Pożegnanie z Grajewem |
Wagon bezprzedziałowy. Ciepły. Czysty. Wygodny. Tłumy się nie kłębiły, ale też i pustka nie dzwoniła. Aleksander ewidentnie cieszył się z podróży i chociaż trwała bite 7 godzin – zniósł ją bohatersko.
Olkowy pociąg oka na świat |
Obserwował zmieniający się świat za szybą pociągu, zadawał setki pytań, spośród których wiele wymagało ode mnie bystrości umysłu i nie lada refleksu, bawił się resorakiem, ucinał pogawędki z królikiem, spacerował po wagonie, podjadał i popijał, chrupał, cmokał i żuł.
Przy pomocy długich rzęs wyłudził cukierka od pasażerki z siedzenia przed nami i na głos komentował zachowania i czynności ludzi w pociągu i na stacjach postoju – a cemu ten pan bawi się taką kostką jak ja kiedyś miałem (rubika, wyjaśniam), a cemu ta pani odesła jus z pociagu, a gdzie jedzie ten pan, a cemu ten pan ma takie włosy (miał coś a’la afro...). Pomimo wielu zajęć, mały podróżnik chwilami wykazywał znużenie, w efekcie czego drzemał z głową na moich kolanach zwinięty w kłębek jak kociak. Ja zaś – obok rozmów z Olkiem i „oporządzania” go (jeść, pić, siku) – z wielką przyjemnością patrzyłam na mijane krajobrazy i stacje. Siedem godzin podróży po północno-wschodnim i północnym kawałku Polski nasyciło moje oczy wspaniałymi widokami a duszę napełniło miłością do mojego – bądź co bądź - pięknego kraju.
Już poczynając
od Grajewa widoki mają się urzekająco. Ziemia mazursko-warmińska jest niezwykle
malownicza i choć to zaledwie początek kwietnia i barwy natury jeszcze nadal
dość monotonne – można było odczuć magię tych stron.
Tu kawałek lasu – raz
liściastego, raz iglastego, tu połyskujące srebrem jezioro z trzciniastym
brzegiem, tu bagno, tam szuwar z wahającą się na wietrze pałką o brunatnym,
podłużnym łepku, tu pole zaorane na brązowo, tu zasiane na bardziej szaro, tu
zielone połacie młodego jak osesek żyta, tu brunatno-żółtawe jeszcze pastwisko.
Wioski, wioseczki, domy i domki, rzeki i rzeczki, drewniane płoty i ogrodzenia,
drogi, dróżki i drożyny – samotne wśród pól bądź w towarzystwie rosnących
wzdłuż nich rzędów drzew. Drzewa łyse i rosochate. Jedynie od czasu do czasu z
uwitym wśród nagich gałęzi wielkim, prawdopodobnie wronim, gniazdem.
Dość
często z bukietami jemioły. Na polach żerujące żurawie, które z oddali Olu
rozpoznał jako... sarenki ;). Gdzieniegdzie biegające w zagrodach konie, nieco dalej na północ liczne wiatraki prądotwórcze z rozmachem tnące niebo swoimi trójramiennymi śmigłami. Mniej więcej do wysokości Elbląga – krajobraz
malowniczy również z racji ukształtowania terenu. Pagórki i wzgórki. Niziny i
wyżyny. Na takim terenie mozaika z pól, łąk, licznych jezior, dróg i zabudowań
daje niesamowite efekty wzrokowe. Wyobrażam sobie, jak pięknie musi to wyglądać
latem, jesienią, bądź wiosną, ale już bardziej ubarwioną niż obecna. Od Elbląga
– już ku samemu Pomorzu – pagórkowate połacie stopniowo poczęły się
rozpłaszczać, by koniec końców przybrać równiutką postać stołowego blatu i
delikatnie tchnąć monotonią. Pola uprawne rozciągały się płasko po dalekie
horyzonty. Z rolniczego punktu widzenia – takie idealne w swym poziomie
powierzchnie z pewnością są mile widziane.
Traktor, kombajn czy inna maszyna
suną po nich bez większego wysiłku podczas gdy, aby obrobić ziemie pięknych
Mazur garbatych trzeba i paliwa napalić i siły natracić. Ale nie da się ukryć,
że pagórkowate tereny mazursko-warmińskie, na łeb na szyję biją urodą Jej
Wielką Żyzność - Poziomość Żuławską - choć Pani z niej niezwykle dostojna :). Że dorodna - wiadomo. Bo przecież gdzie szukać bardziej dorodnych gleb, jak nie na Żuławach? :)
Moja miłość - jezioro i jego nadbrzeżne sitowie... |
Jemioły tutaj królują |
Mijane w naszej
podróży miasta – mniejsze i większe, lecz każde z osobna – jak na mój gust i
upodobanie – są równie ciekawe i urokliwe jak sam otaczający je świat natury.
