piątek, 28 kwietnia 2017

Ecie pecie, kurka wodna

Kurka wodna! 

Bo i jaka inna, skoro od rana pada woda?

Zimno, ciemno i do dupy. O.

Wrócił ze szkoły Alehandro. Z kolegą wrócił, choć daję słowo, rano wyszedł do tejże szkoły sam ;-). Na dworze kurka wodna, wobec tego chłopcy rozwalili się z tabletem na łóżku i pokonują poziomy. Najpierw rozgrzałam ich popcornem z mikrofali, a potem schłodziłam lodami z zamrażalnika. Sezon na lody rozpoczęliśmy już dość dawno, choć pogoda lodowa, ale nieco… inaczej. Nic to jednak. Mówi się trudno, zakłada futro i zajada zimne w zimnie. Jedne lody straciatella, drugie jogurtowa truskawka. Trochę tych, trochę tych, na top po trochu syropu malinowego oraz srebrnych kuleczek do dekoracji ciast - zwanych przez nas śrubami. Kto lubi (to ja! ja!) kilka rodzynek. A na koniec - maszt z waflowej rurki. Zapewne rozsądniej byłoby podać chłopcom jakiś obiad, ale po pierwsze - obiadu niet, a po drugie - chłopcy wolą czasem zjeść bardzo nierozsądnie (o ile nie zawsze…). 

(Nie no, obiad będzie, ale później).

Po tablecie poszła w ruch piłka. Ściany drżą, zasłona oberwana z karnisza, kot schowany w namiocie, matka zamknięta (przez graczy) w innym pokoju. Tak to jest, gdy na dworze kurka wodna i nie da się kopać piłki na boisku. Trening też odwołany. Wiadomo. A jaki żal z tego powodu… 

Za pewien czas pójdę (a raczej pojadę, bo wszak kurka wodna) do przedszkola po Maksymalnego. Potem zawiozę go na urodziny do kolegi. Obłęd z tymi urodzinami. Jeden przez drugiego, raz po raz, tacha do domu zaproszenia i biedna matka non stop myśli co by tu na prezent kupić. Niby wszyscy mówią - eee, nic, najważniejsze, aby w ogóle przyjść. No niby tak, ale zarazem nijak tak! Ostatnio ostro domagałam się od chłopaków, aby równie ostro egzekwowali od kolegów (i koleżanek) określenia prezentowych życzeń. Czasem pomaga, czasem wręcz przeciwnie… 

Także ten, dzisiaj Maksio na urodziny do kolegi, a jutro… do kolegi na urodziny… Maksio ;-).

Ale jutro rano to matka zbiera manatki i zawija do Warszawy. W tym samym czasie ojciec też zbiera manatki i zawija do Warszawy. Matka z Gr., a ojciec z Ams. Mniej więcej tyle samo czasu oboje potrzebują, by wylądować na Chopinie. 

Trochę się obawiam, czy aby nie pomylę dróg na lotnisko, bo jak żem leciała do Ams. w styczniu, a auto po drodze pozostawiała na parkingu nieopodal, to oczywiście się pogubiłam (2 razy nawet). Co ciekawe - wcześniej już zostawiałam samochód na tymże parkingu i mimo duszy na ramieniu nie zgubiłam się. A w tym styczniu - a jakże! Dokonałam jednak po tych zgubieniach tak karkołomnych wyczynów drogowych, że mogłabym po wszystkim stanąć na czubie Pałacu Kultury i drzeć mordę na całą Warszawę, że MOGĘ WSZYSTKO! Bo cudownie zdążyłam i jeszcze miałam czas połazić po terminalu i poupajać się widokami samolotów. A wierzcie mi, nie jest łatwo wieśniakowi odnaleźć się w wielkim mieście, więc jak się taki zgubi i sam odnajdzie to… to on jest mistrz nad mistrze. Wymiatacz. Ruller. Debeściak. I ja właśnie wtedy byłam tym wszystkim, jak się tak zgubiłam i odnalazłam zarazem. Oby jednak jutro nie spotkały mnie te wszystkie zaszczyty. Wolę pozostać szarym "byleczym" ze wsi, niż poskromcą stolicy - bylebym tylko dojechała do celu bez potrzeby używania swojej super-inteligencji (ta jeszcze mi się w życiu przyda). 

