czwartek, 19 września 2013

Pumpkin & others c.d.

Ja znowu o tej dyni... 

Bo to wcale nie prosta sprawa z nią jest. Z tej owej jednaj, co już z niej i zupy nagotowałam i curry dyniowo-kartoflane zrobiłam, został mi jeszcze pokaźny kawał. I nic nie robię tylko ryję w przepisach i szukam inspiracji. I mam już sporo, nie powiem, ale... To się tyczy tylko tej jednej dyni, którą sobie przywiozłam swego czasu do Grajewa. Jadąc na miniony weekend do Pastorczyka zastanawiałam się, jakie ja tam jeszcze jej poGŁOWIE zastanę. I co?

Ano.

Siostra oddała ponoć 3 giganty komuś-tam a w ogrodzie pozostało jeszcze 5 sztuk kubatury dużego wiadra. To te same, które pamiętam. Natomiast - narosło młodych... I one już też nabierają pokaźnej wagi. Są jeszcze żółte jak słońca, ale szybko dochodzą "do pory". Przemilczę fakt, że ciągle wyzierają spod liści maleńkie, żółte piłki...

Młode dyniaki wlazły w buraki...


Ja pierd..ę - skomentowałam stanąwszy na środku ogrodu i biorąc się poważnie pod boki. To nas Mamo urządziłaś ;). Załatwiłaś nas 1 pesteczką, po prostu ;-)))). Mistrzyni.

Przywiozłam jedną słuszną sztukę dla znajomej z pracy a co najmniej jedną (yyy, tak, jedną, bo ogromna!) będę przerabiać w Pastorczyku w zbliżający się weekend.

Niedługo zamiast głowy będę miała dynię i na Helloween mogę starszyć bez charakteryzacji.

No. To o dyni tyle. Na razie, rzecz jasna, bo temat jak widać szybko się rozrasta.


Aromat niezrównany



2 posty temu pisałam, że papryka urosła mi tylko w liście a owocu nic a nic. Ale cóż, jak widać wadę wzroku ma się nie od parady... Zielonych strąków bowiem jak psów. Na czerwono na pewno nie dojrzeją, ale te zielone są takie soczyste, chrupiące i aromatyczne, że biją na łep, na szyję te najczerwieńsze sklepowe. 

Aha, cukinia też jeszcze ciągle w akcji...

I czarnego bzu do licha. Tylko jego to chyba naturze pozostawimy... Ni czasu ni pomysłu. Ktoś chce?
Dziękuję za uwagę. Następnym razem tematy kuchenno-ogrodowe pominę milczeniem, bo się tu zaczynam blogowo profilować w tym kierunku a ja wszak... nie-ten-tego-tamtego.

PS. Tak jeszcze tylko na maluuuutkim marginesiku napomknę, że wczoraj zrobiłam hummus (taka pasta z cieciorki, pasty sezamowej, oliwy z oliwek, czosnku i przypraw) - nie pierwszy raz, ale bardzo dawno nie robiłam. Poza tym, że chlapło mi się za dużo soku z cytryny i przesadziłam z czosnkiem (ku radości M. - czosnkożercy!) - wyszedł mi ten hummusik całkiem niekiepski. 

Dobra, spadam bo znów zostanę posądzona o to, że ludziom smaka robię a oni akurat by zjedli a nie mogą - bo w pracy, bo w szkole, bo w autobusie, bo na ulicy, bo - wszędzie - tylko nie w kuchni. 

19 komentarzy:

  1. Ja z reklamacją! :) Miałaś podać przepisy! Pozdrowionka
    Wiesz ,że mój bloger nie pokazuje tego postu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ago, biję się w pierś i nadrobię, choć jak ja cienka w przepisach... Hmmm, bloger nawala, wiem, pokazuje mnie z dużym opóźnieniem, ale co ja na to poradzę? Dynią w łep mu nie przywalę, bo on wirtualny skurczybyk ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ,że zupełnie nie mogę wyobrazić sobie smaku hummusu? Cieciorki prawie nigdy nie używam, o paście sezamowej nie wspominając. :)

      Usuń
  3. W odpowidzi: Cieszę się, że dobrze pozę do Łady dobrałam! :D

    Żałuję tylko, że stała akurat przed jakimś wielkim samochodem i obok sceny, przez co tło kiepsko wychodziło na zdjęciach... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy ładę w P. długi czas. Była niezawodna - stąd ten sentyment :).

      Usuń
  4. Ja dyń nie hoduję, więc i przepisów nie znam. Ale rodzice mojej przyjaciółki kroją dynię w grubą kostkę (2x2 cm), wrzucają do słoików i zalewają taką prostą zalewą z octem. Coś w stylu gruszek w occie. Próbowałam tego u niej (zamiast surówki do obiadu) i smakuje naprawdę fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sol, przepisów w sieci bez liku więc inspiracje są - tylko tego narosło od groma a i czasu brak, żeby tylko na dyniach się skoncentrować. U mnie w G. z tej jednej codziennie coś nowego ;). Pieczona, w zupie, w curry takim, w curry siakim ;). Myślę, że w słoiki też nakładę - na słodko-kwaśno jak piszesz. Od przybytku głowa nie boli ha ha.

