czwartek, 1 marca 2018

Fotobudka zimowa

Kurka wodna! Zimno! Słonecznie jak w czerwcu, ale wystarczy przejść się na 20 minutowy spacer i już ciągnie człeka do ciepłego domu. Może należałoby się pancernie ubrać i wtedy dałoby się połazić godzinę, ale w zasadzie miałam dziś na sobie 2 pary spodni, w tym jedne narciarskie, a i tak było mi zimno. Śnieg skrzypiał pod stopami jak pazury Kevina drapiące o szybę (tak, tak, Kevin czasem tak mocno szoruje szyby w oknach, że mało z nich wióry nie lecą) a dłonie niemal zamarzały, kiedy wyciągałam telefon i robiłam zdjęcia. Miałam zamiar zrobić ich sporo, bo warunki oświetleniowe i krajobrazowe bardzo sprzyjały, ale nie tyle zamarzające łapy, co szybko wyłączający się na mrozie telefon sprawiły, że cyknęłam jedynie kilka fotek i zrezygnowana wróciłam do chaty. 

Niezłe zdjęcia robi ten iPhone i jest najlepszym aparatem z tej racji, że poręczny, mały i zawsze pod ręką, w kieszeni, bądź małej torebce. Jako żona fotografa, mam w domu różne profesjonalne kamery i aparaty, ale przyznam szczerze, że nie umiem i nie za bardzo lubię z nich korzystać. Może pewnego dnia przekonam się chociaż do niewielkiej Leicy, bo wielkiego "karabinu" Nikona nie wyobrażam sobie zabierać na każde wyjście z domu. Ostatnio robię wyjątkowo dużo zdjęć i przypuszczam, że niedługo utonę w ich ilości... Owszem, zawsze lubiłam ten "sport", ale ostatnio jakoś bardziej. Najwdzięczniejszym tematem fotografii są oczywiście nasze koty, ale żeby zrobić im przyzwoite i ciekawe zdjęcie, to trzeba za nimi latać z aparatem jak... ten kot z pęcherzem. Trzeba mieć je na oku, bo nigdy niewiadomo, kiedy kot znajdzie się w sytuacji godnej zatrzymania w kadrze. Moi chłopcy również są ciekawym tematem fotograficznym, ale obaj (a zwłaszcza Oleś) unikają oka Saurona jak diabeł święconej wody. Zdjęcia outdoor wydają się w takich okolicznościach najłatwiejsze do uzyskania, ale   i z nimi nie zawsze jest tak łatwo, bo choćby jak dziś - po kilku szotach iPhone odmówił współpracy. Tak, czy siak, robienie zdjęć to bardzo fajne hobby i zamierzam je pielęgnować. 

Aleja drzew
Wielki Igrek
Winter!
Starostwo Powiatowe w zimowej krasie
Flaga, bo Dzień Żołnierzy Wyklętych 
Kevin i Kiara
A kuku

9 komentarzy:

  1. igrek przypomina mi bardziej Victora. może zbyt wiele góry, a za mało podstawy
    a może to mi (znowu) coś się wydaje.
    marznij zimą i poć się latem - nigdy odwrotnie! bo to szkodliwe dla zdrowia bardzo jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Y jest bardziej jak Viktor. Trochę mu ścięłam podstawy, ale w oryginale też miał jej o wiele mniej, niż powinien mieć typowy Y-grek. No, albo to Y-grek (Igrek) kaleka (ops, brzydkie słowo - niepełnosprawny brzmi lepiej w tych czasach ;-)). Dzięki za bardzo słuszną uwagę. Wprawne OKO :-).

      I... o tak, zdecydowanie wolę marznąć zimą i pocić się latem, niż odwrotnie, ale ja - tak, czy siak - daję radę. Gorzej mają psy na łańcuchach...

      Usuń
  2. Koty bardzo dopasowane kolorystycznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czarno-biała i szaro-biały, czyli białe wspólne, ale poza tym są słabo dopasowane, bo Kiara nie przepada za towarzystwem, a Kevin i owszem ;-).

      Usuń
  3. On ją wyraznie zagaduje.Tu też dziś zimno- nawet mój zimno-odporny zięć stwierdził, że jest zimno, a to facet, który cała zimę spędza w T-shircie z krótkim rękawkiem. Ja siedzę u nich zawsze w swetrze i okryta szalem on z krótkim rękawkiem a Krasnale biegają na bosaka.Za to słońce dziś cały dzień szalało idąc w zawody z wiatrem - jedno usiłowało grzać, drugie zdecydowanie ziębić i wiatr wygrał.Piękna ta aleja drzew.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Kevin ją często zagaduje, ale ona za tym nie przepada i woli żyć w swoim własnym świecie ;-).

      Twoje Krasnale i zięć to jak i nasi chłopcy - zawsze im ciepło i chodzą w krótkim rękawku, podczas gdy ja mam na sobie 2-3 warstwy...

      Usuń
  4. Cykamy sobie te zdjęcia przy każdej okazji i to jest fajne. Ja już nie odpisuję stanu licznika gazowego tylko pstryk i odczyt mam w telefonie.
    W czasach gdy w mojej Praktice było tylko 36 klatek myślałem nad każdym ujęciem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, kiedyś trzeba było się liczyć z każdą klatką, dzisiaj możemy zatrzymać w zdjęciach sekundę po sekundzie... I ma to dobre, ale i złe strony - jeśli ktoś robi dużo zdjęć (jak np ja). Mam bowiem te zdjęcia tu i tam i jeszcze tam i tu i się w nich gubię jak dziecko we mgle. Zbieram się ciągle na porządki, ale co nie posprzątam to juz nowy bajzel... Ech!

      Usuń
  5. Śliczne zdjęcia. Kotki przeurocze. :) Również kocham fotografię i robię sporo zdjęć. Czasami wręcz przesadzam. hehe No ale ja naprawdę widzę ogrom piękna, to też chcę je zamrozić w czasie i się tym pięknem dzielić. :) Nic tylko pielęgnować tę pasję, hobby.

    Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę radosnych dni. :)

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).