...ufff, jak dobrze, że nie w "torebce". Bo ja "torebek" nie noszę, nie posiadam i zupełnie mnie nie fascynują. Nie mam na ich punkcie bzika. Ja mam zwykle jedną. Torbę. Nie torebkę. Broń Boże od torebeczki. Nie daj Bóg tzw. torebkę-kopertówkę, która jest dla mnie produktem-nieporozumieniem.
Nie miałam czym zrobić zdjęcia. Ciężki dzień był. Brata wspomagałam autem i osobą swoją. TIR mu współpracy odmówił około mojego miasta i lataliśmy tu i tam po części. Więc najpierw iPadem a potem komórką. iPadem, bo baterie w aparacie wysiadły. Ale iPadem to lipna jakość. Ale musiałam. Bo choć komórka lepsza to jednak sama musiała być na zdjęciu, bo bez niej moja torba nie ma 99 % zawartości.
Ułożyłam na stole - wszystko co aktualnie wysypało się z mojej baggi (prezent od męża). Na stole w kuchni. Nie było czasu, pomysłu ni serca na ceregiele.
U mnie raczej nie znajdziecie kosmetyków (tylko ewentualnie jakieś ich namiastki) ani ciemnych okularów. Ani książek - co nie znaczy, że nie czytam.
Żel antybakteryjny na pewno zaś znajdziecie w torbie u mojego męża. Zresztą u niego znajdziecie więcej niż noszę ja. I nic tam - w odróżnieniu od mnie - nie jest tam przypadkowe...
No.
Ostatecznie - moja torba to po prostu moja pojemność na moją codzienność.
PS.
* Zapalniczka - nie palę! Ale ona u mnie mieszka od lat. Czasem się przydaje ;). Np. na cmentarzu;
* Telefony - tak, koniecznie 2 - jeden priv drugi firm;
* Pocztówkę z Kolkaty właśnie odebrałam ze skrytki;
* Bez okularów nie żyję;
* Śruby zbieram na szczęście (wzorem koleżanki M. ze studiów :);
* Różaniec - jeśli nie odmawiam to przynajmniej mam. Drugi w aucie na lusterku. Must be.
No i MUST zdecydowany - Cóż by życie było warte bez krowy? Krowa - mój talizman. Z wielu - niekoniecznie tylko Olkowo-rysunkowych względów. Ale o tym innym razem. No i ... On ją dla mnie specjalnie tak ładnie... Więc noszę od 2 tyg i zamierzam na zawsze!
Ja tu dopiero z torbą a inni już ZIMNI!!!
Zimni... a ja uwijam się jak w ukropie!
Oj, pójdę z torbami!!!
Ułożyłam na stole - wszystko co aktualnie wysypało się z mojej baggi (prezent od męża). Na stole w kuchni. Nie było czasu, pomysłu ni serca na ceregiele.
U mnie raczej nie znajdziecie kosmetyków (tylko ewentualnie jakieś ich namiastki) ani ciemnych okularów. Ani książek - co nie znaczy, że nie czytam.
Żel antybakteryjny na pewno zaś znajdziecie w torbie u mojego męża. Zresztą u niego znajdziecie więcej niż noszę ja. I nic tam - w odróżnieniu od mnie - nie jest tam przypadkowe...
No.
Ostatecznie - moja torba to po prostu moja pojemność na moją codzienność.
Z iPada, z moim KONIECZNYM smartem ;) |
Ze smarta, którego tu ni ma ;) Bo robi owo zdjęcie LOL |
* Zapalniczka - nie palę! Ale ona u mnie mieszka od lat. Czasem się przydaje ;). Np. na cmentarzu;
* Telefony - tak, koniecznie 2 - jeden priv drugi firm;
* Pocztówkę z Kolkaty właśnie odebrałam ze skrytki;
* Bez okularów nie żyję;
* Śruby zbieram na szczęście (wzorem koleżanki M. ze studiów :);
* Różaniec - jeśli nie odmawiam to przynajmniej mam. Drugi w aucie na lusterku. Must be.