Interesujące historycznie i architektonicznie. Zabudowę Prus Wschodnich zresztą
podziwiałam i uwielbiałam zawsze – niewielkie, stylowe domki i kamieniczki o spadzistych
dachach z czerwoną dachówką to niemal znak rozpoznawczy regionu. Zamki
krzyżackie z czerwonej cegły – w tym zwłaszcza ogromna warownia w Malborku
spoczywająca nad brzegiem Wisły – to miejsca, gdzie moja noga zdecydowanie
powinna spocząć kiedyś na dłużej...
Moje obserwacje
zza szyby pociągu są niczym w porównaniu z podrożą szlakiem linii kolejowej,
która mogłaby się odbyć... pieszo, rowerem bądź autem. Ale w tym przypadku,
moim celem nie jest opis miejsc mijanych na tej trasie, a jedynie wyrażenie
swoich emocji i wrażeń z kalejdoskopu, za który służyły mi moje oczy utkwione w
prześliczną, zmieniającą się w rytm stukotu kół przestrzeń.
Takie długie podróże jak ta, kiedy nie muszę w zasadzie nic, jak tylko siedzieć, patrzeć i napawać się dziełem bożym, są dla mnie wręcz mistyczne. Zagapiona w świat, niemal do niego przenikam i staję się z nim jednym ciałem, jedną duszą. Myśli doczesne zostawiam za drzwiami swej podroży i na pewien czas - istnieję jakby "inaczej". Uczucie wspaniałe, bliskie bogom. Szkoda tylko, że tak rzadkie...
Do Gdyni dotarliśmy około godziny 14.30. Serdecznie, ale jednak przywitał nas... deszcz. Zresztą zaczął popadywać z różną mocą i częstotliwością już od przystanku Giżycko - drugiej stacji z kolei od Grajewa. A jeśli o Giżycku mowa - bodajże największym porcie żeglarskim Krainy Wielkich Jezior, jeśli w ogóle nie całej Polski i fantastycznym, choć tłocznym turystycznie w sezonie letnim mieście - nie wypada mi nie wspomnieć, że stacja kolejowa mieści się niemal vis-a vis przystani żeglarskiej. Kiedy więc pociąg zatrzymuje się by kogoś z siebie wypuścić lub do siebie zabrać - można sobie popatrzeć na falujące jezioro, kolebające się na wodzie przycumowane łódeczki i łopoczące żagle...
Niejednokrotnie pisałam, że uwielbiam wodę i wszelkie zbiorniki wodne - stąd widok rzeki czy jeziora zawsze mnie wzrusza. Morza oczywiście również. Ale o morzu - następnym razem. Tym razem - po raz kolejny oddaję hołd i pokłon Naturze za to, że dała nam Mazury. Warmię. Suwalszczyznę. Kocham ten skrawek świata od zawsze. I zawsze będę.
Fotki klikałam telefonem i w biegu pociągu. Stąd jakie są - każdy widzi. I jest ich niewiele, niestety... Ale zapraszam tu każdego, ktokolwiek zechce tu przybyć!
Nasza trasa: Grajewo - Ełk - Giżycko - Kętrzyn - Korsze - Olsztyn - Morąg - Pasłęk - Elbląg - Malbork - Tczew - Gdańsk - Sopot - Gdynia.
A na każdym z tych przystanków przystałoby przystać na dłużej, oj przystało by.
Niejednokrotnie pisałam, że uwielbiam wodę i wszelkie zbiorniki wodne - stąd widok rzeki czy jeziora zawsze mnie wzrusza. Morza oczywiście również. Ale o morzu - następnym razem. Tym razem - po raz kolejny oddaję hołd i pokłon Naturze za to, że dała nam Mazury. Warmię. Suwalszczyznę. Kocham ten skrawek świata od zawsze. I zawsze będę.
Fotki klikałam telefonem i w biegu pociągu. Stąd jakie są - każdy widzi. I jest ich niewiele, niestety... Ale zapraszam tu każdego, ktokolwiek zechce tu przybyć!
Nasza trasa: Grajewo - Ełk - Giżycko - Kętrzyn - Korsze - Olsztyn - Morąg - Pasłęk - Elbląg - Malbork - Tczew - Gdańsk - Sopot - Gdynia.
A na każdym z tych przystanków przystałoby przystać na dłużej, oj przystało by.
