A gdybym pisała tylko o rajstopach i o kwiatach na parapecie?
No tak.
Przecież pisałam o jednym i o drugim.
Że rajstopy były drogie a ja nikczemnie podarłam je o szorstką krawędź biurka.
Że od kolegów z pracy dostałam kwiaty na 8 marca i wstawiłam je w kubek po jogurcie.
Aha. I jeszcze pisałam, że upiekłam babę. I klops wieprzowo - indyczy.
I coś o mini.
Kiedyś nawet o czerwonym lakierze na pazurach.
O mężu czasem. I 20 butelkach wina, które przywiózł swego czasu z Francji.
Czy wspomniałam wtedy, że wina nie lubię?
A o tym, że jakoś miękko się ono piło jak On tu jeszcze był?
A jak wyjechał to piło się ciężko? Albo raczej wcale?
O czym trzeba pisać, by ktoś to czytał?
Czy ktoś to w ogóle musi czytać? Nie. Nie musi. Ale wydaje się, że jednak czyta...
Gdybym przestawiła dzisiaj kanapę w swoim pokoju i zrobiła jej zdjęcie "przed" i "po"? Czy to byłby dobry temat?
Co jest dobrym tematem?
Cień na powiece i pytanie czy akurat ten cień ma dobry odcień?
Ilość krochmalu w piaskowej babce, którą sie piecze zupełnie bez piasku?
Syn, który wzrusza nawet gdy się nie porusza?
Bocian? Bo nie ma co jeść a ja nie mogę go nakarmić bo mam za ciężki rzut z prawego sierpowego? A i od spodu mi rzut nie idzie jak należy?
Jakie macie doświadczenia z Bocianami? Może pomożecie?
Aha - a może napisać o tym, że: Em prosi bym zorganizowała się i poleciała z dziećmi do Kalkuty. Chociażby na trochę. Jak? Pytam. On wie, że nie mogę, bo nawet nie mam ważnego paszportu - o chłopakach nie mówiąc, bo nie mają ich wcale. Chora mama, niebawem znów rotunda po szpitalach, brak urlopu... Ale nawet jak tylko zapyta - to już i tak jakbym tam była choć ćwiercią nogi... A to JUŻ wiele.
"Będę musiał jeszcze lecieć do Tajlandii. Być może również na Filipiny. Ah, i jeszcze Singapur".
Mogłabym ciskać teraz na niego gromy, prawda? Że On sobie poleci tam i tam a ja nie.
Ale na szczęście daleko mi do tego. Wcale mnie nie boli, że użeram się co dnia z polskim dniem, dziećmi, dziurami w ścianach i popcornem na dywanie... A że On nie. Bo On użera się z czym innym. Najbardziej z tęsknotą za... polskim dniem, dziećmi, dziurami w ścianach i popcornem na dywanie...
Gdybym... nawet miała pisać tylko o dziurawych rajstopach i głodnych bocianach - będę to robić nadal.
Przepraszam ;-).
Pisz pisz. Koniecznie. Bo ja tu jestem mimo że mnie nie widać. I całe mnóstwo innych też. Pisz pisz. :* Singapur... Filipiny... Zdjęcia niech chociaż zrobi, rany...
OdpowiedzUsuńPiszę Bet... jak i kiedy mogę.
UsuńWiem też, że JESTEŚ!
I że to całe mnóstwo innych też...
On fotograf ma na drugie imię. Ale zaklinam, że ani jednego zdjęcia mi nie wyśle ;). Może i krótko, ale dobrze Go znam.
Pisz pisz. Ja tam lubie Twoje wyzewn€trznianie sie ;) Tylko czasem czasu na reagowanie brakuje, ale moze sie to wkoncu zmieni, jak bede miala egzaminy juz za soba
OdpowiedzUsuńBuziaki!
To jednak ważne o czym się pisze. I w jaki sposób.
