czwartek, 24 września 2015

Nie było człowieka, człowiek jest :-)

Taaa...

Nie ma to jak człowieka nie ma i nagle znów zapragnie być.

I nijak nie wie jak. Bo człowiek naprawdę nie wie, jak on ma być pod koniec września, kiedy ostatnio był na początku czerwca...

Czy w międzyczasie jednak w ogóle nie był?

Był, a jakże. Ale nieco inaczej. I niemal zupełnie gdzie indziej. 

I teraz ma problem. Bo nie wie co z tym fantem zrobić...

Najprościej byłoby nie robić nic, ale jakoś tak nie wypada siedzieć ciągle o milczącym pysku - zwłaszcza, gdy dochodzą człowieka słuchy i sygnały, że może jednak lepiej by było, by się odezwał... 

Nieee no, nie ma znowu tych słuchów i sygnałów tyle, bym się pod nimi uginała jak jaki stół pod pieczonym wieprzem, ale jak to się mówi (albo jak to JA bym sobie powiedziała) - gdzie są dwaj, lub trzej zebrani na blogu moim, tam i ja powinnam być pośród nich :-).

No to jestem (ciekawe, na jak długo tym razem...).

Nie mam zielonego pojęcia (ani też pojęcia w jakimkolwiek innym kolorze), co by tu teraz napisać ponad to co powyżej, ale może powoli, tak? Nie od razu przecież Kraków zbudowano. I nie w jeden dzień wraca tułacz pieszo pod swój domu, kiedy oddalił się od niego o setki mil. 

Trochę się u mnie wydarzyło, trochę się nie wydarzyło, czyli pozostało jak było... Ale pewnie u Was było podobnie, więc raczej nie jestem przez życie szczególnie wyróżniona. A może jestem? Bo podczas tych 3 miesięcy zdążyłam:

- być w Amsterdamie
- poznać na żywca jedną z blogowych dusz (Żółwinko, ahoj!)
- stracić Kiarę :-(
- umówić konkretnie remont łazienek na koniec października (będzie zadyma!)
- poznać wyjątkowo dużo wyjątkowych ludzi w wyjątkowym miejscu (ale o tym raczej nie będzie)

i - co ważne (a nawet bardzo ważne!) - gościć w końcu w Polsce Państwa Teściów :-). Znający mnie z interFejsa, zapewne zdążyli zanotować w pamięci to zacne wydarzenie, choć opublikowałam tam zaledwie 2 zdjęcia z owej wizyty. Co jednak ciekawe - pierwsze dodane zdjęcie polubiło blisko 100 osób, co uznałam za rekord wszechczasów na tej mojej cyber platformie... Nie to bym liczyła "lajki" prywatnych zdjęć, by mi na nich szczególnie zależało i miały jakieś wielkie znaczenie, ale po prostu ich ilość przy tym zdjęciu bardzo mnie zaskoczyła. I miło mi było! Naprawdę!

Ah! No i jeszcze Panowie Synowie!

- starszy zaliczył w wakacje 10 centymetrową i pewnie wieczną bliznę na linii szczęki, gdyż wykołowrotkował się na rowerze tak, iż potrzebował był aż 10 szwów, by niefortunnie rozdartą skórę połączyć na nowo. Nauczył się też samodzielnie pływać w jeziorze Czos w Mrągowie, z czego on jest dumny, ja jestem dumna i tata jest dumny. Nie wiem jak z dumą u innych, ale inni nie muszą ;-). Jako drugoklasista, 7-mio latek radzi sobie wyśmienicie i mimo, iż robi mnóstwo błędów ortograficznych, to z pierwszego dyktanda dostał 6-kę. W ogóle dostaje tych 6-tek sporo i zaczynam węszyć w tym jakiś podstęp, ale póki co jestem... dumna. On sam i tata też. Inni nie wiem, ale inni nie muszą ;-).

- młodszy już 3-ci rok z rzędu chodzi do przedszkola i nauczył się w końcu wymawiać "cz" i "sz", choć niepytany o właściwą wymowę tych głosek nadal mówi "sary scur się zescał w cerwone majty" ;-). Nauczył się też jeździć na rowerku bez bocznych kółek. Mistrzunio!