:-), miło sie czyta o tych terenach,gdyż są mi znajome. Mój mąż pochodzi z Ełku, w Gizycku bywamy , przez Grajewo przejezdżamy, choć mąż przez jakis czas tuz po studiach był troche z Grajewem związany:-)Pozdrawiam srdecznie:-)
OdpowiedzUsuńAgo - tym bardziej mi miło ! Jednocześnie - w drodze przez Grajewo zatrzymajcie się kiedyś :). Kilka kroków i obiad u nas gwarantowany:). W Giżycku mam rodzinę, Ełk uwielbiam. :)))
OdpowiedzUsuńPrawdziwa wyprawa Amishko! I Olu taki dzielny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Wasze tereny kiedyś będzie dane mi poznać!
Pozdrawiam poświątecznie!
PS. A jak Maksymilian się spisał?
Mysko - nasze tereny poznać - zapraszam !!!. Maksi zaś spisał się u babci na tak zwany medal :).
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie jak wielkim przeżyciem musiała być ta podróż dla Aleksandra.Ja pociągiem nie jechałam już z dobre 20 lat albo i więcej.
OdpowiedzUsuńCo do krajobrazów to warmińsko-mazurskie jest jednym z najpiękniejszych rejonów Polski (oczywiście zaraz za Podlaskim ).
Ciekawa jestem czy pokazałaś pięknemu Olkowi morze?
Ago - ja uwielbiam pociągi... Samoloty... Dworce i lotniska. Zapraszam na podróż pociągiem ( w sumie też dawno nie jechałam, ale mniej niż 20 lat).
UsuńPodlasie i Mazury to moje serce - nie ma szans by nie biło mocniej na ich wspomnienie :)>
Piękny (dziękuję w jego imieniu za... piękne określenie) Aleksander widział morze. A jakże. Ale o tym spreparuję kolejny post :).
Droga Amisho.
OdpowiedzUsuńPo przeczytania tego posta jestem pod wielkim wrażeniem. Poczułem się "czynnym" pasażerem tego pociągu. Mógłbym czytać całymi godzinami takie opisy, za którymi w książkach mówiąc szczerze nie przepadam. Jesteś pierwszą Osobą, która przekonała mnie że długie narracje nie muszą być nudne. Twój opis Warmii i Mazur przyrodniczo, geograficzny, z elementami patriotycznymi [tak - patriotycznymi] zachęcił mnie do odwiedzenia tego regionu Polski, gdzie nie byłem od czterdziestu lat. Aż wstyd!
Jeszcze raz dziękuję za piękny tekst i pozdrawiam Cię z Dolnego Śląska bardzo serdecznie i ciepło. :)
Edwardzie - dziękuję Ci serdecznie za tak wspaniałe słowa :).
Usuń:) Dziękuję za cudowną podróż. I zazdroszczę trochę...
OdpowiedzUsuńDevinette - do usług :)
UsuńPięknie Amishko, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńAle smaka zrobiłaś. Jak ja bym chętnie pojechała w te rejony i zobaczyła to wszystko na żywo...
A od siebie w sumie tak daleko nie mam :)
Lilijko - ja tu póki co jestem ;) - Welcome!
UsuńPrzyjemny kalejdoskop, kolejny dowód na to, że Polska piękna jest :) Też uwielbiam jeździć pociągiem i od dobrych kilku lat marzy mi się przemierzenie całej Rosji koleją transsyberyjską. Może kiedyś w końcu...
OdpowiedzUsuńTaka transsyberia pociągiem - na mur beton nieziemskie przeżycie Justine. Życzę realizacji tego marzenia!
UsuńDzięki Amishko za tą wspaniałą podróż, w którą nas ze sobą zabrałaś! :-D
OdpowiedzUsuńNapisałaś to tak, że czułam się, jakbym była tam z Wami! Ostatnio troszkę zapomniałam, że przecież nasza Polska jest taaaaka piękna. :-D
Ja też uwielbiam podróżować i w ogóle - przemieszczać się. I też bardzo lubię patrzeć, szczególnie w pociągu, na mijany krajobraz. ;-)
A na Mazurach nie byłam już wiele lat. Przypomniałaś mi, że muszę to koniecznie nadrobić! ;-)
Julito - musisz nadrobić na bank ;)!
UsuńJesteś WIELKA! Dokonałaś, mnie wydaje się niemożliwego, 7h w pociągu z dwójką dzieci. A i opisałaś to cudnie... :-)
OdpowiedzUsuńWiększość tych krajobrazów, które opisałaś jest i mnie bliska i znana z okien pociągu właśnie, z tym, że podróż kończyła się ciut wcześniej w Gdańsku Oliwie lub troszkę później w Kartuzach :-)
Maciejko. Był ze mną tylko Olek. Roczniak został z babcią, bo podróż z nimi dwoma nie wchodziła w grę... Maksi jest wiercipiętą, poza tym te 7 godzin - nie wiem jak on by to zniósł i ja razem z nim, he he.
