wtorek, 23 lutego 2016

Rozum 8, Serce 5

Osiem lat temu na pewno było zimowo, choć nie pamietam, czy leżał śnieg... Pięć lat temu też było zimowo i pamiętam, że śnieg leżał, a mróz mroził tak, że zamarzł nam samochód i w związku z tym przyjechała po mnie karetka.

W trzecie urodziny starszego, na świat poprosił się bowiem również młodszy.

Dzisiaj obaj obchodzą urodziny :-).

Nie ma śniegu, nie ma mrozu, jest ciepło, mokro, buro i ponuro. 

Inna pogoda, inne dzieci. Już nie maluchy, już chłopaki. 

Starsza Ryba kończy 8 lat. Jeszcze tylko 10 i będzie dorosła. 

Młodsza Ryba ma już 5. Za 10 będzie już poważnym nastolatkiem.

(Matka i ojciec za 10 lat będą nadal piękni młodzi, a zdaniem ojca nawet bardzo sexy.)

Aleksander Wielki nadal jest niewielki gabarytowo w porównaniu z rówieśnikami, ale serce i umysł moim zdaniem ma całkiem spore. Mogę się mylić i mogę być nieobiektywna, ale wydaje mi się, że mam jednak dość zdrowy osąd własnych dzieci. Nie uważam ich ani za najładniejsze na świecie, ani za najmądrzejsze, ani za najzdolniejsze. Z pewnością dla mnie są najukochańsze, ale chyba nikt nie posądzi mnie w tym momencie o egoizm?

Jak powszechnie wiadomo, Oli chodzi do II klasy. Jest jednym z lepszych uczniów, choć jak sam twierdzi na pewno nie najlepszy. Chwali się, że ma już wszystkie oceny, a ostatnio na prawo i na lewo szpanował jedynką w zeszycie - za brak pracy domowej. Bo jedynki, jeśli już są - a są - zwykle ma za brak pracy domowej. Co ciekawe - zawsze asystuję mu przy lekcjach i nie wiem jak to wychodzi, że oboje nie zauważamy tych nie odrobionych zadań ;-). Pisanie i czytanie ma mój mistrzu opanowane idealnie. Może czytać nawet bez przygotowania i wychodzi mu bardzo dobrze. Potrafi akcentować, intonować, wczuwać się w treść i wyrażać nad nią emocje. Pisać potrafi pięknie, o ile się nie śpieszy, bo wtedy niedaleko mu do tej kury od pazura. Tabliczka mnożenia na szóstkę, dzielenie też już niczego sobie. Z wywiadówki wiadomo mi, że należy do najaktywniejszych osób w klasie, zawsze się zgłasza i zawsze ma coś mądrego do powiedzenia. Posiada szeroki zasób słów i dużą wiedzę na temat otaczającego go świata. Jest miły dla kolegów i koleżanek, ma szacunek do nauczycieli. Dba o porządek w miejscu pracy, nie przeszkadza na lekcjach, jest skupiony, słucha i wykonuje polecenia. To akurat wiem również z opisowej oceny, którą wychowawczyni wystawiła mu na półrocze. Normalnie same superlatywy. Aż miło czytać i trudno uwierzyć.

Ale, ale. Żeby nie było, że chłopię jest idealne i nie ma wad.

Błędy ortograficzne... Matko! jak bym tu podała przykłady, to zapewne 99 % bloga leży i kwili z rozpaczy, bo błędy te bywają tak rażące, że aż bolą gdzieś w oczodołach. Podobno to jeszcze normalne na tym etapie edukacji, ale on się w ogóle na tych błędach nie uczy. Zna w teorii niektóre zasady ortografii, czasami pisze poprawnie, a za 5 minut już zamiast "siedzi" napisze "śedzi"... Nie załamuję nad tym rąk i nie karcę go za to srogo, ale ciągle upominam i zwracam uwagę. Jestem pewna, że w końcu i z ortografią sobie poradzi, ale póki co - każdy Olkowy tekst dostarcza mi niezwykłych wrażeń wzrokowych i emocjonalnych ;-).