No i MUST zdecydowany - Cóż by życie było warte bez krowy? Krowa - mój talizman. Z wielu - niekoniecznie tylko Olkowo-rysunkowych względów. Ale o tym innym razem. No i ... On ją dla mnie specjalnie tak ładnie... Więc noszę od 2 tyg i zamierzam na zawsze!
Ja tu dopiero z torbą a inni już ZIMNI!!!
Zimni... a ja uwijam się jak w ukropie!
Oj, pójdę z torbami!!!
Krowa w różańcu :) Nie dziwię się, że masz ja za talizman :)
OdpowiedzUsuńMój Tomasz odkąd zaczął chadzać do pracy z teczką też ma w niej większy porządek niż ja w mojej torbie i doszłam do wniosku, że faceci to chyba maja za dużo czasu, no pokaż mi kobietę, która sama z nieprzymuszonej woli poukłada te wszystkie dooperele jak pod linijkę w swojej torebce...
No, krowa i różaniec to must hevy ;).
UsuńMój stary i jego torby, plecaki i walizki to temat na osobny post. A zawartość podręcznego plecaczka tudzież innej bag - na jeszcze inny. Na pewno wpadłabyś w furię ;). A już zwłaszcza wtedy jak nie bierze swojego bagu jak wychodzimy tylko.... dokłada swoje elementy do mojego.
Tak - oni mają czas. Dlatego ja na swojego zawsze czekam jak wychodzimy. Ubiorę siebie i dzieci, spakuję etc a ten jeszcze w galopie.
Pod linijkę w torbie mówisz - hmmm, ja nie mam zbyt wielkiego bałaganu w niej i często robię clean, ale pod linijkę to never-ever. Zresztą byłoby nudno, prawda? I człek by w furię nie wpadał jak czegoś szuka.....
Mój na szczęście tylko do pracy teczkę zabiera. Jak wychodzimy gdzieś z domu to telefon, portfel i dokumenty ładuje w kieszeń ale i tak mam zazwyczaj spory bagaż bo chociaż moja torebka mała i niewiele mi potrzeba to z dzieciakami ZAWSZE jest sporo towaru do zabrania. A z tym szukaniem to nerwy muszą chyba być związane szczególnie gdy czas nagli a "przecież wkładałam te klucze akurat w tą kieszeń" :P
UsuńMiłego dnia!!! :))
Zaintrygował mnie nervomix i buteleczka czegoś tam w górnym prawym rogu. Też jesteś lekomanką w zamiarze, w rzeczywistości zaś jedynie nosisz i nie stosujesz?
OdpowiedzUsuńNervomix kupiłam niedawno kiedy miałam tak ciężkie dni (rodzinnie), iż uważałam, że nie dam rady. Ale jakoś poszło ;). Nie wiem czy te tabletki mają jakiś power - łyknęłam 2 i nie wiem. I nadal to coś noszę w torebce. Nie. Nosiłam. Wyzwanie zweryfikowało tę zawartość. Teraz leżą w kuchni w miejscu na tabletki.
UsuńButeleczka to paracetamol. Raz na 30 dni muszę mieć ibuprom (tylko!!!) ale pewnego dnia zabrakło i zakosiłam tę buteleczkę mężowi (no ok nie ma go, ale była w jego szufladzie). I nosiłam do wczoraj.
Więc Lucy - ibu zdecydowanie stosuję. Tylko te. Ja nawet tych anty nigdy ;).
Anty sranty, właśnie mam przerwę w przyjmowaniu i wszystko mnie boli, i źle mi, i ciężko. Eh, czas podwozie zdiagnozować...
UsuńRozczarowałaś mnie, myślałam, że Twoje tasiemce to wytwór lekomańskich halucynacji, a teraz jestem zazdrosna, że jednak nie ;)))
Żartuję
Łapka!
