czwartek, 2 czerwca 2016

O fryzie i pile

Kiedykolwiek ścinałam włosy na krótko - nigdy nie żałowałam. Tym razem było trochę inaczej, bo już u fryzjera było mi nieco żal. Po przyjściu do domu też, choć Em stwierdził, że jak zwykle wyglądam super, a Olu dyplomatycznie orzekł, że jeśli mnie się podoba, to jemu też. Bo w końcu - to twoje włosy, mamo, nie? No, moje, moje... 

Nie to, żebym wyglądała źle, bo wyglądam nawet całkiem dobrze, ale zanim znów uwiję sobie czuba na czubie - zejdzie z rok, może dwa... No, chyba że już nie będę tych włosów hodować na nowo, a będę utrzymywać je w obecnej krótkiej, zmierzwionej postaci. 

W zasadzie to zawsze lepiej wyglądałam jako krótkowłosy rozczochraniec, niż długowłosa pomyłka losu ze smętnymi piórami, wobec czego żal po ścięciu już mi przeszedł i cieszę się swoją bujną grzywką. A co!

Szybko się pozbierałam po fryzjerskim dramacie, co ni? 

Lato zachwyca. Nawet już zdążyłam ponarzekać na upały, choć dam sobie łapy uciąć, że ledwo jakby wczoraj narzekałam na zimno! Niedogodzony ten gatunek ludzki!

Nasze mieszkanie po remoncie ma ciągle jeszcze bardzo dużo braków i poczęłam je powoli nadrabiać. Do pokoju chłopaków zamówiłam dywanik (piłkarski...) i przeszukałam cały internet w poszukiwaniu zbliżonej w tematyce i kolorystyce dywanika narzuty na łóżko. Tematykę (piłkarską...) odnalazłam, ale kolory? - ni hu hu. Kolory dywanika są 3 - pomarańczowy, zielony i granatowy. Pani oferująca w necie narzuty, które bardzo mi się podobały, ale w kolorach i rozmiarach nie zaspokajały naszych potrzeb, zgodziła się uszyć płachtę wedle mojego życzenia! Trochę drożej, niż normalnie, ale wiadomo, że zamówienia specjalne kosztują więcej. Do narzuty domówiłam 3 adekwatne poszewki na poduszki, zatem pokój będzie miał jakiś ciąg tematyczno-kolorystyczny, a nie wszystko z innej parafii - co w naszym domu jest standardem. Zamówiłam też rolety na okno, bo słońce teraz nie daje tam żyć. Stara roleta wyleciała na śmietnik przy malowaniu pokoju i aż po dziś dzień zeszło mi, by zakupić nową. Zakupiłam też nową do najmniejszego pokoju, w którym urzęduje Em (jak jest), albowiem ta, która tam wisi jest pozbawiona listewek dolnych i z zewnątrz wygląda to meliniarsko. Mam wrażenie, że wszyscy ludzie w naszym bloku mają w oknach idealny ład i porządek, a tylko u nas widnieje badziewie ostatniej kategorii... Przy remoncie wywaliłam karnisz z dużego pokoju z zamiarem zamontowania nowego - że niby ładniejszego i w ogóle. Po dziś dzień nie zakupiłam tego nowego, bo: a to zapominam wymiaru, a to nie mogę się na żaden zdecydować, a to mam ważniejsze sprawy na głowie, a to mi się nie chce o tym myśleć... Nie cierpię okien bez firanek, a tymczasem żyję bez nich w tym pokoju już dobre pół roku! Na szczęście są tam rolety, bo z totalnie gołym oknem dostałabym świra. 

Fajnie urządza się mieszkanie, ale trzeba na to czasu i wiedzy (o kasie nie wspomnę), a ja i jednego i drugiego (i trzeciego) mam trochę za mało. 

Ostatnio - jak pisałam wcześniej - ciągle jakieś wydarzenia. Zdążyłam być na 2 meczach na naszym stadionie (super), dwa obejrzeć w TV i nastawić się już na nadchodzące Euro'2016. Jestem owcą czarno(widzącą) i nie widzę polskiej drużyny w blasku chwały na tej imprezie, ale wizja miesiąca z piłką nożną nie przeraża mnie, a wręcz cieszy. Szkoda tylko, że Em już z nami nie będzie, bo zawsze to lepiej ogląda się stadionowe potyczki w większym stadzie. 

