wtorek, 22 listopada 2016

Szpieg we własnej sprawie ;-)

Tak troszeczkę, na marginesie żywota, to ja chyba lekko zwariowałam. 

Ale czasami dobrze jest zwariować. I to wcale nie po to, by docenić normalność. 

Bo ja bardzo doceniam normalność. Ale też lubię, gdy można sobie trochę zwariować. 

Wszyscy tak mamy. Jestem pewna. 

Moje szaleństwo polega obecnie na tym, że już nie robię tego, co muszę (muszę, bo tak wyszło), a zarazem jeszcze nie wiem, co będę robić dalej. Ciężko to wiedzieć, kiedy od zawsze robi się to, co się musi oraz to, co akurat - jak wyżej - wyszło.

Wzięłam swoją ulubioną książkę i powiedziałam sobie - otworzę na chybił-trafił i zobaczę. Zobaczę pierwsze pełne zdanie na tej stronie. 

I było tak:

"Przestańcie - powiedział szpieg, który został trafiony gałązką. Próbował prześledzić swoje myśli i uporządkować je, gdyż stały się ostatnio bardzo pogmatwane". (Kiran Desai - Zadyma w dzikim sadzie).

I cóż?

Jak w sedno.

Ale zaprawdę powiadam Wam, ciężko być szpiegiem we własnej sprawie...