Ale ja mówię serio - ja nigdy tych... ;-).... Więc się nie znam - ale zdiagnozuj się koniecznie - masz być sprawna, nie? Aczkolwiek ja bym Ci chętnie podłożyła w tym temacie tzw. świnię. Bo że 3 na przedzie to nic nie znaczy.
UsuńTo te tasiemce to jak wytwory halucynacji wyglądają?
O cholera... Nervomix mnie wydał....
Hahaha
UsuńHalucynogenne tasiemce :-D
Lili, Ty nie wymagasz takich - więc nie podzielę się ;)
UsuńBujną mam wyobraźnię i skoki myślowe, to co się dziwisz?
UsuńZ torbą mam tak samo - w użyciu jedna, dopóki nie będzie w stanie, w którym wstyd z nią wyjść:P Niestety czeka mnie teraz zakup. Aż mnie serce boli, gdy pomyślę, że mogłabym mieć za to dwie książki!
OdpowiedzUsuńW ogóle zawartość mamy niemal identyczną, tyle że u mnie zapalniczkę zastępują zapałki:) (Kupiłam kiedyś na cmentarzu i od tamtej pory nie wyjmuję, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać)
Śliczna krówka!
Zuzanno, kiedy moja mama odkryła, że noszę zapalniczkę zbulwersowała się - że ja palę. Tak jakbym mając niemal 40 lat nie mogła sobie legalnie palić, ha ha :). Na cmentarzu uznała, że to jednak prawda, że ogień przydaje się nie tylko do cygaretów. A wiesz, i zapałki miałam. Ale się wypaliły ;-).
OdpowiedzUsuńTorbę trzeba mieć. Raz na kilka lat, ale potrzebna. Nawet kosztem książek. Ja zdecydowanie wydam najpierw na kniżki a potem na torbę. Chyba, że jedyna jaką mam właśnie się kończy....
Aleksander uśmiechnął się na "śliczną krówkę".
Post jak zawsze pierwsZa klasa :-D
OdpowiedzUsuńOlkowa krowka śliczna. Zaciekawilas mnie tym krowim talizmanem, czekam na posta w tej sprawie.
Nic się kochana nie martw, z tematami zdążysz. Bez pośpiechu.
I tak nas wszystkich zapakują w torby jak będziemy zimni :-P
Krowa to największe dobro, Lili.
Usuńpowiem Ci nie spotkałam się z różańcem w torbie wczesniej na blogach ....szacunek Amisha!!!:*
OdpowiedzUsuńDzięki Madeleine :). Ten wędruje ze mną po torebkach od czasów mojej pielgrzymki na Jasna Górę (pieszej z Łomży) w roku...hmmm, zaraz... 1994? lub 1995? Bo byłam 2 razy.
Usuńczyli nie tylko ja wiele nosze w Torbie :)
OdpowiedzUsuńja chodzę z polarnym misiem, krowa więc nie dziwi
Miś polarny też jest niezbędny Kasiu :)
UsuńZacna zawartość torby kochana :)
OdpowiedzUsuńRysunek z krową najlepszy :) Ja też mam podobne talizmany :) Tyle, że te od dzieci trzymam pod kluczem... noszę natomiast listy od Moaa, namiętnie przy sobie, jako dobrą wróżbę....
Śruba is the best!!!
:***
:). Jak widzę na ulicy śrubę - nie przejdę obojętnie - biorę. Taki dziwny nawyk nabyty od koleżanki... Moni zresztą. Listy od Moaa mówisz - podoba mi się!
UsuńHahaha :-) Ale mnie ubawiłaś tym ostatnim zdaniem! jesteś boska!
OdpowiedzUsuńAle widzisz - uwijać się trzeba, w końcu to wyzwanie! ;-)
Krowa jest rozczulająca! :-)
No i widzisz Julitko - a naprawdę poszłam z torbami bo tak się uwijałam w tym ukropie, że mnie sparzył na amen i nie pociągnęłam wyzwania - ale z przyczyn obiektywnych.
