      Usuń
  15. Dzieci musza sie ...przepychac! Inna sprawa jak to wszystko wytrzymac itp Mysle, ze taka Mama jak Ty wszystko wytrzyma, przetrzyma i na ludzi wyprowadzi /smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak z pracą Judith - powoli wchodzi w krew ;-). Zawsze miałam życie pełne obowiązków - od dziecka - więc nie narzekam i teraz.

      No, mam nadzieję, że na ludzi! ;)

      Usuń
  16. I jak tam Amishko weekend się udał? Pogoda faktycznie piękna dopisała...
    My też sporo w domu mieliśmy do zrobienia.

    A co do wyjazdu... Poradzisz sobie. Dzień za dniem na szczęście leci jak szalony... więc ten czas minie szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjazd Mysko być może odciągnie się (na pewno nie z-anuluje) do stycznia, więc póki co - trza korzystać z pomocnej ręki ;).

      Usuń
  17. i znów słomiana wdówka... Ty to masz zdrowie kochana :) Dobrze, ze leży ci taki żywot bo mnie by cholera wzięła :D Ale każdy ma podobno tyle ile uniesie więc ja cienki bolek jestem przy Tobie :D A może Oli i Max już niedługo wpadną na to, ze można TWORZYĆ coś razem ;) buziaki wielkie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olek chciałby razem tworzyć, ale mały jeszcze nie kuma czaczy o co w tym chodzi...

      A ja chyba mam tak jak chciałam he he. Jak mi było pisane? Nie zastanawiam się nad tym zbyt wiele. Tak jest i już.

      Jestem pewna, że uniosłabyś tyle co ja i wiele więcej. Tylko po co nosić jak nie trzeba?

      Usuń
  18. Kochana, mam nadzieję, że wyjazd się przełoży na bliżej-nieokreśloną-przyszłość, albo jednak zostanie anulowany. Piszesz, że nie, ale może jednak? ;-)
    Kurcze, ja Cię podziwiam z tymi częśtymi i dość długimi rozłąkami. Wiem, że człowiek się przyzwyczaja, ale nie zmienia to faktu, że nie jest to łatwe.

    I cieszę się, że spędziliście tak fajnie ten weekend. To może pokażesz nam te zdjęcia? ;-)

    Ps. Z tymi postami mam to samo. Mam kilka w roboczym folderze, ale nigdy nie ma czasu ich skończyć. A często robię sobie małą przerwę w pracy i na szybko coś piszę ot tak. Może i tak powinnyśmy robić? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Julitko - nie anuluje się. Indie to główne zawodowe być lub nie być dla Em (tzn. nie, że tam wyjeżdża, ale ma pewne plany do wykonania). Nie ma mowy o anulowaniu i nawet mu tego nie życzę. Wolę jak on pracuje i ma coś z tego - jakiś grosz i satysfakcję - co jest ważne również dla nas jako rodziny. Ja sama 4 osób utrzymać na poziomie nie dam rady. A, że Polska nie daje mu szans na pracę to jest jak jest. Naprawdę - mimo niedogodności tak jest lepiej niż gdy Em jedynie siedział w domu i zajmował się dzieckiem.

      Posty na szybko bywają najlepsze. Ale czasem warto też nad czymś popracować. post z fotkami - już opublikowany i będzie więcej.

      Usuń
    2. Masz rację kochana - najważniejsze, że EM ma tą pracę i że tak ją lubi i ma z niej satysfakcję. O wiele gorzej byłoby gdyby stale siedział w domu, bez zajęcia... byłby nieszczęśliwy. A przecież szczęśliwy mąż to i szczęśliwa żona... no mniej więcej... ;-D

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).