Pociągając za uszy - lub raczej za dzioby - temat bocianów - melduję z uśmiechem, że w gnieździe na Pastorczyku wylądował jego mieszkaniec. Zjawił się podobno w miniony czwartek. Na razie jest sam i prawdopodobnie jest to ON. ONA powinna dolecieć "na dniach". Samotny Pan Bocian albo stał w gnieździe skulony i smutny, albo wylatywał na rekonesans. Jest zimno, więc żal mi biedaka, że mu gołe nogi marzną i wiatr mu szarpie za skrzydła. Myślę jednak, że mimo aury - zrobi mu się cieplej, kiedy doleci jego połowica. Zacznie się poprawianie gniazda, klekotanie i gody. Jednym słowem - kupa roboty. A przy robocie - wiadomo - człowiek (upsss, w tym przypadku bocian) się rozgrzewa :).
Tak więc - bocian jest, wiosnę - choć na razie chłodną - uważam za rozpoczętą.
Pana Żurawia też widziałam. Szwendał się nieśpiesznie w przydrożnych szuwarach na "trasie" Kolno - Pastorczyk. Niby nie bał się samochodu i nie umknął z miejsca na jego widok, ale kiedy spuściwszy szybę chciałam mu się bliżej przyjrzeć i cyknąć fotkę - najpierw się na mnie wypiął pierzastym odwłokiem, a potem na wielkich skrzydłach - wspiął się ku górze i choć nieśpieszny - pośpieszył za las. Ot, niecnota. Choć sam żuraw, nie pozwolił mi ku sobie żurawia zapuścić.
Dzisiaj zaś, jak w mordę jeża (a może lepiej w dziób bociana), mamy prawdziwy kwiecień-plecień. Była już mżawka, była śnieżyca i zawierucha. Teraz niebo kipi błękitem przeplatanym słońcem i kłębiastymi chmurami. Ile jeszcze razy Pan Kwiecień pokaże nam dzisiaj swoje krnąbrne, chimeryczne oblicze? Tego, chyba nawet najstarsi górale - spece od pogody - nie wiedzą. Bo Pan Kwiecień swoje prawa ma i doborowo z nich korzysta. Bo - jak głosi jedno z ludowych przysłowi (a przysłowia mądrością narodów) - oczywistym przecie jest, że "choć i w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg zawieje". Wypisz, wymaluj - jak dzisiaj.
No. Meteorologii, bociano- i żurawiologii to by było dziś na tyle. Relacje z gniazda i szuwarów zdam ponownie, kiedy wyklują się pisklaki.
Tymczasem - zerkając ukradkiem na kwietniowe niebo - zajmę się sprawami bardziej przyziemnymi :).
A przepraszam- skąd wiadomo, że Pan Bocian to właśnie PAN? ;-)
OdpowiedzUsuńNapisałam "prawdopodobnie", bo gdzieżemś słyszała takie info, że bociani faceci zjawiają się w gniazdach przed swymi kobitkami. Prawdopodobnie zbadali to badacze bocianów i podążam za ich tokiem badań :). Kimkolwiek jednak nasz bocian by nie był - JEST. I to jest najważniejsze. A jeszcze ważniejsze będzie - kiedy zaklekocą nam już oba dzioby. Ten samotnik zresztą chyba w ogóle nie klekotał. Przez dwa dni nie uświadczyłam bowiem jego głosu. No, ale z czego tu klekotać - zimno, szaro i samotnie... ;)
UsuńA u mnie wczoraj pojawił się bocian czarny. To dopiero cudo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miła Gaju - wow, zazdroszczę Ci tej "czarnej owcy" wśród bocianów! Przyznam, że znam egzemplarz jedynie ze słyszenia! Jeśli uda Ci się pstryknąć mu fotkę - piszę się na jej obejrzenie!
OdpowiedzUsuńJak zwykle bardzo serdecznie, wiosennie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńA u mnie leje!!!
Serdecznosci
Judith
Judith - dzisiaj mamy przekrój wszelkiej możliwej pogody - pada deszcz, śnieg, mży, kurzy, świeci słońce... Raz jest ciemno, raz jasno... Dziwy i cuda. Pozdrawiam Cię w Twym afrykańskim deszczu!
OdpowiedzUsuńAmishko pokrzepiający post!
OdpowiedzUsuńBo chociaż kwiecień przeplata, to jednak bocian się pojawił, a wraz z nim, mam nadz pojawi się wiosna. Strasznie na nią czekam - ale nie tylko ja, wiem wiem :)
Dzięki droga Lilijko :)!. A co do wiosny - no niby jest, ale wszyscy bez wyjątków czekamy na tę ciepłą i zieloną... Jeszcze troszkę cierpliwości... - mam nadzieję!
UsuńNo i super :) Boćki fajne są... taki zbieg okoliczności, że u mnie na wsi też takie jakby "bocianie" wieści :)
OdpowiedzUsuńJustine - o boćkowym przypadku w Twej rodzinie i boćkach w Holandii - przeczytałam u Ciebie i napisałam do Ciebie słowo, ale zanim opublikowałam - wcięło mi... ;). Gratuluję!
UsuńDroga Amisho.
OdpowiedzUsuńDzięki za "Wiosenny raport', którym zachecasz turystów do odwiedzenia Kolna i okolic, które znam osobiście. Żurawie są nadzwyczaj płochliwe, o czym przekonałem się wiele razy. Zrobienie im zdjecia (z bliska) jest bardzo trudne.
