Wszędzie dookoła czuć lato, choć to jeszcze kalendarzowa wiosna. Ale jeszcze tylko przez kilka dni...
Maki i chabry przyozdabiają pola ze zbożem i przydrożne rowy, topole zrzucają pod nogi bawełnę (Maxi - mamo! śnieg!), truskawki w powszechnym ataku, czereśnie do ataku się szykują (ja wolę CZEREŚNIE!), młode bocianki w gnieździe coraz większe i żwawsze, w moim ogrodzie przesyt kopru, szczypioru i sałaty...
Letnio i lekko.
Założyłam dziś nawet spódnicę i gołe nogi (potraktowałam je na szybko samoopalaczem w chusteczkach - polecam). W ulubionym sklepie zamówiłam online kilka par sandałów i letnich sukienek w sportowo-dresowym stylu (kilka, by było z czego wybrać). Wcześniej przejrzałam szafę i pozbyłam się ciuchów oraz butów, których nie nosiłam od lat i trzymałam jedynie z pobudek sentymentalnych.
Em zakupił dla nasz wszystkich koszulki z okazji World Cup w Brazylii... Nikt z nas nie jest zagorzałym kibicem, ale wielkie sportowe wydarzenia lubimy w naszym życiu akcentować. Nie mamy faworyta, któremu będziemy sekundować... Na początek może to być Holandia (acz, nie jestem do niej przekonana), a potem to już według rozwoju wypadków na boiskach. Zapytałam wczoraj Em, bo już się gubię w jego paszportowych stemplach, czy w Brazylii też był. "Jasne!" odpalił z pewnością siebie, jakbym go zapytała co najmniej o to, czy jest mężczyzną... To może pokibicujemy Canarinhos? Ech, jak nie ma naszych, to jakoś trudno na kogoś innego się zdecydować... Ale przynajmniej będzie na luzie, bez nerwów i zawodu ;-).
W poniedziałek, w naszym przedszkolu, odbył się tzw. piknik rodzinny. Przyjemnie, wesoło, kolorowo i... upalnie :). Przedszkole zlokalizowane w pięknym, zielonym spokojnym miejscu i z dużym ogrodem to niemal wymarzone miejsce na takie imprezy. Dzieci dały zbiorowy pokaz tańca i śpiewu, po czym do dreptania po skoszonej trawie zaproszono rodziców. Tańczyłam więc i kaczuchy i krasnoludka idącego do krasnoludki. Em latał z aparatem i nagrywał filmiki - przy czym bardzo go interesował mój tyłek udający kaczy kuper... ;-) oraz młoda dziewczyna, która od pewnego czasu pracuje w naszym przedszkolu jako... sama nie wiem. Pomoc? Praktykantka? Stażystka? W każdym razie - miła, serdeczna i zawsze uśmiechnięta. Dzieci ją uwielbiają. Po części artystycznej - samowolka na trawie i placu zabaw oraz poczęstunek pod chmurką - ciasta, owoce, napoje, kiełbaski z grilla... Wszystko przy dźwiękach dziecięcych przebojów. Fajnie.
Dzisiaj, na stadionie miejskim, wszystkie przedszkolaki z miasta mają zaś imprezę zwaną Olimpiadą Przedszkolaka. Będzie więc sportowo, będzie aktywnie, będzie się działo, będzie zabawa. Z uczestnictwem rodziców - a jakże! Po wyczynach na stadionie, jako żywo popędzimy na stadiony... Brazylii :). Po drodze zahaczymy ze Starym o Lidla. Mają tam Heinekena w bardzo dobrej cenie, w butelkach w limitowej serii z napisami m.in Warszawa i Amsterdam :-).
Co do Amsterdamu. Utknęłam w opisach swej wyprawy jak szpila w poduszce. Częściowo winien temu Em, bo ciągle nie mam od niego reszty zdjęć! Ale nadrobię. MUSZĘ! Choć im dalej w czas, tym trudniej.
Ponadto: Em wylatuje do Ams już w sobotę.
Natomiast... ja - tym razem z chłopakami - dolecimy do niego... wiem, wiem, jak to zabrzmi, ale JEDNAK! - 13 SIERPNIA :). Bodajże kilka dni po swoim powrocie z amsterdamskiej majówki, dostałam na maila promocyjną ofertę LOTU na bilety - między innymi do Amsterdamu. Cena i warunki były tak kuszące, że szybko skontaktowałam się z Em celem zasięgnięcia porady. Nakazał kupować i to z marszu. No to kupiłam... Dla nas trojga. Dotąd, bałam się daleko wyruszać sama z chłopakami. Po swoim ostatnim locie uznałam jednak, że jestem już gotowa i dojrzała do podróży razem z nimi. I kiedy tylko sobie to uświadomiłam - pop i oferta na maila. Grzechem byłoby nie skorzystać, a bilety - faktycznie - rozeszły się jak świeże bułeczki. Szczęściara jestem, ot, co. Pobyt krótki, ale dla dzieci to na pewno będzie nie lada frajda, a i ja chętnie pochłonę ich radość, jak też znów podrepczę po ulicach tego pięknego miasta.