Życiem Olka od jesieni niepodzielnie rządzi zaś nie szkoła, a... piłka. Większość młodych chłopców fascynuje się futbolem (ba, nie tylko młodych!) i każdy chciałby być Ronaldem czy Lewandowskim. To normalne. Nienormalne jednak wydaje mi się to, że ośmiolatek oglądałby WSZYSTKIE możliwe mecze w TV (w tym piłkę halową), oglądał WSZYSTKIE możliwe mecze na YouTube, na iPadzie grał TYLKO w Fifę, w domu bawił się TYLKO piłką i rozmawiał TYLKO o piłce... Oczywiście chodzi na treningi dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny, ale twierdzi, że to ZA mało. Idzie na trening wcześniej i zostaje po nim jeszcze te kilka minut - byle doznać tej piłki WIĘCEJ I WIĘCEJ. W domu non stop kopie i trenuje jakieś tricki. Demonstruje nam sytuacje zauważone w TV lub takie, które wydarzyły się na treningu. Zna kluby, nazwiska, barwy i co tam jeszcze znać można. Opowiada, emocjonuje się, sporządza sobie listy piłkarzy  i wymyśla kto z kim grał, kto strzelił gola, zaliczył asystę, sfaulował itp itd. Pisze notki typu: Nazywam się Olek, mam 8 lat i uwielbiam piłkę nożną. Moim ulubionym piłkarzem jest ten i ten, ale dobry jest też ten i ten. Piłka to moje życie".

W tamtym roku chodził na karate i zdał nawet na pomarańczowy pas. W tym sezonie zajęcia się pokrywają i karate odpadło. "Liczy się tylko piłka, mamo"... 

Normalnie obłęd! Nawet trener zauważył, że Oli traktuje ten sport z wyjątkową pasją i znacznie poważniej niż większość kolegów. Dziwi się, że Olek potrafi oglądać pół dnia mecze piłki nożnej halowej w TV... Ja też. I nie tylko ja. 

Jeśli kiedyś będzie głośno o niewielkim czarnowłosym młodziku z napisem Singh Sobti na plecach, to będzie ON. Nasz Oli ;-).

Pasja może przejść, to oczywiste i ja to rozumiem, ale u niego teraz jest tak silna, że koniec świata. 

Oli zmienia się też w swym charakterze. Potrafi nam napyskować, pokłócić się, obrazić, trzasnąć drzwiami i zamknąć się w swym pokoju na klucz. Jest też bardzo pamiętliwy, w związku z czym musimy zważać na słowa i dawane obietnice. Ciężko pogodzić mu się z przegraną oraz z krytyką. Na szczęście nie pielęgnuje zbyt długo żadnych urazów i łatwo go udobruchać żartami i przytulasem. 

Jest bardzo szczery wobec kolegów i koleżanek - oddałby im duszę, gdyby poprosili. Koleżeński, serdeczny i współczujący. Kocha zwierzęta i buntuje się przeciwko ich zabijaniu i złemu traktowaniu. 

Obecnie - masowo lecą mu zęby i wygląda jak szczerbate straszydło, ale mamy nadzieję, że jeszcze będzie z niego przystojniak ;-). 

Samodzielny nad wyraz. Sam bierze prysznic, sam sobie zrobi kanapkę, zapłaci za obiad i ... sam już chodzi do szkoły, jak też z niej wraca (z kluczem na szyi ;-). Łatwo kiedy jest w domu tata (jak teraz). Kiedy taty niet - Oli wychodzi z domu sam. Dozoruję go jedynie telefonicznie. Bardzo nie chciał siedzieć w świetlicy od 6.50 do 15.30 (oczywiście w trakcie były lekcje). Rozumiem to aż nadto dobrze. Zaufałam mu i na razie nie żałuję. 

Chorobliwie punktualny... Jak mówi, że wyjdzie o 7.46, to czeka z zegarkiem w ręku i o tej wychodzi ;-). 

Nadal filozofuje i wypowiada kwestie zasługujące na "złote usta" ;-). 

No i. Już żadne tam bajki czy bajeczki. Teraz "Zmierzch" i "Gwiezdne wojny" z przewagą na korzyść tego pierwszego. Tak, od matki na urodziny dostał całą kolekcję na dvd. Poprosił, bo obejrzał 2 odcinki w TV. I teraz oglądamy wieczorami całą sagę rodzinnie. Matka, ojciec i synowie. 