Pozdrawiam Cię i komunikuję, że sikorki nadal stołują się na moim balkonie.
ez[o]
Ezo - już wiem, czemu ciągle wiosna jest chłodna - przez Twoje sikoreczki ha ha. Karmisz je zbyt dobrze ;).
UsuńTak, żurawie są płochliwe. U mnie w okolicach mają one super warunki i zawsze jest ich wiele, ale ciężko podejść do nich blisko. Ten, o którym pisałam był jakieś 30 m ode mnie, ale jak zaczęłam wyciągać aparat i gapić się na niego - zwiał szybciutko :).
Moja Droga.
UsuńTo prawda, że sikorki są dobrze karmione - otrzymują kaloryczne "jedzonko". Nawet w tej chwili, jak na zawołanie przyleciały i pięknie Spiewają. Są super! A, że przez to wiosna jest chłodna, to najmniej mnie to obchodzi - nie jestem samolubem, też czekam na ciepłe dni, żeby zacząć "sezon rowerowy".
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Acha! przez gapiostwo zapomniałem o Twoim Mężu i Dzieciaczkach, których też pozdrawiam. :))))
Edek
Dziękuje w imieniu Męża i dzieciaków :). A ciepło na pewno przyjdzie ;).
UsuńUwielbiam Twoją zabawę słowem Amishko :) Chyba będę się co wpis powtarzać :)
OdpowiedzUsuńBocian jest - i to najważniejsze!
A już za chwilę Wielkanoc, potem połowa kwietnia i zaraz maj... niedługo już przestanie przeplatać!
Macham ciepło łapką!
A wiesz Mysko, ja lubię tym słowem się pobawić. Co ciekawe - nigdy się do tego nie zabieram i nad tym nie myślę. Samo jakoś tak wychodzi, spontan. I oczywiście - jeśli podoba się to mistrzyni humoru, jaką niewątpliwie jesteś - no to wiadomo - podbródek wszerz ;). No i - oby do tego maja - do tych połaci mleczy i kwitnących drzew... ach! Również macham cieplutko!
UsuńPiękny styl, taki ekspresjonizm realistyczny. Stale mi przypominasz Reymonta. Naprawdę, bez ironii to piszę. A mogłabys też coś gwarą pisać,znaczy słownicto, albo całe zadania, gdybyś chciała, bo to tekst jeszcze bardziej uciekawi i ubarwni. Ja bardzo kiedyś powieścią Chłopi fascynowałam się i filmem też. Chociaż tak naprawdę wieś toleruję na weekend , a teraz mieszkam na wsi i bardzo się tu męczę tak naprawdę. Bo to i tak inna wieś i nie ma jej odgłosow. Jest pięknie, ale wolalabym mieszkać w mieście.
OdpowiedzUsuńArdiolo - komplementy i pochwały zwykle mnie peszą. Owszem , jak każdego - w duszy cieszą, ale zwykle nie wiem co powiedzieć na słowa takie jak wyżej koleżanek i Twoje. A Ty dodatkowo porównałaś mnie do noblisty Reymonta, co już jest ponad moje oczekiwania... Bardzo Ci dziękuje, choć nie wiem, co by sam mistrz Reymont na to porównanie rzekł, ha ha. A Chłopów też bardzo lubiłam i nawet niedawno pomyślałam, ze chyba ponownie przeczytam... Pisać gwarą? Mogłabym, bo choć u mnie na wsi nie mówi się jakąś specyficzną gwarą to jednak nie jest to mowa miejska, oj nie ;). Ja w ogóle bardzo lubię gwary i różne akcenty. Może kiedyś skompiluję coś w wiejskim stylu, ha ha. Wieś lubię tak jak Ty - na jakiś czas i weekend. Znam ją od podszewki i stamtąd pochodzę, ale na co dzień wolę miasto - bo zasadniczo wieś jaką znam to jedynie ciężka praca i zero czasu dla siebie.
OdpowiedzUsuńSupraskie bociany także pojawiły się w czwartek.Najpierw chłopaki ,a teraz doleciały dziewczyny. Co do gwary to chyba u nas nie ma jakiejś specyficznej tylko mówi się z pewnym akcentem.Pozdrawiam Cię wiosennie!
OdpowiedzUsuńTo się zgrały nasze bocianki, Ago :). Taa, gwary nie ma jako takiej, ale akcent i owszem ;). U mnie po sąsiedzku występuje gwara kurpiowska - wystarczy odjechać 15 km na zachód od Kolna i pod kościołem w Turośli można się jej nasłuchać;). A "Kurpsie to godoją, że hej", he he ;).
OdpowiedzUsuńJak tam u Ciebie musi by pięknie! Ja tu u siebie na niebie zobaczyłam chyba dzikie gęsi. No, tak to musialy być gęsi, no bo kto inny? Kocham bociany i chcialabym mieć gniazdo przy moim domostwie wypelniony bocianiątkami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Joanna z kaffe/latte
wiesz, słyszałam teorię, dlaczego ta pogoda taka zmienna.. podobno Polacy chcieli białych świąt ostatnio, tylko nie sprecyzowali których ;)
OdpowiedzUsuńEch, sprawy przyziemne. Oby nas te świąteczno wiosenne przygotowania nie przygniotły za bardzo.
OdpowiedzUsuńTego Ci Kochana życzę. I wiosny w sercu. Bez śniegów, mżawek i zawieruch :)