czwartek, 12 czerwca 2014

Letnie strzępki

Wszędzie dookoła czuć lato, choć to jeszcze kalendarzowa wiosna. Ale jeszcze tylko przez kilka dni... 

Maki i chabry przyozdabiają pola ze zbożem i przydrożne rowy, topole zrzucają pod nogi bawełnę (Maxi - mamo! śnieg!), truskawki w powszechnym ataku, czereśnie do ataku się szykują (ja wolę CZEREŚNIE!), młode bocianki w gnieździe coraz większe i żwawsze, w moim ogrodzie przesyt kopru, szczypioru i sałaty... 

Letnio i lekko. 

Założyłam dziś nawet spódnicę i gołe nogi (potraktowałam je na szybko samoopalaczem w chusteczkach - polecam). W ulubionym sklepie zamówiłam online kilka par sandałów i letnich sukienek w sportowo-dresowym stylu (kilka, by było z czego wybrać). Wcześniej przejrzałam szafę i pozbyłam się ciuchów oraz butów, których nie nosiłam od lat i trzymałam jedynie z pobudek sentymentalnych.

Em zakupił dla nasz wszystkich koszulki z okazji World Cup w Brazylii... Nikt z nas nie jest zagorzałym kibicem, ale wielkie sportowe wydarzenia lubimy w naszym życiu akcentować. Nie mamy faworyta, któremu będziemy sekundować... Na początek może to być Holandia (acz, nie jestem do niej przekonana), a potem to już według rozwoju wypadków na boiskach. Zapytałam wczoraj Em, bo już się gubię w jego paszportowych stemplach, czy w Brazylii też był. "Jasne!" odpalił z pewnością siebie, jakbym go zapytała co najmniej o to, czy jest mężczyzną... To może pokibicujemy Canarinhos? Ech, jak nie ma naszych, to jakoś trudno na kogoś innego się zdecydować... Ale przynajmniej będzie na luzie, bez nerwów i zawodu ;-).

W poniedziałek, w naszym przedszkolu, odbył się tzw. piknik rodzinny. Przyjemnie, wesoło, kolorowo i... upalnie :). Przedszkole zlokalizowane w pięknym, zielonym spokojnym miejscu i z dużym ogrodem to niemal wymarzone miejsce na takie imprezy. Dzieci dały zbiorowy pokaz tańca i śpiewu, po czym do dreptania po skoszonej trawie zaproszono rodziców. Tańczyłam więc i kaczuchy i krasnoludka idącego do krasnoludki. Em latał z aparatem i nagrywał filmiki - przy czym bardzo go interesował mój tyłek udający kaczy kuper... ;-) oraz młoda dziewczyna, która od pewnego czasu pracuje w naszym przedszkolu jako... sama nie wiem. Pomoc? Praktykantka? Stażystka? W każdym razie - miła, serdeczna i zawsze uśmiechnięta. Dzieci ją uwielbiają. Po części artystycznej - samowolka na trawie i placu zabaw oraz poczęstunek pod chmurką - ciasta, owoce, napoje, kiełbaski z grilla... Wszystko przy dźwiękach dziecięcych przebojów. Fajnie.

Dzisiaj, na stadionie miejskim, wszystkie przedszkolaki z miasta mają zaś imprezę zwaną Olimpiadą Przedszkolaka. Będzie więc sportowo, będzie aktywnie, będzie się działo, będzie zabawa. Z uczestnictwem rodziców - a jakże! Po wyczynach na stadionie, jako żywo popędzimy na stadiony...  Brazylii :). Po drodze zahaczymy ze Starym o Lidla. Mają tam Heinekena w bardzo dobrej cenie, w butelkach w limitowej serii z napisami m.in Warszawa i Amsterdam :-). 

Co do Amsterdamu. Utknęłam w opisach swej wyprawy jak szpila w poduszce. Częściowo winien temu Em, bo ciągle nie mam od niego reszty zdjęć! Ale nadrobię. MUSZĘ! Choć im dalej w czas, tym trudniej. 

Ponadto: Em wylatuje do Ams już w sobotę. 

Natomiast... ja - tym razem z chłopakami - dolecimy do niego... wiem, wiem, jak to zabrzmi, ale JEDNAK! - 13 SIERPNIA :). Bodajże kilka dni po swoim powrocie z amsterdamskiej majówki, dostałam na maila promocyjną ofertę LOTU na bilety - między innymi do Amsterdamu. Cena i warunki były tak kuszące, że szybko skontaktowałam się z Em celem zasięgnięcia porady. Nakazał kupować i to z marszu. No to kupiłam... Dla nas trojga. Dotąd, bałam się daleko wyruszać sama z chłopakami. Po swoim ostatnim locie uznałam jednak, że jestem już gotowa i dojrzała do podróży razem z nimi. I kiedy tylko sobie to uświadomiłam - pop i oferta na maila. Grzechem byłoby nie skorzystać, a bilety - faktycznie - rozeszły się jak świeże bułeczki. Szczęściara jestem, ot, co. Pobyt krótki, ale dla dzieci to na pewno będzie nie lada frajda, a i ja chętnie pochłonę ich radość, jak też znów podrepczę po ulicach tego pięknego miasta. 