UsuńHihi tak się właśnie wczytywałam i myślałam, że o młodszym nie wspominasz, bo np. nic na stację nie niósł ;-) U mnie nie istnieje możliwość zostawienia kogoś u babci, więc z patrząc przez mój pryzmat widziałam Cię z dwójką w tym pociągu;-)
UsuńA ja od wczoraj "przez Ciebie";-) tęsknię za podróżą i tymi miejscami... Muszę wytrzymać do drugiej połowy sierpnia ;-)
A ja nie lubie pociagow!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Wsystkich, ktorzy nimi podrozuja... moge rowerem, pieszo...
Serdecznosci
Judith
Judith - o ile można pieszą czy rowerem - fajnie. Ale ode mnie do Gdyni to bym szła ruski rok ha ha. Ja mimo wszystko pociągi lubię :)
UsuńFajna wyprawa i fajna relacja podróżnicza.
OdpowiedzUsuńJa strasznie lubię podróżować pociągami,
I tak już stale kursuję od kilkunastu lat na długich trasach :)
Buziaki
ADa
Ado, jechałam kiedyś tym samym pociągiem całą trasę - za czasów studenckich. Od Białegostoku do Szczecina. Podróż 14 godzin ;). Pomimo wszystko męcząca ;)
UsuńRelacja wyczerpująca, bardzo lubię twoje posty:) Podziwiam Olka za cierpliwość 7 godzin jazdy to dla mnie byłaby męka, a on mały bohater wytrzymał bez marudzenia. Dzieci są bardzo spostrzegawcze, potrafią zadać takie pytania, że człowiek głowi się nad odpowiedzią:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
OdpowiedzUsuńŻółwinko - dzięks!
Usuńjaka przyjemna podroz!!!! od trojmiasta do elblaga tereny sa mi dobrze znane. natomiast za paslekiem -swiat mi nieznany.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Amisho!!!
Nie jest powiedziane Asiu, że kiedyś i za Pasłęk wyruszysz :). Zapraszam.
UsuńJa tez lubie podrozowac pociagami, to jest taka nostalgia za dziecinstwem. Ja z moim dziecmi malo jezdzilismy pociagami kiedys, prawie wcale i wtedy, zeby im pokazc pociag, najczesciej nad morzem będąc,zwiedzalismy Hel. A z moją starsza corką mamy smieszne przezycia z podrozowania TGV, musze to opisac kiedys.
OdpowiedzUsuńBardzo liryczny twoj opis.
Asiu, z innej beczki,mozesz mi napisac, jak sie zmienia zdjecie na profilu, bo nie widze zadnej opcji. Thanks in advance.
Ardiolko - sorki, że tak późno, ale bywam tu ostatnio rzadko. Z tym zdjęciem to: wejdź w "Edytuj profil", usuń dotychczasowe zdjęcie i wstaw nowe.
UsuńZ przyjemnością przejechałam się (wirtualnie) z Tobą tym pociągiem. Bardzo sympatyczny opis, a ja tamte strony znam bardzo mało. Kiedyś bardzo lubiłam podróżować pociągami, teraz nie mam okazji...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Iwono z KSA - witam Cię tu u mnie serdecznie:)))))). W rejony zapraszam!!!
Usuńhm.. ja tak tutaj nieśmiało, bo zalegam z wiesz czym.. ;) ale to dlatego, że nie chcę po łebkach, tylko porządnie i tak.. nie wychodzi.. nie gniewasz się? :)
OdpowiedzUsuńa co do pociągów.. uwielbiam jazdę pociągiem, odpływam zupełnie.. wyglądać przez okno.. pozwolić myślom dryfować.. tylko.. mam alergię na PKP.. na te stare, przesiąknięte zapachem kurzu i tysięcy poprzednich pasażerów, do których nie ma jak wsiąść jeśli się jest lekką kobietką z ciężką walizką.. oj.. :((
Asiu, Ty mialas piekne widoki w podrozy, ja natomiast odwiedzilam Grajewo. To bardzo przyjemne miasteczko i rozroslo sie niesamowicie od mojego ostatniego pobytu.
OdpowiedzUsuńMaryam... jak szkoda, że się rozminęłyśmy... Grajewko nam rośnie, fakt. Zwłaszcza w tiry ;). No i wiadomo - z czasem miejsca się zmieniają... Zapraszam kolejnym razem!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wpis! Dokładnie oddaje, co czuję także ja podczas takich podróży( bardzo rzadkich niestety).
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością czytałam.
Wszystkiego dobrego!!!
Mama trójeczki.
Mamo Trójeczki - miło, że wpadłaś i że Ci się podobało:). Pozdrawiam!
Usuń