      Usuń
  5. Ojeeeeej, zazdroszczę TAKICH smakołyków! Prawdziwy urodzaj! Ja od dwóch tygodni wybieram się po dynię, i wybrać nie mogę. Marzy mi się spaghetti dyniowe... Może w niedzielę przytaszczę taką mega ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. śmigaj do biedronki, moja dynie już siedzi w piekarniku wraz z papryką. szykuje się cudna zupka :)

      Usuń
    2. W Tesco też widziałam sporo. Zresztą to dyniowy czas i powinny być wszędzie łatwo dostępne. Lucy zupa z dodatkiem papryki - słuszne połączenie. Spróbuję w następnej odsłonie dyniowej.

      Usuń
    3. wrzuciłam jeszcze tymianek, odrobinę curry i kurkumę - zobaczymy, jakby nie wyszła, zaleję mlekiem kokosowym :)

      Usuń
    4. Wyjdzie. Na mur beton. Dynia wszystko pochłonie. Indyjskie smaki bardzo jej pasują a curry i kurkuma oraz mleko kokosowe mają się do Indii jak dziecko do matki. Daj znać ;). I na te przyjęcie zrób coś z dyńki, bo toż sezon!

      Usuń
    5. Niedaleko za Piasecznem mamy prawdziwy handel dyniami - tam są zawsze piękne i tanie :) Tylko muszę mieć chłopa do pomocy, bo nie dam jej rady ;) Zwłaszcza, że planuję kupić taką na pół lodówki ;D

      Usuń
  6. Skarbie, posiadając dynie możesz zrobić fałszywy dżem pomarańczowy- do usmażonej dżemowo dyni dodajesz kilka kropel esencji pomarańczowej lub olejku pomarańczowego - tego do pieczenia ciasta . Nadaje się również jako wypełnienie dżemu brzoskwiniowego. Poza tym porób na jej bazie chutneye- to co dodasz oprócz dyni to kwestia Twych upodobań kulinarnych i fantazji. Tylko jej nie rozgotuj na papkę. Możesz do tego dodaś paprykę (proponuje bez skórki choć to dodatkowa robota- trzeba ja oczyścić z pestek, pokroić na połówki, wrzucić na 5-- min we wrzątek, zaczekać aż się pogotuje 5 minut, wystudzić, obrać).
    Ja chutney robię niemal ze wszystkiego - jabłka+dynia+pomidory+śliwki, dodatkowo daję curry łagodne, sok z cytryny, trochę cukru.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te chutneye do słoików Anabell? Czy potem je wekować czy wkładać zawartość na gorąco i tylko zakręcać? Na słodko u nas jest mało amatorów, ale bardziej pikantne na pewno się sprawdzą. Z papryka - na 100 %.

      Usuń
    2. Wkładam wrzący chutney do wyparzonych słoików , zakręcam, stawiam do góry dnem, zostawiam do ostygnięcia. Zapomniałam,że i gruszek można dodać i cebulę. Generalnie możesz dodać i marchewkę startą na dużych oczkach.. To bardzo śmietnikowa konserwa:))). Tylko zawsze koniecznie dodaj sok z cytryny - podnosi smak. Ja to podaję do mięsa albo wsuwam samo bez niczego, albo nadziewam naleśniki. Gdy dodaję gruszek to dodaję też ocet balsamiczny. Nie podam Ci proporcji, bo ja robię na oko, a raczej na...język. Często tak intensywnie próbuję, że do słoików brakuje.
      Miłego, ;)










      Usuń
    3. Anabell ja przeważnie wszystko (no, może nie ciasta) też robię na oko i smaka więc nie ma problemu. A dziś chyba taki chutney zrobię właśnie.

      Usuń
  7. To na hummus też się wpraszam! Od kiedy poznałam tę potrawę - jakże by inaczej (ach, te pasje!) - przez siatkarza, z którym rozbiłam rozmowę (która, niestety, się ostatecznie nigdzie nie ukazała), a który wytłumaczył mi, co to popularny w Izraelu, gdzie wówczas grał, hummus, ciekawi mnie smak tej potrawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, Izrael, kraje ościenne, Indie i Pakistan - popularne to-to. To takie smarowidło - porównałabym do pasztetu sojowego, choć robiony z cieciorki i sezamu i bardziej aromatyczny, ale na nasze warunki to właśnie tu bym przyrównała. "Rozbiłam rozmowę" - ciekawe sformułowanie... Pokutuje w dziennikarstwie jako takim czy tylko sportowym ;-)?

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).