Obaj syny trenują karate i piłę nożną. Maksi wszędzie jest najmłodszy... Piła dwa razy w tygodniu, karate trzy. Poniedziałek - oba zajęcia jedno po drugim... Rozumiem, że nikt mnie tu nie podejrzewa o zmuszanie dzieci do zajęć pozalekcyjnych, bo chyba na taką nie wyglądam, prawda? SAMI chcieli. A skoro chcieli i lubią, to mają. Proste. Choć mniej proste dla mnie, gdyż muszę latać z nimi jak ten psior z wywalonym ozorem - a to tu, a to tam. I płacić za to muszę. Nie tylko własnym czasem, ale też kasą. No, ale czegóż to matka Amisha nie zrobi, gdy się chłopoki do sportu rwą... (oby jak najdłużej). Przemilczę, że za miesiąc otwierają w naszym Gr super basen. Oj, nie nadążę ci ja za tymi sportowcami! Pytałam, czy może chcą na tańce lub do szkoły muzycznej... Olek - coś ty mama, to dla bab! Maksi za nim - to dla bab! Nie będę śpiewał! Ani grał na gitaze! Dziwne, bo w domu na małej gitarce rzępoli czasem, aż uszy więdną. 

I to by było dzisiaj na tyle. 

Wiem, że się człowiek tu nie popisał, ale naprawdę nijak popisywać się nie umie ;-).  

To cóż... Chyba wypada mi napisać - see you, albo lepiej - read you :-).

38 komentarzy:

  1. Niech se człowiek będzie kiedy i jak chce, ale bycie w ogóle to może nawet jest obowiązkowe! Co do różnorodności wymowy polskiej, mój chrześniak bardzo długo nie wymawiał pewnej zbitki liter. Teraz wymawia, aby zaprezentować, że umie, ale w mowie potocznej posługuje się wciąż swym dziwolągiem :-). Sport młodzieży jest potrzebny, więc niech matka płaci ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek będzie, może niezbyt często, ale postara się tu czasem zaistnieć, Tesiu ;-). Sport potrzebny i skoro młodzież się garnie - opłacam, bo mi się to też opłaca!

      Usuń
  2. Chyba Cię ściągnęłam myślami- przepisywałam dziś (tak na wszelki wypadek) telefony z komórki i zaczęłam się zastanawiać coś tak zamilkła. Biedne dziecko, musiało go niezle boleć nim to znieczulili do szycia. Jak dorośnie to będzie można w razie czego zrobić plastykę. A póki co smaruj bliznę maścią, np. "cepan". Trochę cuchnie cebula, ale jest naprawdę dobra. A co zrobiłaś kici, że już jej nie masz? Wrzuć jakąś fotę z pobytu teściów, mnie na FB wszak nie ma.
    Serdeczności dla Ciebie i dzieciaków;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, wierzę w ściąganie myślami!

      Co do Olka - nie uronił ani łezki przy tym szyciu, więc bohater nie lada. Bliznę psikamy jakimś specyfikiem. Na szczęście jest w takim miejscu, że nie rzuca się za bardzo w oczy. No i podobno blizny są sexi ha ha ;-).

      Kicia wyjechała na wieś na wakacje, gdzie czuła się fantastycznie, ale pewnego pięknego dnia nie wróciła na noc do domu... Podejrzewamy psa przybłędę - że ją zagryzł ;-(.

      Zdjęcia na pewno jakieś wrzucę!

      Usuń
  3. Wrocila cora marnotrawna.... ;) chodz do mnie, matka Cie przygarnie i wybaczy...zawsze i wszystko ;)....
    Fajnie, ze jestes- zostan prosze na dluzej!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lux - dziękuję za takie miłe przyjęcie ;-))). Postaram się już nie znikać na TAK długo.

      Usuń
  4. Ja się nie upominałam o Ciebie, ale nie raz myślałam czemuż tu taka cisza, dobrze, że nie złowroga :-).
    Kiary żal i z powodu szczęki niemiły zgrzyt mych szczęk, ale poza tym wydaje się, że optymistycznie i do przodu, czyli fajnie. I fajnie napisane :-). I niech fajnie będzie, stale!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamo Ammara, Kiary żal (nawet bardzo!) i brody żal, ale cóż, nie zawsze wszystko idzie wspaniale. Czasem też trzeba pomilczeć, by znów można się było odezwać ;-).