OdpowiedzUsuńBo widzisz, pisać o popcornie i bocianie to pisać o swoim życiu. O ile ciekawsze są codzienne, zwyczajne ludzkie sprawy opowiedziane przez kogoś, kto ma wrażliwość literata i empatię w stosunku do ludzi (praz bocianów) oraz potrafi dostrzec i wyróżnić to, co ktoś inny kopnie nogą, bo uważa, że śmieć, że nieistotne, że tylko pieniądz, kariera i perfekcyjny makijaż.
Jest dobrze, niech tak zostanie!
Czołem, Leon!
kocham Cię!!! normalnie jak wariat:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje notki, nawet te o rajstopach, czy winie, za którym nie przepadam.Pisałas, pisałaś, że wolisz piwo:P
Ten Twój mąż to mądry facet jest, bo wiedzieć, że nie przylecisz, nie znaczy, by nie zapytać....powiedział pytając, o tej tęsknocie...i za popcornem na dywanie i za bajzlem, którego Ty nie raz masz po kokardę.Ech, nie wiadomo z czym lepiej się mierzyć.
A na zięciów biorę w ciemno!I wiesz co?nie wiem czy "mieszanki"to dobry sposób na zdrowotność, ale gdzieś usłyszałam, że z mieszanek powstają najpiękniejsi ludzie.I weź tu polemizuj, patrząc na moich zięciów.
a z bocianem miałam styczność jakem jeszcze pacholęciem była.Spadł bidul, bo prąd go poraził z drutów, ja ratować chciałam i mnie podziobał:P
ale przeżył i to najważniejsze:)
buziam:*
Nie przepraszaj ani trochę. Piszesz o rajstopach to pisz :) A ja i myślę że spokojnie mogę napisać My, bo więcej nas tu jest zdecydowanie, będziemy tu wciąż przychodzić i czytać wszystko co napiszesz :)
OdpowiedzUsuńAch kobieto! Ty tylko pisz i pisz i pisz. :-***
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o Twoich rajstopach i o popcornie i o kwiatach i o winie o o czym tylko chcesz. U Ciebie każdy temat jest dobry i zwykły wyjazd do szpitala brzmi jak poezja.
Ale już Ci to powtórzyłyśmy ze sto razy, więc to już wiesz. :-)
A za bociany to Cię normalnie kocham! Jesteś boska z tym rzutem z prawego sierpowego! :-))))
Ps. Matko, jaki podróżnik ten Twój mąż! Normalnie niesamowite jak wiele Was różni a jeszcze więcej łączy. ;-)
Uściski! :-*
Piszesz pięknie! Wciągają twoje historie niesamowicie, więc pisz o czymkolwiek będziesz chciała a ja będę łapczywie zczytywać te opowieści z monitora :)
OdpowiedzUsuńCałusy!
PS. Posyłam wirtualną paczkę ciepła i bezśnieżności. Przyda się chyba wszystkim a szczególnie zmarźniętym ptakom i zwierzakom.
Amisha, Kotku, o czym byś nie pisała to i tak Cię lubię i czytać nie przestanę i zdania o Tobie nie zmienię.Nigdzie nie jest napisane, ze byłoby lepiej, gdybyś teraz tam poleciała z dziećmi.Oni są jeszcze naprawdę "mikrusy". Co do tego o czym piszesz - przecież blogi po to właśnie są, by pisać na nich nawet o najgłupszych rzeczach z tym samym przejęciem i powagą jak i o sprawach bardzo mądrych, trudnych, wesołych i smutnych. Trzymaj się Dziewczyno, uściski dla Ciebie i Maluszków:)))
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że ponarzekasz na blogi o niczym, za to z ładną fotką i tysiącem "ach" w komentarzu ;)
OdpowiedzUsuńpisz, pisz, jak Ci lżej na sercu, jak się napisze i spojrzy z boku, z nuta autoironii i poczucia humoru, od razu lepiej ;)
Oj chyba ktoś Cię zdenerwował. Nie warto. Jak widzisz uwielbiamy Cię bez względu na to o czym piszesz bo każdy post to pieknie opowiedziana historia, to cząstką Twojej codzienności to wielka dawka optymizmu. Mogłabym tak wypisywać bez końca i wciąż. :)
OdpowiedzUsuńPisz Kochana o rajstopach, bocianach o winie i co tam Ci się jeszcze nawinie!!