"Bardzo ładna para z tej Belli i Edwarda, prawda mamo?". 

No... To teraz nic tylko czekać, aż sam przyprowadzi swoją parę...

8 lat, a tyle zmian!

Maksymilian. Ciągle pije kakao (kało) z butelki ze smoczkiem (na dzień dobry i na dobranoc a i w ciągu dnia nie pogardzi). Kiedy pije, musi być spełnionych kilka warunków, inaczej jest dramat. Musi: leżeć na łóżku, być przykryty (równo), mieć włączone bajki i mieć dostęp do własnej klatki piersiowej, bo wkłada sobie rękę przez bluzkę (od góry) i masia się po "cycach". Jeśli akurat ma golf, bądź ścisłą koszulkę - natychmiast trzeba go z tego uwolnić, bo nie da żyć. 

Trzeci z rzędu rok Maxi chodzi do przedszkola. Na następny też już go zapisałam i na pewno będzie to jego ostatni rok w tym miłym, beztroskim drewnianym przybytku... O ile jednak nie miałam wątpliwości, że Olek poradzi sobie w szkole jako 6-cio latek pierwszoklasista, o tyle kompletnie nie umiem sobie wyobrazić w szkole Maksymiliana. Albo ja go widzę innymi oczyma, albo on jest naprawdę inny. Ciągle wydaje mi się, że jest bardziej dziecinny, mniej odpowiedzialny, mniej taki, siaki czy owaki. 

Z całą pewnością jest bardziej emocjonalny i potrzebujący ciepła i bliskości - mojej i taty. Bez końca chce się przytulać, dawać buzi i mówić kocham cię. Kiedy narobi na diabła i dostanie burę, robi mi wyrzuty, że pewnie już go nie kocham. Bardzo mu zależy na tych gestach miłości. Oli nigdy nie był aż tak przesadnie delikatny, choć do dzisiaj lubi się przytulić i mizdrzyć do mamusi i tatusia. 

W przedszkolu Maksi jest podobno dość spokojny i za wiele nie mówi. Nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, jest sympatyczny i koleżeński, ale ma tylko 2 ulubionych kolegów i kiedy zdarzy się, że nie ma ich obu - Maxi jest smutny i jest mu źle. 

W domu lubi się bawić we wszystko, co mu akurat przyjdzie do głowy, a częstą inspiracją są jednak oglądane bajki i filmy. Są piraci - Maxi szuka przedmiotów i akcesoriów, które upodobnią go do pirata, jest namiot - Maxi już buduje namiot z krzeseł i koców (mama pomaga...), są rycerze - Maxi szuka miecza, są latawce - już Maxi pyta - mama, a kupis mi? Maxi Pomysłowy Dobromir. Bystry obserwator, innowator i wynalazca; też majsterkowicz. 

Do tego wszystkiego - niejadek. Najbardziej nie lubi mięsa, najbardziej lubi... słodycze. I wspomniane wyżej kało. 

Sepleni. Nie mówi szczur ani szczotka. Scur i scotka. Potrafi powiedzieć właściwie, bo sprawdziłam, ale sprawia mu to kłopot i woli jednak po swojemu. Obawiam się, że wszystkiemu winny ten smoczek na butelce. Trudno, będzie logopeda. Albo po prostu sam się przekona do właściwej mowy. 

Maxi też chodzi na treningi piłki, ale chyba bardziej dlatego, że chodzi na nie starszy brat. Zauważyłam, że zazwyczaj stoi na bramce i ma przy tym wielką frajdę, bo jest w niej niezależny. W grupie radzi sobie gorzej, bo starsi i sprytniejsi chłopcy taranują go i łatwo zabierają piłkę. Poza tym - on bardziej lata po boisku i się wygłupia, niż stosuje do wyznaczonej taktyki ;-). W czasie meczu potrafi podbiec do trenera i się do niego... przytulić, a jakże. Taka Maxi maskotka z tego naszego Maksia ;-).