      Usuń
  5. Ty to tak lubisz, cisza, cisza ale jak już coś napiszesz to wszystko wiadomo :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magbill, ja nie wiem czy ja tak lubię, ale co fakt, to fakt - często mi się tak zdarza :-).

      Usuń
  6. Co tak mało newsów, co tak krótko?! Chcę więcej, zwłaszcza o wizytatorach z dalekiego kraju! :) Jak im się u nas podobało i takie tam - najpikantniejsze szczegóły możesz zostawić dla siebie ;)
    Co do Twoich chłopaków, to jak nie zostaną lepszymi Lewandowskimi, to pewnie będą żałować tego muzykowania, gdy podrosną... bo dziewczyny lubią wokalistów, a niektóre nawet gitarzystów ;)

    PS: I jestem zazdrosna! A w sumie to... zazdroszczę Żółwince :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy warto być zazdrosną, musisz spytać Żółwinkę, Ano ;-). To było krótkie, ale miłe spotkanie.

      Teściom zaś, podobało się, a jakże! Zwłaszcza teściowi :-). Mieli okazję poznać trochę naszego regionu i trochę Warszawę. Na więcej nie było czasu i sposobności.

      A co do chłopaków, to po ostatnich wyczynach Lewandowskiego, poprzeczkę mają ustawioną niezwykle wysoko ;-). Może jednak łatwiej brać się za skrzypce, gitary i wokal, ha ha. No, ale ja, mimo zapędów muzycznych, nie mogę za nich wybierać. Sugestie były, wybór jest inny. A jakby im się zmieniło - ciągle są bardzo młodzi i mogą wszystko :-).

      Usuń
  7. no wreszcie!!!!!!!!!!!!
    bo już chciałam listy gończe pisać!
    Ja tam żadnego dostępu do zdjęć nie mam..buuu
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listy gończe, Misiu... Ja sama je sobie w głowie pisałam, ha ha.

      Dostęp do moich zdjęć na FB mają moi znajomi, a Ciebie chyba nie mam... Postaram się jednak umieścić jakieś tutaj.

      Usuń
  8. A ja nawet pomyślałam, że wspomnę o Tobie w moim wpisie, a tu patrzę wieczorem - jest!
    Toście się nacierpieli z tą blizną, współczuję z całego serca, tyle szycia... Bidulek. Ale chłopaki, to chłopaki.
    Wcale sie nie dziwię, że nie piszesz bo przy takiej gonitwie to człowiek nawet nie ma czasu usiąść w domu.
    Ściskam Cię serdecznie z całej sily i przytulam, Matko Amisho :-))))
    :)xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelko, cierpiętnik jest taki cierpliwy i wytrwały jak jego matka ;-), stąd naprawdę - ani po wypadku, ani przy szyciu nawet nie kwęknął. Mała bestia, ale twarda. Podziwiam go za to.

      A gonitwa jest, to prawda. Jak zawsze, a może teraz jeszcze gorsza. Ale cóż, nie wypada kwękać, bo to i tak nic nie pomoże.

      Usuń
  9. Aaa! Odezwałaś się! :D
    Ale mnie zaskoczyłaś.

    Przy okazji pozdrawiam Twoje urocze tudzież rezolutne potomstwo (trochę zmartwił mnie ten rowerowy upadek starszego) a przy młodszym uśmiechnęłam się, czytając o "scurze" w "cerwonych majtach".

    Łoo, sto lajków pod zdjęciem! Fejm! :D

    Fajnie, że znów piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano odezwałam się. Milczenie jest ponoć złotem, no ale ja zdecydowanie wolę srebro. Nie wiem, czy pisanie tak jak mowa jest również srebrem, ale chyba bliżej pisaniu do mówienia, niż milczenia ;-).

      Dziękuję za pozdrowienia dla potomstwa! A fejm wyniknął chyba głównie z tego, że Dadu nosi turban, a Dadi shalwar kamezy i szale ;-). Powiew egzotyki, po prostu ;-).

