piątek, 5 grudnia 2014

Wypadki Pana Grudnia

U mnie zima. Stąd, blożek pobielił się i zsiniał. No, może troszkę też zniebieściał. A w związku z tym, pora usunąć listopad z frontu i zainaugurować Pana Grudnia.

Pan Grudzień rozpoczął się dla mnie niepostrzeżenie, bo niepostrzeżenie mijają dni mojej codzienności. Ale śniegu i mrozku - choć nie w obficie - nie spostrzec się u nas nie da, zwłaszcza wtedy, kiedy poranek wita nas (czyt. mnie i Maksymalnego) autem w białej czapce i z lodem na oczach. Ciągle jednak Grudzień jest łagodny i nie ma co narzekać. Tu miotełka, tu skrobaczka, tu ogrzewana tylna szyba, tu wcześniej zapuszczony silnik i już. Maksi dzielnie pomaga mi usuwać skutki działania Pana Grudnia i jak chyba każde dziecko - dzień w dzień wyznaje mi swoją miłość do zimy i śniegu. Z radością robi ślady na białych ścieżkach i poszukuje co większych gromadek śniegu, by pobrodzić w nich ze śmiechem na buzi. Nie ma jeszcze tego śniegu wiele i działa on na zasadzie pojawiam się i znikam, ale kiedy spadł pierwszy raz, Maksio wybrał się do przedszkola z łopatką do piaskownicy - co by chodniki po drodze odśnieżać. Ech...ta wczesnodziecięca, szczera naiwność i entuzjazm, ta zgoda z Naturą i umiejętność korzystania z niej pełnymi garściami, bez względu na to, czy to deszcz, czy to słońce, czy to śnieg.

Ale, żeby nie było, że tylko Maksi cieszy się z zimy - wszyscy na przykład zgodnie oczekujemy otwarcia naszego lodowiska. 

...i oczekujemy Świąt. Bo w tym roku będą bardzo INNE, niż zwykle. A zwykle były jakie? Pewnie różne - miłe, mniej miłe, białe, czarne, po lodzie, po wodzie... Ale zawsze spędzane w moim Pastorczyku (no, poza jednym wyjątkiem, kiedy w 2002 roku spędziłam je w Irlandii). 

W tym roku oddałam się szaleństwu, którym w te pędy podzieliłam się z Em, a on w te pędy moje szaleństwo również podzielił. 

Jedziemy w góry!!! Do Zakopanego! Hotel zabukowany już niemal miesiąc temu - po to, by bliżej świąt nie daj Boże się nie rozmyślić (bo ja tak potrafię!) i by na pewno znaleźć dobrą miejscówkę. Światowiec Em od razu obstawał przy hotelu w samym Zakopanem, a nie w żadnej pobliskiej wiosce, gdyż nie jedziemy tam na miesiąc, ni nawet na tydzień i szkoda czasu na miejscowe roszady. Jako posiadacz złotej karty (cokolwiek to znaczy) sieci (sieci? grupy? nieważne) Hoteli Accor obstał przy jedynym z tej grupy w Zakopanem, a mianowicie Hotelu Kasprowy. I tam też spędzimy cztery, mam nadzieję fascynujące doby, wliczając Wigilię i całe Święta. Oczywiście skorzystaliśmy z pakietu świątecznego, który przewiduje wszystko, co ze Świętami związane. Hotel posiada też infrastrukturę, która pozwoli miło spędzić czas na jego terenie - co uznaliśmy za atut, biorąc pod uwagę fakt, że jadą z nami dzieci. Bo to, że będziemy 24 godziny na dobę chadzać po mieście i po górach, jest wykluczone.

Po drodze do Zakopanego, zatrzymujemy się na 2 dni u mojej przyjaciółki z lat studenckich, pod Krakowem. A zatem - zimowy Kraków też odwiedzimy, na co bardzo naciskał Em - z uwagi na sentyment do miasta, w którym swego czasu kilka miesięcy pracował. A ja, po wielu latach spotkam się w końcu z Monią i jej rodzinką :-).

Zdarzyło mi się być w Zakopanem 2 razy w zimowym sezonie (w tym raz na Sylwestra) i uwielbiam klimat tego miejsca w tym właśnie okresie. Dlatego też bardzo się cieszę, że będę tam teraz mogła pojechać ze swoimi chłopakami. Dzieciaki gór nie widziały wcale, a Em nigdy nie widział gór zimowych. 

Oby tylko dopisała podróż i pogoda - będzie fajnie. Odległość do Zakopanego z naszego Gr. - imponująca, ale liczę na to, że i pobyt będzie imponujący.

Pomysł takich Świat naszedł mnie tak spontanicznie, jak spada grom z jasnego nieba...

A niemal tydzień po świętach... WESELE! Mojej jedynej siostry, o której czasem tu wspominam. Bet. W końcu! Początkowo przewidywali malutki ślub, potem obiad dla najbliższych, a w efekcie uzupełniania listy najbliższych... szykuje się wesele na osób wiele ponad 100. 

I to Ja!. I mój Em. Mamy być świadkami... (To już nie jest takie śmieszne...).