Maxi jest do Olka podobny, ale jednak nieco inny. Urodziny tego samego dnia wcale nie uczyniły ich takimi samymi ;-). Śmiało mogę ich nazwać Serce i Rozum. Każdy inny, ale doskonale się uzupełniają i chyba nie mogliby bez siebie istnieć :-).

Jedyne, co poza urodzinami mają naprawdę i ewidentnie wspólne to... LEWORĘCZNOŚĆ. Piłkę jednak kopią nogą prawą. 

Obaj coraz śmielej i więcej rozmawiają z tatą po angielsku. Najczęściej jest to zabawna mieszanka polsko-angielska, ale i tak bardzo mnie cieszy, gdyż albowiem ciężko być tłumaczem we własnym domu, pomiędzy swymi! 

Impreza urodzinowa odbyła się w niedzielę. Trzy godziny w bajkowej sali zabaw. Olek zaprosił 4 kolegów i 4 koleżanki z klasy. Z rodziny było 7 dzieci, naszych 2. Razem 17 sztuk. Dorosłych kilkoro - mój ojciec, siostra, dwaj bracia, my rodzice i dwie nastolatki. Sporo, ale takie są uroki licznej rodziny, która ciągle trzyma się razem.

Zabawa była przednia. Prezenty głównie piłkarskie. Tort a'la Minionek. I wyględny i smakowity. Drogi za to jak cholera (!!!). 

To fajnie robić jedne urodziny dla dwóch, ale myślę, że niebawem stanie się to kłopotliwe, jeśli każdy będzie chciał mieć swoje towarzystwo... 

Impreza za nami, ale faktyczne urodziny dzisiaj. 

Bądźcie zawsze zdrowi, szczęśliwi i uśmiechnięci, CHŁOPCY! Wtedy taka będę i ja. I Wasz tata też.

Mój kolejny długi post. Ale dla mnie ważny, bo za kilka lat będę czytała to z zainteresowaniem i rozrzewnieniem. Przeczytam kiedyś chłopakom. Powiem "patrz Oli, w wieku 8 lat zacząłeś już matce pyskować ;-)". Albo powiem "patrz Maxi, w wieku 5 lat dudniłeś jeszcze kało przez smoczek".

I mam nadzieję, że wtedy będzie śmiech i zabawa. I o to chodzi.  

18 komentarzy:

  1. przyjdę później, bo tuż przed przeczytaniem twojego posta oglądałam filmik z dziećmi sprzed 3 lat i mi się ckliwość włączyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj Lucy, warto pisać, nagrywać i fotografować dla tej ckliwości.

      Usuń
  2. Amishko- gratulacje dla Chlopakow i oczywiscie dla Was- Rodzicow! Super Wam sie udalo- urodziny w tym samym dniu! Wow!! Masz racje spisujac takie wspomnienia- za jakis czas lezka sie oku zakreci :) Fajnie poznac tak Chlopaczkow :)
    Dobrze macie z tym angielskim- nic tylko rozmawiac i rozmawiac- kazdy moment jest dobry a w przyszlosci jaka przydatna umiejetnosc!!
    Z milosci do pilki sie nie wyrasta- tak dla uspokojenia ;) nasz Mlody identyko!!! a juz 17 na karku i choc zawodowo nie ma szans na kariere np Müllera to jednak sport uwielbia- i dobrze!! Nasz Mlody imiennik Waszego tez lubi sie przytulic - wiec moze oni M. tak maja??
    Sloneczne pozdrowka z Niemcowa!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak nam fenomenalnie wyszło z tymi urodzinami, choć Oli czasem jest zły, bo chciałby mieć urodziny SAM - a tu jego własny prezent sprzed pięciu lat też obchodzi ha ha ha.

      Angielski to mus, bo tata po polsku to jeszcze mniej, niż średnio na jeża... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Chłopcy są osłuchani, dużo rozumieją, mówią jako tako - to inwestycja, choć nie zamierzona.

      Skoro z miłości do piłki się nie wyrasta to MAMY TO... ;-). Cieszę się, że chłopcy lubią sport. Olek czasem mnie męczy tymi opowieściami o piłce, ale z drugiej strony to miło patrzeć na tę jego pasję.