Na wakacje oddaję chłopaków do Pastorczyka... Bet zgodziła się na ich przyjęcie pod swoje skrzydła z wielką przyjemnością, stąd uznałam, że to znacznie lepsze niż zbiorcze przedszkole... Ja sama będę kursować przez ten czas między P. a Gr. jak mały samolocik. 

Po wakacjach, Maxi będzie kontynuował nasze wspaniałe przedszkole, a Aleksander rusza do I klasy - jako 6-cio latek (Boziu, to JUŻ??? moje dziecię do szkoły???). Nie mam pojęcia, jak ja się zorganizuję z tą szkołą, przedszkolem i robotą... Ale póki co, nie kwękam. Jest LATO! Głowę swą więc i myśli utrzymuję w stanie letnim.  

I to by było tym razem na tyle. Szybko i lekko. Mogłabym tak częściej... Ale ja nie... jak nie pierdyknę powieści na temat guzika z pętelką, to żyć nie mogę... A jak się okazuje - jednak mogę!

23 komentarze:

  1. no to ja się cieszę, że jednak możesz chcę tego dużo więcej :) no mogę CIę czytać always o każdej porze dnia i nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magbill, bo mnie zasłodzisz! A jak wiesz, ja za cukrem nie przepadam, he he. No, ale taki jest całkiem smaczny...

    OdpowiedzUsuń
  3. a czemuż to Twój mąż się jakąś obcą babą zainteresował???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemuż by nie? Wszak nie bereszczaty na żadne oko ;-)

      Usuń
  4. Udanej podróży! :)
    To niesamowite, jak czasem Internet odgaduje nasze myśli. My prze kilka dni szukaliśmy tonera do drukarki po sklepach i za nic znaleźć nie mogliśmy. Aż tu dostaję maila: "Potrzebujesz nowego tuszu lub tonera? Kup go u nas! Oto kod na wysyłkę gratis!". Okazało się, że ów sklep miał toner, którego nie mogliśmy nigdzie dostać, w dodatku w dość dobrej cenie. I wysłał go tak szybko, że dotarł w ciągu dwóch dni. Czasami te reklamowe maile jednak się przydają... ;)
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami - jak widać tak! Nasze myśli czasem przyciągają wydarzenia ;-).

      Usuń
  5. Jestem całą sobą za wylotem rodzinnym i będę kibicowała!
    Moja mała też już do szkoły, popatrzyłam na nią wczoraj i uwierzyć nie mogłam, że czas nie oszczędza matek ;) Za szybko to wszystko ucieka, nie ma się kiedy zatrzymać.
    Zazdroszczę ogrodu w Pastorczyku, uwielbiam takie klimaty. A wakacje... dla dzieci będą niezapomniane, takie wspomnienia pozostają do końca życia, to najpiękniejsze okresy. Ty dasz radę, co masz nie dać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy - miałam to na uwadze, bo przerobiłam drogę i uznałam, że nie jest taka ciężka i już ich ogarnę (rok temu było o niebo gorzej i za nic bym się na takie coś nie zdecydowała). Oczywiście nie myślałam, że to nastąpi w tym roku, ale jednak ta cena jakoś mnie skusiła, bo jest naprawdę atrakcyjna. No i nie wyjeżdżamy nigdzie indziej na wakacje... Na pewno trochę nerwów sobie po drodze zjem, ale co tam! Ludzie podróżują z oseskami, z gromadką większą niż moja i dają radę.

      Twoja Mała idzie do zerówki??? Bo chyba nie posyłasz jej już do I klasy? Olu jest z lutego 2008, więc musi, ale On bardzo chce do szkoły, więc pewnie i tak bym go posłała. Opinię z przedszkola ma świetną.

      Wakacje zaś - oni już nie mogą się doczekać wyjazdu do P. Moja sis będzie miała niezłą przeprawkę, ale sama chciała ha ha. Ogród zaś - lubię go bardzo, choć jest pracochłonny. Ale też daje satysfakcję i tyle swojskiej, wspaniałej zieleniny...

      Usuń
  6. Bardzo lubie twoj blog. Z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag wyprawy do Ams:-) Mamy tez cos wspolnego, bo moj stary tez z Indii tylko, ze my mieszkamy w Dubaju. Bardzo Ci zazdroszcze mieszkania w Polsce bo mnie juz emigracja sie znudzila, a tu sie jeszcze zanosi na pare lat:-)
    pozdrawiam beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, witaj Beatko, miło mi, że tu zaglądasz i na dodatek lubisz tę moją pisaninę :). Tym milej, że też masz starego z Indii :). Dubaj... ach, z ogromną chęcią bym tam poleciała na jakiś czas... Musi być fascynujący! Mieszkać zaś chyba wolę w Polsce. Mimo, iż mąż często wybywa, to jednak ja tu mam niezłe życie i lepszego nie szukam, bo wiesz - co by z deszczu pod rynnę nie trafić!

      Post z Amsterdamu gotowy i dziś go puszczę :).