Pewnie gdybym miała córki, to bym chodziła na jakieś inne występy, niż te stadionowe, a tak? W domu walają się piłki, na pościeli piłki, na dywanie piłki, w TV piłka, w czasie wolnym piłka - niedługo łeb mi się sfutboluje na maksa. Oli wychodzi na dwór tylko w celach piłkarskich, w domu też wali piłką po ścianach aż huczy i muszę go strofować, bo w końcu wybije szybę i będzie problem. Wczoraj byli z Maksiem na boisku do 20.20. Przyszli i od razu zabrali się za oglądanie meczu Polska - Holandia. Po meczu Olek padł na łóżko bez mycia (!), Maksa ojciec zdążył wypłukać w przerwie meczu (Oli w tym czasie jadł, bo wcześniej tak był zajęty... piłką, że nie miał czasu). 

Mam ja się z tymi chłopakami, mówię Wam! Ciągle brudne ubrania, pełno piachu i czarnych granulek z Orlika przynoszonych w butach i wysypywanych w przedpokoju... I ciągłe kursowanie na dwór i z dworu, do kolegów i z kolegami. I opowieści o tym jak kto grał, gdzie kto kopnął, kto wygrał, przegrał etc. A jaki slang piłkarski! Niedługo pewnie i ja będę nim operować...

Ba, może powinnam nawet sobie kupić korki i długie skarpety hi hi hi.

Miłego dzionka, wpadłam tylko na chwilę!

6 komentarzy:

  1. Tak to jest jak się ma chłopców w domu. Ale jak mówi jedna znajoma lepiej mieć dwóch chłopaków niż dwie dziewuchy.
    Młodszy Młody miał zamiar trenować taekwondo- ale już mu minęło, na szczęście nim córka zdążyła za to zapłacić. Więc teraz Młody Młodszy katuje świat deskorolką.Ze Starszym Młodym to raz w tygodniu próba chóru i raz w tygodniu lekcja muzyki + dodatkowy basen i to już chyba dla obu.
    I jakoś mnie już nie dziwi, że moja furt w delegacjach;)))
    Myślę, że z pewnością wyglądasz fajnie w krótkich włosach.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deskorolka mówisz, Anabell... Nasz Maks też się domagał - może trza mu kupić?

      Chór i muzyka - trochę zazdroszczę, ale moi nawet nie chcą o takich zajęciach słyszeć. Na propozycję szkoły muzycznej obaj prychnęli. Olek za bardzo nie ma głosu - a wiem, bo ostatnio cały tydzień słuchał Michała Szpaka i śpiewał razem z nim w głos - przyznam obiektywnie, że faktycznie - talentu po mamusi nie ma... (bo mamusia była dobra w te klocki ;-)).

      Z nowymi włosami - rzecz jasna, że wyglądam fajnie! Już się w nich nawet bardzo, a nie tylko zwyczajnie, polubiłam :-).

      Usuń
  2. Masz dyplomatów w domu :) Ale fakt to twoje włosy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jago - pocieszające jest to, że ich dyplomacja opiera się jednak na głębokiej miłości, która wręcz ślepo akceptuje wszystko, co ze mną związane - w tym fryzurę ha ha ;-). Mąż zaś - był inicjatorem zmiany mojego wizerunku, więc po prostu dostał, co chciał i niechby tylko mi wytknął, że wyglądam gorzej!

      Usuń
  3. Czyli w Twoim wypadku nie jesz to frazjerski dramat, jak ten kilka postów temu? ;(zdjecie, swoja droga, bylo przecudne:)))
    Ja tez z tych "krótkich" jestem. Chodz bardzo bym chciala dlugie miec - ale wygladam wtedy jak ofiara utopienie sie w jeziorze...

    A pilka nozna... jejk... nie ma NIC nudniejszego niz pilka! (no, moze debaty sejmu) ALE pewnie jakbym miala syna, to tez bym sie starala wczuc w klimat. Na szczescie nie musze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem, owco, że ten blask chwały to miał być półfinał? :D Wiesz, że dzięki tej drużynie z tego Euro ja, oporna na wdzięki piłki nożnej, wręcz zakochałam się w tym sporcie? Pewnie nie tak, jak w siatkówce, ale dawno nie żyłam tak jakąś imprezą sportową, jak wyczynami naszych Orłów we Francji. Nie poznaję siebie, a przecież poza mną w domu nie mam żadnego - słownie: ŻADNEGO - kibica... co ta piłka robi nie tylko z matką, ale i z innym człowiekiem, nie? :)

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).