Będzie się działo??? Oj, będzie. Przełom roku 2014 zapowiada się więc dla nas szałowo i zarazem okrutnie czyszcząco finansowo... 

Zameldowałam się? Zameldowałam :-))). A teraz śpieszę popatrzeć co u Was - bo jak zawsze - nie nadążam. Niemniej mówię Wam, życie kobiety pracującej (ostatnio intensywnie), samej z dwójką dzieci niewielkich bywa niełatwe i czasami mówię do chłopaków - nauczcie się obsługi komórki i numeru do psychiatryka na pamięć ;-)))), bo jeśli zejdę do Waszego poziomu to znak, że pora dzwonić, gdzie trzeba. Wczoraj byłam bliska takiej sytuacji, ale jak widać, dzieci dają też jakąś siłę, bo oto żyję i nawet zyskałam wenę i chęć, by napisać.

Elaborat... wiem, ale to już ponad miesiąc od ostatniego wpisu i musiałam ze wszystkim się tu wygadać, przy okazji - jak zawsze - pisząc niekontrolowanie więcej, niż przewidywałam.

Jeszcze się odezwę :-).

30 komentarzy:

  1. Super, że się odzywasz. Zakopane to moje ulubione miejsce na zimowe wyjazdy. Poza tym uwielbiam i uwielbiałam wyjazdy na święta- i hotel Kasprowy też do moich ulubionych miejsc należał. My wnet wyruszamy do naszych dzieci.
    Najlepszego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz Anabell, to cieszę się, że w kwestii Zakopanego i Kasprowego się rozumiemy :-).

      Wspaniałego pobytu u dzieci i również najlepszego!

      Usuń
  2. Wow!! Super! Zapowiada sie inna- fajna Wigilia :))) Gdybys jednak juz nie miala czasu TU sie odezwac ;) to zycze Ci milego pobytu i radosnych swiat :***
    No i weselisko, kurcze bedzie sie dzialo.. bedzie zabawa :)
    Oczekuje relacji!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, inna Lux, diametralnie wręcz! Wesele zaś, na razie spędza mi sen z powiek, z różnych względów ;-), ale może jeszcze o tym skrobnę. ;-)

      Usuń
  3. mi się marzy taka Wigilia...bardzo Ci zazdroszczę, niestety mój Ł. w tym względzie jest bardzo uparty i szczerze jak zbliżają się święta to mi się wszystkiego odechciewa bo wiem, że będę musiała je spędzić z jego rodziną lub dzielic święta a czasami chciałabym chociaz raz na jakiś czas spędzić je zupełnie inaczej. I szcerze z moim byłym jednak święta chyba wspominam najlepiej wiem, dziwnie to brzmi, ale z Ł. święta to wieczna przepychanka gdzie i ile dni, tak jak kocham całe przygotowania do świąt, grudzień, tą magię, tak świąt samych z roku na rok mam po kokardę, ok, pierwszy raz to z siebie wurzyciłam i jest mi lżej :))) w kazdym razie bardzo Ci zazdroszczę ale tak pozytywnie Ci zazdroszczę, pomysl tam o mnie jak będziesz piła kawkę z widokiem na piękne góry :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, ja czasem o takich świętach myślałam, ale nigdy realnie, bo jakoś tak przywykłam do domu i rodziny. U mnie nie ma podziału, bo EM nie ma tu żadnej rodziny, więc oczywistym było, że spędzamy w P. A czasami jego w ogóle nie było. Teraz w P. trochę się pozmieniało i jakoś tak naszło, bym i ja coś zmieniła. Spęd rodzinny zresztą będzie tam 3 stycznia na tym weselu.

      Współczuję przepychanek z mężem, ale często tak jest, uwierz mi... Gdzie, u kogo, ile, jak - można się tym umęczyć, zamiast cieszyć, wiem....

      Pomyśle o Tobie patrząc na góry, jasne!

      Usuń
  4. aaaa wesele na 100 osób to przyjątko ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak... wiem, po Twoich doświadczeniach weselnych ha ha. 300 osób to norma ;-). Ale zważ, że oni zdecydowali się na ślub w ogóle na początku listopada i najpierw miało nie być nic poza ślubem, potem małe przyjęcie, a w końcu doszli do jakichś 150 osób! To chyba nie tak źle!

      Usuń
  5. Święta w górach? Wspaniale! Bawcie się dobrze, relaksujcie i cieszcie sobą. A po powrocie życzę szławej zabawy na weselu. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Meg! Myślę, że wszystko się uda - i wyjazd i wesele!

      Usuń
  6. Oj, jak ja chciałabym spędzić tak święta. Myślę, że w domu rodzinnym bez afery by się nie obyło:)
    Zastanawiałaś się może nad tym, aby jakąś książkę napisać? Myślę, że możesz być drugą Grocholą lub Kalicińską, tak, tak, to nie żart:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie usuń weryfikację obrazkową, to w******kurzające:)

      Usuń
    2. To ja mam weryfikację??? Jej zapomniałam, miała być na chwilę, bo zalewał mnie SPAM... Już to likwiduję!