      Usuń
  7. Nooo Kochana Chłopaki rosną jak na drożdżach :)
    Nie obejrzysz się, a będą szkołę kończyc :)
    Dobrze, że my matki nie starzejemy się tak szybko jak dzieciaki rosną :)
    Udanego wyjazdu, bawcie się dobrze!!!! :)
    Czekam na kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosną, rosną... A jak już zacznie się szkoła, to dopiero czas zacznie zapieprzać... Ale on i tak leci, więc nie ma co się nad nim rozwodzić tylko żyć i cieszyć się każdym dniem.

      Usuń
  8. Zobaczysz jaki Ci się dzieci odmienią po tej podróży - nie wiem na jakiej zasadzie, ale podróże kształcą- nawet takie nieduże szkraby. Trochę dostaniesz w kość, głównie przez to, że masz nieco daleko do Okęcia. No i dwójka dzieci + bagaż to zawsze kłopot. Fajnie, że zamiast w zastępczym przechowalniku dzieci będą w P. No ale chyba nie będziesz tam jezdziła codziennie? Daj im odetchnąć i zatęsknić za mamą.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, będzie to dla nich frajda Anabell - pewnie też nieco męcząca, ale jednak. Ja też pewnie dostanę w kość, ale jakoś mam dobre przeczucia. Przynajmniej znam już drogę, ha ha ;-).

      Przedszkole w wakacje to faktycznie przechowalnia, więc nic atrakcyjnego. Siostra ich przygarnie, ja będę jeździć w kratkę (czasem swoim, czasem służbowym autem z innymi pracownikami), a czasem sobie w spokoju posiedzę sama w domku :). Zobaczymy. Będzie dobrze!

      Usuń
  9. No kochana, z grubej rury- teraz bedziesz sie rozbijac po swiecie!! zasmakowalas ;)
    Pieknie...tez bym chciala ale jakos nikt mi okazji mejlem nie przysyla...;)
    Czekam co bylo dalej w Amsterdamie??? Poopowiadaj troche, daj sie nacieszyc....choc na blogu!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Luxiu, zasmakowałam, jasne! Ale wiesz - okoliczności nie zawsze sprzyjają. Teraz skusiła mnie cena biletu i terminy wylotów, więc od razu wykorzystałam, bo inaczej znów bym odwlekła taki wypad z nimi w czasie. Ja jestem zarejestrowana na stronie LOT jako ich klient i subskrybent, więc tych ofert dużo ślą i tym razem w ofertach last minute był też Amsterdam.

      Kolejna część gawędy z Ams już dziś.

      Usuń
  10. Zrobiłam to samo co Ty: wyrzuciłam stosy starych rzeczy i zrobiłam internetowe zakupy. Ciekawe jaki to Twój ulubiony sklep?
    Patrz jak czas szybko leci Aleksander idzie do pierwszej klasy! To całkiem nowy rozdział w życiu, zarówno jego jak i Twoim, Cieszy się czy odwrotnie nie chce iść
    do szkoły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubiony sklep Ago to zawsze taki, w którym dostawa i zwrot są darmowe ;-).

      Olu bardzo chce iść do szkoły! Inaczej czwarty rok chodziłby do tego samego przedszkola, co wydaje się już dość nudne, choć przedszkole jest superowe.

      Usuń
  11. Byłam wczoraj na zakupach i są już wyprzedaże! udało mi się kupić kilka świetnych rzeczy a i Mąż dzielnie przymierzał i wybrał dla siebie co nieco.
    Porządek w szafie muszę zrobić koniecznie. Bez sentymentów, do worka!
    Fajnie, że polecicie wszyscy do Amsterdamu. Chłopcy są już dość duzi, na pewno sobie poradzicie.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meg, w moim miasteczku nie ma zbyt wielu fajnych sklepów (zwłaszcza z butami) i ja nie zawsze mam możliwość iść łazić na zakupy - chętnie więc korzystam z netu :). Oczyszczenie szafy zaś - oczyszcza zarazem duszę, prawda? Jest też miejsce na nowe he he.

      Wyjazd krótki i taki dość spontaniczny, ale będzie OK!

      Usuń
  12. Do sierpnia szybko czas zleci, super masz siostrę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zleci, zleci... migiem. A siostrę mam jedną pośród 3 braci. Sama ma 2 letniego synka, ale moich też chętnie przygarnie. jest 14 lat młodsza, ale ta różnica już nie ma znaczenia - wspieramy się (zwłaszcza, że już nie mamy MAMY).

      Usuń
  13. Po meczu z Hiszpanią też zaczęłam trzymać kciuki za Pomarańczowych ;) Ale całe szczęście, jest siatkarska Liga Światowa i mam komu kibicować. Naszym, biało-czerwonym, którzy dziś rozbili (mogli ładniej, ale ważne 3 pkty;) Brazylię. Potrafisz sobie wyobrazić takie rzeczy w kopanej? ;)

    A co do samoopalaczy.. .taka pogoda, że chyba będę musiała po raz pierwszy w życiu skorzystać z solarium i nie potrafię sobie tego wyobrazić ;)

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).