Na wakacje oddaję chłopaków do Pastorczyka... Bet zgodziła się na ich przyjęcie pod swoje skrzydła z wielką przyjemnością, stąd uznałam, że to znacznie lepsze niż zbiorcze przedszkole... Ja sama będę kursować przez ten czas między P. a Gr. jak mały samolocik.
Po wakacjach, Maxi będzie kontynuował nasze wspaniałe przedszkole, a Aleksander rusza do I klasy - jako 6-cio latek (Boziu, to JUŻ??? moje dziecię do szkoły???). Nie mam pojęcia, jak ja się zorganizuję z tą szkołą, przedszkolem i robotą... Ale póki co, nie kwękam. Jest LATO! Głowę swą więc i myśli utrzymuję w stanie letnim.
I to by było tym razem na tyle. Szybko i lekko. Mogłabym tak częściej... Ale ja nie... jak nie pierdyknę powieści na temat guzika z pętelką, to żyć nie mogę... A jak się okazuje - jednak mogę!
no to ja się cieszę, że jednak możesz chcę tego dużo więcej :) no mogę CIę czytać always o każdej porze dnia i nocy :)
OdpowiedzUsuńMagbill, bo mnie zasłodzisz! A jak wiesz, ja za cukrem nie przepadam, he he. No, ale taki jest całkiem smaczny...
OdpowiedzUsuńa czemuż to Twój mąż się jakąś obcą babą zainteresował???
OdpowiedzUsuńA czemuż by nie? Wszak nie bereszczaty na żadne oko ;-)
UsuńUdanej podróży! :)
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak czasem Internet odgaduje nasze myśli. My prze kilka dni szukaliśmy tonera do drukarki po sklepach i za nic znaleźć nie mogliśmy. Aż tu dostaję maila: "Potrzebujesz nowego tuszu lub tonera? Kup go u nas! Oto kod na wysyłkę gratis!". Okazało się, że ów sklep miał toner, którego nie mogliśmy nigdzie dostać, w dodatku w dość dobrej cenie. I wysłał go tak szybko, że dotarł w ciągu dwóch dni. Czasami te reklamowe maile jednak się przydają... ;)
Pozdrawiam
Sol
Czasami - jak widać tak! Nasze myśli czasem przyciągają wydarzenia ;-).
UsuńJestem całą sobą za wylotem rodzinnym i będę kibicowała!
OdpowiedzUsuńMoja mała też już do szkoły, popatrzyłam na nią wczoraj i uwierzyć nie mogłam, że czas nie oszczędza matek ;) Za szybko to wszystko ucieka, nie ma się kiedy zatrzymać.
Zazdroszczę ogrodu w Pastorczyku, uwielbiam takie klimaty. A wakacje... dla dzieci będą niezapomniane, takie wspomnienia pozostają do końca życia, to najpiękniejsze okresy. Ty dasz radę, co masz nie dać :D
Lucy - miałam to na uwadze, bo przerobiłam drogę i uznałam, że nie jest taka ciężka i już ich ogarnę (rok temu było o niebo gorzej i za nic bym się na takie coś nie zdecydowała). Oczywiście nie myślałam, że to nastąpi w tym roku, ale jednak ta cena jakoś mnie skusiła, bo jest naprawdę atrakcyjna. No i nie wyjeżdżamy nigdzie indziej na wakacje... Na pewno trochę nerwów sobie po drodze zjem, ale co tam! Ludzie podróżują z oseskami, z gromadką większą niż moja i dają radę.
UsuńTwoja Mała idzie do zerówki??? Bo chyba nie posyłasz jej już do I klasy? Olu jest z lutego 2008, więc musi, ale On bardzo chce do szkoły, więc pewnie i tak bym go posłała. Opinię z przedszkola ma świetną.
Wakacje zaś - oni już nie mogą się doczekać wyjazdu do P. Moja sis będzie miała niezłą przeprawkę, ale sama chciała ha ha. Ogród zaś - lubię go bardzo, choć jest pracochłonny. Ale też daje satysfakcję i tyle swojskiej, wspaniałej zieleniny...
Bardzo lubie twoj blog. Z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag wyprawy do Ams:-) Mamy tez cos wspolnego, bo moj stary tez z Indii tylko, ze my mieszkamy w Dubaju. Bardzo Ci zazdroszcze mieszkania w Polsce bo mnie juz emigracja sie znudzila, a tu sie jeszcze zanosi na pare lat:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam beata
Ooo, witaj Beatko, miło mi, że tu zaglądasz i na dodatek lubisz tę moją pisaninę :). Tym milej, że też masz starego z Indii :). Dubaj... ach, z ogromną chęcią bym tam poleciała na jakiś czas... Musi być fascynujący! Mieszkać zaś chyba wolę w Polsce. Mimo, iż mąż często wybywa, to jednak ja tu mam niezłe życie i lepszego nie szukam, bo wiesz - co by z deszczu pod rynnę nie trafić!
UsuńPost z Amsterdamu gotowy i dziś go puszczę :).