      A Ci na M. to cóż... M. jak Miłość, Luxiu!

      Usuń
    2. Pieknie napisalas- tak wlasnie jest! :)

      Usuń
    3. Luxiu, czy można się do Ciebie "zapisać"?

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin... dla całej Rodzinki :-). Jeden dzień, dwoje narodzin, a tyle szczęśliwych osób! Całuję Cię Ami w tym dniu wyjątkowym :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Tesiu stokrotnie w imieniu... Rodzinki, a najmłodszych zwłaszcza!

      Usuń
  4. Bardzo fajnie ich opisalas:)) Dobrze znasz swoje dzieci ( a bywaja matki i ojcowie nie znajacy swych pociech). Jest feeling, bez dwoch zdan:)
    Wszystkiego dobrego dla Chlopakow i dla Was- rodzicow:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie wyobrażam sobie nie znać własnych dzieci, choć domyślam się, że ciągle na swój sposób będą dla mnie zagadką. A to, że się zmieniają sprawia, że trzeba być czujnym i że ciągle człowiek się o nich uczy...

      Opisałam na szybko, ale starałam się napisać sporo skoro już się za to wzięłam, bo wiem jak fajnie dzisiaj czytać o Olusiu sprzed dwóch, trzech lat. Rzewne i takie ciekawe! Kurcze, naprawdę, wiele szczegółów się tak szybko zapomina.

      Dziękujemy za życzenia!

      Usuń
  5. Moja siostra dostała brata na urodziny-odstęp równe 6 lat. Za kolejne 6 kolejny brat ale mama przenosiła - 5 dni po terminie prowokowali poród - gdyby mój drugi brat urodził się w terminie cała trójka miała by w ten sam dzień urodziny. Tylko ja pierwsza i odmieniec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jago, bardzo mi miło, że jest gdzieś rodzinka podobna do naszej. Nieczęsto, ale jednak zdarza się! Pozdrów rodzeństwo :-). Podobna sytuacja jest w mojej rodzinie - siostra 1, ja 2, a najmłodszy brat 9 listopada (co 7 lat). Niby bliziutko, a jednak trochę zabrakło do triples, ha ha ha. Dwaj pozostali bracia tak jak Ty - z innej, wiosennej bajki. Ale też mój średni brat ma dzieci z 30 kwietnia, 8 i 9 maja. Siostra spodziewa się teraz dziecka i jest szansa na to, że drugie urodzi się w ten sam dzień co pierwsze... Jak widać - coś tu u nas jest na rzeczy w tej kwestii ;-).

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Spóźnione, ale najszczersze: uśmiechu, optymizmu i wszystkiego, czego sobie zamarzycie!
    Może gdyby moja siostra urodziła się w terminie, to też obchodziłybyśmy urodziny tego samego dnia...

    Pięknie piszesz o chłopcach, Amisho. Podoba mi się Twoje podejście - z miłością, a jednak nie bezkrytyczne, jak u niektórych blogerek. Masz ładnych (właśnie - może ich pokażesz znów?) i, z tego, co piszesz, mądrych synów (po mamie), którzy - jak każdy - mają swoje mocne i słabsze strony. Ale są Twoimi dziećmi i dlatego dla Ciebie wyjątkowi. :-)

    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki Zuzano!

      A o chłopakach staram się pisać i myśleć w miarę realnie i obiektywnie, choć... przy własnych dzieciach nie zawsze to łatwe ha ha ;-).

      Co do pokazania - nie widzę przeszkód, tylko akurat brak mi odpowiednich zdjęć... Trzeba będzie poklikać w aparat ;-).


      Usuń
  7. Wszystkiego NAJlepszego chłopakom :). Niech im się wszystko udaje i spełnia.
    Fajnie ich mamo opisałaś, ale mamy tylko chyba tak potrafią - z miłością.
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Katalino :-).

      No i cieszę się, że chociaż raz na jakiś czas trochę ich opiszę...

      Usuń
  8. Troszkę spóźnione- Sto lat dla chłopaków! Pięknie opisani bedą mieli piękne wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mujer, a Ty tu nadal zaglądasz...? Dziękujemy!

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).