UsuńKrowa Olkowa zawsze dla mleczko dla Maksia gotowa ;-) (Bo Maksio kakao na mleku choćby i 5 razy dziennie, więc krowę muszę mieć przy sobie ;-)).
KOchana, pociągniesz następnym razem. Nic na siłę! :-)
UsuńBuziaki!
Ps. Mam nadzieję, że i u Was tak pięknie na zewnątrz! :-)
Krowa jest super;)
OdpowiedzUsuńCzekam na post o krowach i talizmanach;)
Stokrotko - z moim rozpędem do realizacji blogowych zamierzeń możesz jeszcze poczekać... Ale w imieniu super krowy wdzięcznie muczę :).
Usuńi to mi się podoba!
OdpowiedzUsuńkawa na ławę jak jest, a nie stylizacja na full i porządeczek pod kokardkę :)
Krowa rządzi :)
Nie umiałam tego nawet ustylizować Myseczko. A wbrew pozorom w mojej torbie zwykle panuje względny porządek. Serio.
UsuńNie no, krowa musowo być musi w torebce żony Hindusa :)
OdpowiedzUsuńO! I to jest myśl i godne uzasadnienie krowy u mnie Mamma Mia! Że mąż Hindus to jednak mniej , więcej bo ja od dziecka wśród krów uchowana i nadal mam z nimi styk realny (nie chodzi o steki i mleko - tylko!!!).
UsuńAsiu pamiętam... Poczytałem wreszcie, dzięki i gratulacje.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy domyślam się kim jesteś Anonimie? Załóżmy, że tak. Dzięki!
UsuńJa zazwyczaj mam w plecaku duzo więcej "drobiazgów" :)
OdpowiedzUsuńBa! W plecaku! Swoją drogą - mój mąż też potrafi "mieć"... Damska torebka znudzona - poproszę więc o wysyp plecaka! ;)
UsuńWszystkie dyplomy, ze wszystkich uczelni, które skończyłem (serio, serio - to nie jest żart), okulary przeciwsłoneczne, zapasowe dwie paczki papierosów, scan paszportu (taki mam obowiązek w Saudi), porfel, międzynarodowe prawo jazdy, zdjęcia do dokumentów, tabletki od bólu głowy i tabletki na gardło, zapalniczka.
UsuńAle przynajmniej nie muszę mieć tutaj parasolki :P
Dużo papierów musisz nosić, eh - na szczęście są lekkie ;).
UsuńTrochę tego tam masz, ale jaki porządek ... mnie od tego wyzwania właśnie ta torba odstraszyła. Bo u mnie w torbie od jakiegoś czasu mieszka pan Bałagan ;).
OdpowiedzUsuńJakkolwiek nie powiem, że w torbie mam ogromny bałagan to jednak na stole wszystko skrzętnie ułożyłam - mało artystycznie, ale chciałam żeby było chociaż w miarę przejrzyście.
UsuńBez krowy to ja się też nie ruszam z domu :D
OdpowiedzUsuńNo ba Jagodzianko. Jak to tak bez krowy ;-). Mus i już.
UsuńA krowa, oczywiście, łaciata ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście Ano :)
UsuńDość praktyczne :)
OdpowiedzUsuńJak torba. Sama lubię sporo napakować w swoje TOREBKI, więc wybieram coś pomiędzy sportowymi a eleganckimi, które wyglądają ładnie, ale mają pojemność. Ot co!
Ja chyba też najbardziej lubię typ pośredni :)
UsuńKochana! Ty mnie koniecznie zawiadom jak będzie kolejne zadanie;))
OdpowiedzUsuńA Twoja torba super!!
Krówka rozkoszna;)
Zawiadomię, choć tym razem sama dałam ciała i nie dokończyłam wyzwania eh!
Usuń