Nooo Kochana Chłopaki rosną jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńNie obejrzysz się, a będą szkołę kończyc :)
Dobrze, że my matki nie starzejemy się tak szybko jak dzieciaki rosną :)
Udanego wyjazdu, bawcie się dobrze!!!! :)
Czekam na kolejny wpis :)
Rosną, rosną... A jak już zacznie się szkoła, to dopiero czas zacznie zapieprzać... Ale on i tak leci, więc nie ma co się nad nim rozwodzić tylko żyć i cieszyć się każdym dniem.
UsuńZobaczysz jaki Ci się dzieci odmienią po tej podróży - nie wiem na jakiej zasadzie, ale podróże kształcą- nawet takie nieduże szkraby. Trochę dostaniesz w kość, głównie przez to, że masz nieco daleko do Okęcia. No i dwójka dzieci + bagaż to zawsze kłopot. Fajnie, że zamiast w zastępczym przechowalniku dzieci będą w P. No ale chyba nie będziesz tam jezdziła codziennie? Daj im odetchnąć i zatęsknić za mamą.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Oj, będzie to dla nich frajda Anabell - pewnie też nieco męcząca, ale jednak. Ja też pewnie dostanę w kość, ale jakoś mam dobre przeczucia. Przynajmniej znam już drogę, ha ha ;-).
UsuńPrzedszkole w wakacje to faktycznie przechowalnia, więc nic atrakcyjnego. Siostra ich przygarnie, ja będę jeździć w kratkę (czasem swoim, czasem służbowym autem z innymi pracownikami), a czasem sobie w spokoju posiedzę sama w domku :). Zobaczymy. Będzie dobrze!
No kochana, z grubej rury- teraz bedziesz sie rozbijac po swiecie!! zasmakowalas ;)
OdpowiedzUsuńPieknie...tez bym chciala ale jakos nikt mi okazji mejlem nie przysyla...;)
Czekam co bylo dalej w Amsterdamie??? Poopowiadaj troche, daj sie nacieszyc....choc na blogu!! :)
Oj Luxiu, zasmakowałam, jasne! Ale wiesz - okoliczności nie zawsze sprzyjają. Teraz skusiła mnie cena biletu i terminy wylotów, więc od razu wykorzystałam, bo inaczej znów bym odwlekła taki wypad z nimi w czasie. Ja jestem zarejestrowana na stronie LOT jako ich klient i subskrybent, więc tych ofert dużo ślą i tym razem w ofertach last minute był też Amsterdam.
UsuńKolejna część gawędy z Ams już dziś.
Zrobiłam to samo co Ty: wyrzuciłam stosy starych rzeczy i zrobiłam internetowe zakupy. Ciekawe jaki to Twój ulubiony sklep?
OdpowiedzUsuńPatrz jak czas szybko leci Aleksander idzie do pierwszej klasy! To całkiem nowy rozdział w życiu, zarówno jego jak i Twoim, Cieszy się czy odwrotnie nie chce iść
do szkoły?
Mój ulubiony sklep Ago to zawsze taki, w którym dostawa i zwrot są darmowe ;-).
UsuńOlu bardzo chce iść do szkoły! Inaczej czwarty rok chodziłby do tego samego przedszkola, co wydaje się już dość nudne, choć przedszkole jest superowe.
Byłam wczoraj na zakupach i są już wyprzedaże! udało mi się kupić kilka świetnych rzeczy a i Mąż dzielnie przymierzał i wybrał dla siebie co nieco.
OdpowiedzUsuńPorządek w szafie muszę zrobić koniecznie. Bez sentymentów, do worka!
Fajnie, że polecicie wszyscy do Amsterdamu. Chłopcy są już dość duzi, na pewno sobie poradzicie.
Pozdrawiam ciepło.
Meg, w moim miasteczku nie ma zbyt wielu fajnych sklepów (zwłaszcza z butami) i ja nie zawsze mam możliwość iść łazić na zakupy - chętnie więc korzystam z netu :). Oczyszczenie szafy zaś - oczyszcza zarazem duszę, prawda? Jest też miejsce na nowe he he.
UsuńWyjazd krótki i taki dość spontaniczny, ale będzie OK!
Do sierpnia szybko czas zleci, super masz siostrę:)
OdpowiedzUsuńZleci, zleci... migiem. A siostrę mam jedną pośród 3 braci. Sama ma 2 letniego synka, ale moich też chętnie przygarnie. jest 14 lat młodsza, ale ta różnica już nie ma znaczenia - wspieramy się (zwłaszcza, że już nie mamy MAMY).
UsuńPo meczu z Hiszpanią też zaczęłam trzymać kciuki za Pomarańczowych ;) Ale całe szczęście, jest siatkarska Liga Światowa i mam komu kibicować. Naszym, biało-czerwonym, którzy dziś rozbili (mogli ładniej, ale ważne 3 pkty;) Brazylię. Potrafisz sobie wyobrazić takie rzeczy w kopanej? ;)
OdpowiedzUsuńA co do samoopalaczy.. .taka pogoda, że chyba będę musiała po raz pierwszy w życiu skorzystać z solarium i nie potrafię sobie tego wyobrazić ;)