czwartek, 13 kwietnia 2017

O braku słońca, przed-Wielkanocy i… piłce ;-).

Brak mi słońca. 

Bardzo brak mi słońca.

Co prawda wygląda raz po raz zza chmur, ale naprawdę tylko na krótkie chwile… Chmury jednak mają większą moc.

I według prognoz, zimno i deszczowo ma być do Świąt, w Święta i kawał po Świętach… Nic dziwnego, że kraje z małą ilością słońca to kraje z dużą ilością rozmaitych frustracji i depresji.

Ale nieee, ja tym potworom nie dam się!

Na potęgę zjadam kiełki, dużo chodzę na piechotę i… no właśnie, co? Ano niewiele.

Większość społeczeństwa przygotowuje się do Świąt robiąc zakupy, sprzątając mieszkania i planując menu. Ja nie robię w tym kierunku nic. Jedyne, co sobie zaplanowałam i wykonam, to pójście do kościoła w Wielki Piątek. Bo jak 43 lata żyję, to jeszcze w ten dzień nie byłam. Bo w P. zawsze wtedy trzeba było - no właśnie - sprzątać, piec i takie tam. A że P. to wieś, to dodatkowo było mnóstwo innych zajęć. 

Oczywiście pojedziemy na Święta do P., ale dopiero w Wielki Piątek wieczorem. Pewnie pomogę i w sprzątaniu i w gotowaniu i w opiece nad dziecińcem, ale generalnie to jestem jakaś taka bezpańska w te wszystkie święta. Tutaj w Grajewie nie zamierzam robić nawet drobnych porządków, o dekorowaniu domu nie mówiąc. Jedyną ozdobą jest króliczek z rolki od papieru toaletowego, którego Maksi wykonał w przedszkolu. Nie wyciągnę z pawlacza nawet koszyczka do święconki. Po prostu nic. Po co, skoro już jutro nas tu nie będzie, a wrócimy już po Wielkanocy, we wtorek, a może nawet później? 

Generalne sprzątanie zostawiam sobie na pierwszą połowę maja, około Olusiowej Komunii. Co prawda impreza będzie w lokalu, ale jak już syn i matka oczyszczą swe dusze przy konfesjonale, to i chatę obmieciemy jak należy, żeby i środku ludzi i dookoła nich było czysto (co nie znaczy, że obecnie tarzamy się w kurzu i śmiertelnych grzechach ;-)).

Wczoraj mój starszy syn skończył lekcje o 11.30. Wrócił do domu, pożywił się, przebrał i poszedł na dwór. Wrócił po 5 godzinach… Najpierw był z kolegą u kolegi, gdzie grali na Xboksie w Fifę. A potem, grali w "fifę" na orlikach. I wiało i popadywało i w ogóle było nieprzyjemnie, ale dla Aleksandra NIC nie jest przeszkodą, jeśli chodzi o grę w piłkę. NIC. Maksi, po przedszkolu też dobre 2,5 godziny przebywał z Olkiem, a potem zawiozłam go na 2 godzinny trening (od 18 do wyjątkowo 20 - zwykle trwa 1 g. 15 min.). Aleksander zjawił się w domu około 19 - kurtka mokra z zewnątrz i od środka, dziecię ledwo żywe i z wypiekami na buzi. Pomimo kuszącego domofonu od kolegów, by JESZCZE iść pograć (!), odmówił, bo brakło sił. Włączył sobie zatem jakiś Sport w TV, nakrył się kocem, zjadł kilka kanapek z tatarem i pograł na iPadzie. Dziś spał do 11… Wstał, ubrał się, poniańczył kocicę, poszedł do sklepu po pączka, wrócił i… zadzwonił domofon. W te pędy założył więc boiskowe ciuchy, wziął piłkarskie rękawice i… wiadomo. 

Zwykle nosi przy sobie telefon, by informować mnie o swoich posunięciach miejscowych, godzinach powrotu, bądź częściej ich zmianach, albo przylatuje pod blok i dzwoni domofonem - mamo, a mogę jeszcze pograć?, a mogę na plac, a na Orlik itp itd. A czasem to matka musi wyjść i dotrzeć na ten, czy inny Orlik i przywołać go do porządku - bo tak się chłopak zapomina…

No, i to by było dzisiaj na tyle. 

Może jeszcze jutro coś skrobnę? Skrobnę na pewno. 

6 komentarzy:

  1. Haha ale nas naszlo, ja tez wlasnie popelnilam taka niby przedswiateczna notke:)
    Slonca mam pod dostatkiem, u mnie brakuje deszczu, ziemia jest twarda jak beton wiec deszcz bardzo potrzebny.
    W niedziele ma byc 28C i slonce dopiero pod koniec kwietnia sie troche jeszcze ochlodzi i byc moze kapnie troche deszczu. Poki co 10-dniowe prognozy niby pokazuja deszcz ale 30% wiec sie nie podniecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, już sobie poczytałam o Waszych +30 i mojej zazdrości z tego powodu. No, ale Wam z kolei brakj deszczu, a u nas za mokro… Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, eh!

      Usuń
  2. to widzę, że robisz tyle samo co ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sprzątam, dla mnie to weekend przedłużony o jeden dzień.Dziś co prawda umyłam w małym pokoju żaluzje okienne- listewka po listewce, bo już były czarne, ale to nie ma nic wspólnego ze świętami- robię to raz na jakiś czas, raczej bezokazyjnie.
    Dzieciaki płci męskiej mają niespożytą energię, czasem już samo obserwowanie ich może zmęczyć;))))
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, ja już w domu po świętach i nadal nie sprzątam. Ciągle czekam, aż nabierze to sensu, czyli kurz podrośnie do kilku centymetrów, okna stracą całkowitą widoczność, a z szafek wszystko będzie wylatywać bez otwierania drzwiczek ha ha ha ;-). Póki co, jak się tak rozglądam - jest jeszcze na tyle przyzwoicie, że można sobie odpuścić :-). Jeszcze tydzień, może nawet dwa i wtedy załatwię tę chatę na cacy ;-).

      Usuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).