Wieczór. Siedzę przy biurku ze swoim czerwonym netbooczkiem. Maksymilianek śpi, Aleksander też - z tym, że ten drugi w małym domku u babci. Dookoła brzęczą mi jakieś 2 wredne muszyska. Zaraz zatłukę. Mamy tu na wsi odwieczny problem z muchami, a w tym roku jest ich chyba wyjątkowo wiele. Albo tak mi się tylko wydaje, bo w zasadzie zawsze ich było pełno. Zjawiają się już w maju i gnębią nas co najmniej do października. Pełno ich wszędzie a najwięcej w oborze i chlewni. Są naprawdę dokuczliwe. Pastwią się nad zwierzętami i ludźmi. W domu oczywiście też ich pełno. Stawia się i wiesza lepki, czasem truje, tłucze muchołapkami... Wredne pasożyty! Najgorzej dokuczają nad ranem, kiedy już się rozwidni. Człowiek ma wrażenie, że wieczorem wybił cholerstwo co do nogi, a tu amba - jak grzyby po deszczu. Ba, czasem wystarczy jedno takie bydle i tak się da we znaki, że ho, ho. Brzęczy, łazi po nodze, ręce, twarzy a czasem nawet ciapnie - czasem, bo zasadniczo muchy nie gryzą. Ale jak już taka ugryzie - niemiłe wrażenie. Teraz natomiast ćwiknął mnie w rękę komar. Nie wiem skąd się tu dostał (w domach mamy we wszystkich oknach siatki), ale w zasadzie czego ja się dziwię? Muszyska i komary to nasze odwieczne zmory. Inwestycje w środki przeciwko nim są więc bardzo konieczne. Czasem chyba wolałabym przeżyć tydzień bez jedzenia niż dzień bez muchołapki! Po komarach natomiast mam bąble i zawsze drapię się do krwi. Stąd moje nogi i ręce latem są zawsze w opłakanym stanie. Oluś też wyjątkowo podatny na insekty. Zawsze pogryziony i podrapany.
I tak oto napisałam post o komarach i muchach wcale nie mając takiego zamiaru. O niczym jednak innym już pisać mi się nie chce. Jest 22.11, chce mi się spać, bo dzień był jakiś wyjątkowo ciężki, senny i duszny. Mają też nawiedzić nas straszne burze. Brr.... Nie wiem czemu, ale burzy się boję. Tutaj, u nas w P. na tym totalnym odludziu ma ona zawsze inny wymiar niż na przykład w mieście...
Dobranoc.
a u nas wczoraj znowu byla burza piaskowa :)
OdpowiedzUsuńZawsze mówię że największy minus lata to właśnie te okropne owady! brrrr...też pamiętam jaki ogrom jest ich na wsi,tak że współczuję serdecznie.
OdpowiedzUsuńA burzy też się boje..dokładnie rok temu piorun zabił mi komputera :( na szczęście dane w kompie ocalały.
Ściskam!
Trzymaj się tam na Pastorczyku!! Muszyska są naprawdę wredne i obrzydliwe!! Rozumiem co czujesz! :/ Kiedyś mnie ugryzł giez czy jak to się nazywa, to rankę miałam całkiem sporą, aż do krwi, brrr...
OdpowiedzUsuńA u nas karaluszki hihi - chyba wolalabym jednak muchy i komary:). Sciskam z uuuupalnego Algieru!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale przypomniała mi się piosenka zespołu HeY "Gdyby chociaż mucha zjawiła się
OdpowiedzUsuńMogłabym ją zabić a później to opisać" a ty masz temat do pisania!!!!! :-)