      Żółwinko - ja nie mam czasu na czytanie, nie mowa o pisaniu... No i, nie wiem, czy bym dała radę, choć nie powiem - własna książka - to jest coś...

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Znam ten ból, Lucy... ;-). Nie przejmuj się jednak :-).

      Usuń
  8. To był zawsze mój ulubiony sposob na swięta odkąd zaczęliśmy lepiej zarabiać i narzucałam go mężowi z wygody. Najbardziej pamietam Perłę Południa, kiedy witalismy 2000 rok w miejscowosci Rytro skad był Rogas z Doliny Roztoki, ile pieknych wspomnien. Ale najpierw zaliczalismy Slowacje, bo tam było taniej i dzieci nauczyly sie jezdzic na nartach i lyzwach- tam były super warunki. Po drodze tez był Rzeszow, gdzie mieszkali tesciowie. Do tej pory wspominamy "Barwnik/ zamiast Barwinek/ blisko , szykować Pasztorpy" Hotele teraz prześcigają się w atrakcjach dla dzieci i dorosłych, jestem najzupełniej pewna, że będziecie wszyscy bardzo zadowoleni.
    A Kasprowy to dla mnie symbol komunistycznego kiedyś luksusu, jak Victoria w W-wie. Wyciąg przed samym hotelem i będą nieprzebrane tłumy turystów. Zmiany renowacyjne uczyniły go zupelnie innym miejscem, ale bryła z tamtej epoki. A jak snieg spadnie, stanie sie bajkowo jak w amerykanskich filmach, iluminacje są piekne! Byłam w Zakopanem, ostatni raz 3 lata temu bedzie w lutym. Straszny wtedy mroz dopisał. To dla nas takie kultowe miejsce, szczegolnie dla mojego pokolenia, chociaz moja corka tez ostatnio tam była na randce.
    Zatem wspaniałego pobytu i wszystkiego najlepszego!! Bezpiecznej drogi, bo to rzeczywiscie straszny kawał od was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ardiolko - po Tobie, podróżniczce spodziewałam się, że mogłaś spędzać święta wyjazdowo :-). Masz teraz wspaniałe wspomnienia. Kasprowy znam jedynie z zewnątrz, bo byłam swego czasu na tym wyciągu narciarskim obok. Wiem, że będą tłumy, ale nie sądzę by nam to przeszkadzało... Ja, z tego swojego pustkowia chętnie udam się wśród ludzi ;-). Ważne, by tam po prostu być! Co do podróży - chyba nie odważę się autem - daleko, zima, może być różna aura i warunki drogowe... Także chyba pociąg i autobus.

      Usuń
  9. Obiecuję sobie, że kiedyś też tak spędzę Święta, bez gotowania, sprzątania, liczenia gości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karowa - życzę Ci tego z całego serca - choć raz w życiu tak właśnie trzeba!

      Usuń
  10. Święta w górach brzmią cudownie! Sama nie raz miałabym ochotę uciec, niestety póki co o odwagi mi brak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mujer, jeszcze jakiś czas temu i mnie brakłoby odwagi - ale teraz już nic nie muszę i tak to sobie wymyśliłam... I chyba dobrze!

      Usuń
  11. U nas nie ma śniegu (na szczęście)! Prawdę mówiąc, u nas śnieg stanowi katastrofę komunikacyjno-logistyczną, więc trzymamy kciuki, żeby w tym roku spadł pierwszego dnia ferii zimowych i stopniał ostatniego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalino, teraz to i u nas nie ma śniegu. Pada i jest prawie +9. Taka zima, to nie zima. Nie lubię! Co do śniegu - jego nadmiar zawsze stanowi katastrofę komunikacyjno-logistyczną u nas w P., więc wiem coś o tym!

      Usuń
  12. Fajne będziecie mieć te święta! Serio! Mi od kilku już lat marzyło się zwiaćna święta tyle, że azymut chciałabym obrać na jakiś ciepły kraj. Ot tak dla przekory ;-) Święta w górach będą piękne! Odpoczywajcie i cieszcie się sobą ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Moaa :-)! Pomimo deszczowej obecnie aury :-(, mam nadzieję, że jednak te święta będą udane. Ważne, że wyściubię na tydzień nos ze swoich pieleszy.

      PS. Ciepłe kraje to też dobry pomysł :-). Ja obstawiałabym... Indie ;-)))

      Usuń
  13. Zazdroszczę. I nic więcej nie napiszę. Bo marzy mi się odskocznia od mojej codzienności - niekoniecznie w święta, ale w sylwestra - czemu nie. A Ty jedziesz na drugi koniec Polski, ale w jakże cudowną jego część! Uściskaj białego misia z Krupówek ode mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, no i już po wycieczce. Warto czasem się oderwać od codzienności, naprawdę. Miś - owszem - uściskany. Nawet za fotki z nim 20 zeta sobie zażyczył - skubaniec! Dostał jednak tylko 5, bo co za dużo to niezdrowo dla kieszeni!

      Usuń
    2. Umiesz się targować! ;)

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).