      Usuń
  10. no to piszemy, piszemy, bo sądząco po komentarzach naród czeka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naród to potrafi zmotywować... Ale jakże niełatwo mu sprostać ;-).

      Usuń
  11. Na blogu jest się jak na podwórku, tylko kiedy są warunki i pogoda:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. jakby to napisać, żeby inne nie były zazdrosne... ;)
    a no dobra, nie będę taka... też tęskniłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisać, nie pisać. Nieładnie tak zazdrosne uczucie wzbudzać ;-).

      Usuń
  13. Innymi słowy respirator milczenia odłączono, pacjent wydobrzał blogowo. Gut!
    Ale na fb antropologicznie rzucać turbany przed chusty a tu milczeć to nie uchodzi.
    Co do synków - OCZYWIŚCIE szkoda, że nie wybrali baletu i kursów transmakijażu, ale cóż, jak czytelniczka będę musiała to przeżyć.
    W ogóle co jedna blogowa matka synom to opisuje lekcje futbolu. Gender się na was obrazi, zobaczycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby odłączono, a tak jakby nie do końca ;-).

      Natomiast. To fakt. Turbany PRZED chusty. Bo chusty to my i same sobie możem, ale te turbany... no który z "naszych" tu je nosi, hę? I jeszcze turbany źle się nam kojarzą... Ale akurat TE, no to nijak źle kojarzyć się nie mogą.

      Balety i moje syny - o mater! Pewnie kiedyś tak, ale pewnie te inne... I oby nie makijaż! Nawet trans!

      Gender niech się wypcha. Jak nie ma czym, to pomożemy. Robiem remont i będzie duuuużo do wywalenia ;-). A futbol jest kul, o ;-). (Zwłaszcza jak tyczy naszych synów....).

      Usuń
  14. Witamy z powrotem !

    Na ranę porowerową (jeśli jeszcze się nie zagoiła) polecam okłady z rumianku ! Też zaliczyłam wypadek rowerowy, miałam szwy wewnętrzne i zewnętrzne. Kochana babcia powiedziała mi, że tylko rumianek ...i po bliźnie ani śladu ! Naprawdę sprawdzone i przetestowane :)

    Pozdrowienia dla rodzinki,

    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Aniołku. Rumianek powiadasz? Musimy spróbować!

      Usuń
  15. Przyjmij ode mnie nagrodę Liebster Blog Award. Miło mi będzie, jeśli zechcesz się ze mną pobawić;-))) Jak nie chcesz nikogo nominować to chociaż odpowiedz na pytania.
    Pozdrawiam:)
    http://grzdyl.blogspot.com/2015/10/order-dostaam.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu, bardzo mi miło i serdecznie dziękuję, choć teraz mam mętlik w życiu i ciężko mi znaleźć czas na pisanie i czytanie. Niemniej, postaram się odpowiedzieć chociaz na Twoje pytania. Niech no tylko dorwę chwilę....

      Usuń
  16. Fajnie, że jesteś ...
    P.S. A Teścia widziałam na żywo w naszym G :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, no tak. Nie trzeba było go znać i wcześniej widzieć, by spotkawszy go wiedzieć, że to on, ha ha ;-). A tak między nami - bardzo fajny z niego gość.

      Usuń
  17. "sary scur się zescał w cerwone majty" - ha ha ha....normalnie padłam! :))))
    Super, że chłopaki dzielne są i radzą sobie ze wszystkim.... szkoda tylko tej rozciętej buzi..... ale wiesz, są takie oszołomy jak ja, co twierdzą, że blizny dodają człowiekowi tylko uroku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ogóle, Mysko, to ja się bardzo cieszę, że tu wpadłaś! Wieki Cię nie było (jak i mnie ;-)). No i jakoś tak naturalnie to brzmi, że Mysce podoba się tekst o... scuze, ha ha ha.

      Olkowa blizna na pierwszy rzut oka jest niewidoczna, bo umiejscowiona tak na brodzie, pod żuchwą. Widać ją jak się położy, więc jak kiedyś dorobi się kobity, to będzie miała szansę ją podziwiać ha ha ;-). I też jestem zdania, że szramy i drobne defekty dodają uroku - o ile oczywiście są dyskretne, delikatne i nie zajmują np połowy twarzy.

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).