W stolicy mamy zostać do niedzieli, co biorąc pod uwagę, że spotkamy się w sobotę, nie jest niczym spektakularnym. Niemniej, jak to mawia Maksi - "jak się gdzieś, mamo, jedzie, to tseba się psespać w fotelu"!!! No to się pseśpimy! A potem cały piękny (???) maj dla nas.

PS. Kurka wodna jest już tak wkur(.)iająca (pseprasam), że spokojnie wymieniłabym jej drugie "k' na "w" i niech sp…..la. Bo cały dzień leje, A DO TEGO MAMY CAŁE +4!!! (słownie - plus cztery); 28 kwietnia 2017 roku

Ah, i jeszcze coś na dokładkę (póki pamiętam): WE WTOREK MINĘŁA 8 ROCZNICA MOJEGO ŚLUBU Z EM (I JEGO 8 ROCZNICA ŚLUBU ZE MNĄ). TEGO CYWILNEGO, BO KOŚCIOŁOWY BYŁ W INNYM TERMINIE. DZIŚ SOBIE O TYM PRZYPOMNIAŁAM I PODZIELIŁAM SIĘ (DROGĄ INTERNETOWĄ) TYM ODKRYCIEM Z EM, KTÓRY UZNAŁ, ŻE TO DOBRY POWÓD, BY JEDNAK "PSESPAĆ" SIĘ W TYM FOTELU ;-).

A JAK 8 LAT W DOLI I NIEDOLI Z MAŁŻONKIEM TO I 8 LAT ŻYWOTNIKA (!!!) 

HIP HIP HURA, NIECH ŻYJĘ JA! EH-EM EH-EM, NIECH ŻYJE EM! 

OLABOGA, OLABOGA - 8 LAT JUŻ GREZDAM BLOGA! 

***
No, ale dziś to, kurka wodna, naprawdę naplotłam eciów-peciów ;-).

Nie wiem kiedy teraz znów coś napiszę i w związku z tym, łaskawego maja życzę Wam już dziś!  

7 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji 8 rocznicy slubu I bloga.
    Uwielbiam Pania czytac , prosze pisac czesciej ;)
    Milego pobytu w Warszawie😉
    From London with love
    Xxxxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jeszcze tylko ze 6 takich rocznic przed Wami i będziecie "starym, dobrym małżeństwem", czego Wam z całego serca życzę.
    Jedz ostrożnie i rozglądaj się czy jakaś żandarmeria w BMWicach nie czyha na drodze.
    Mój komp nie chce mnie połączyć z tą stroną na której są te torebki, bo "jest zle skonfigurowana", tak mi napisali... Zabij mnie, ale nie wiem o co idzie.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesole jest zycie mamy chlopakow:)
    A dla Ciebie i EMa serdeczne gratulacje i wielu kolejnych szczesliwych rocznic!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę wielu pięknych rocznic w miłości, zdrowiu i radości!
    Masz pogodne podejście do życia, to piękna postawa!
    Też narzekam na pogodę! Zimno, pada, ale liczę na słoneczny maj!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Osiem latek- fajny wiek!! dalszych wspolnych przynajmniej do pelnoletnosci Wam zycze :)
    U nas tez leje, pada i jest fuj... dobrze, ze nie ma majowki- bo ta wpadajac w w ode pewnie bylaby tylko depresja w mega wydaniu!
    Usciski!!

    OdpowiedzUsuń
  7. :) a nam minęło 25... tadaaaaam....sama nie wiem kiedy

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).