Czytam wszystkie Twoje wpisy i prosze pisz!!!!!!!!!!! pisz o bocianie, piwie, winie ...o wszystkim!!!
OdpowiedzUsuńSciskam mocno!
O dzieciach, o mężu i o Waszej ogromnej miłości. O rajstopach, dziurach, ścianach, ipodach, popcornie i innych. A my tu sobie posiedzimy i poczytamy :)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana :&
No jasne, ze pisz, bo co innego nędę czytać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBędę, a nie "nędę" - ma się rozumieć;)
UsuńUwielbiam czytać o dziurawych rajstopach. I bocianach. :D
OdpowiedzUsuńKochana pisz, o czym chcesz, byle częściej:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje wariacje na każdy temat:)
OdpowiedzUsuńo dziurawych rajstopach i bocianach może wyjść zasakująco dobra powiesć ;)
OdpowiedzUsuńDroga Pani, proszę pisać, nie ważne o czym! ;)
OdpowiedzUsuńHmm a czy ja wczoraj już nie komentowałam? Chyba znowu telefon mi szwankuje!
OdpowiedzUsuńPisz Kochana, pisz! Dla mnie odwiedziny u Ciebie to ładowanie baterii, tyle tu radości i optymizmu! Nie pozbawiaj mnie tego! :0)
A ja Twój blog po prostu uwielbiam! Z niecierpliwością czekam na każdy następny post. Może mniej teraz komentuje ale zawsze czytam. Ty to nawet jak napiszesz o kwiatkach i rajstopach to jest ciekawie. : )
OdpowiedzUsuńJa osobiście chwilowo ogłosiłam strajk jeśli chodzi o pisanie.Ile już może być tych zdjęć z białym w tle... Pozdrawiam i miłego nie nudnego weekendu!
Amisha, nie ważne o czym, ważne jak! A Ty piszesz tak, że nawet o kapuście kiszonej czyta się jak o bigosie spod łyżki francuskich kucharzy :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Amishko kochana, myślę, że nawet, gdybyś pisała o zeszłorocznym śniegu i tak każdy chętnie by Cię czytał! Nie sposób Cię nie lubić:)
OdpowiedzUsuńAsiaaa, no jak to tak bez paszportu?? Nawet, jeśli nie planujesz podróży w najbliższym czasie, to tak, jakbyś zakładała, że nic dobrego się nie wydarzy, żadna niespodzianka, żaden wspaniały zbieg okoliczności. Widzę, że coraz częściej wspominasz o tym wyjeździe, chyba Ci leży na sercu. Może więc czas zacząć powoli, powoli pozwolić się wykluć takiemu pomysłowi :)). Ja bym na Twoim miejscu zrobiła M. niespodziankę i pojawiła się z walizką przed drzwiami :))
OdpowiedzUsuńAsayo, gdyby to było takie proste... A paszporty jak Em wróci - koniecznie!
UsuńA propos bocianów: wpisz w google Wróciły bociany ale marzną i głodują
OdpowiedzUsuńZnajdziesz tam inf. jak pomóc bocianom, zobacz jak opisuje taką pomoc gazeta rzeszowska.
W niektórych miejscowościach gmina zajmuje się dokarmianiem , także korzysta się z pomocy straży pożarnej. Może warto działać wspólnie z w/w.
Próby rzucania jedzenia do gniazda mogą wypłoszyć ptaki.
No cóż - pojechałam do P., zobaczyłam problem i jako chyżo próbowałyśmy go z mamą i sis rozwiązać. Na nasz "szybki" sposób się nie dało, ale podobno gmina jakoś temu zaradza właśnie z OSP. Bociany znikają z gniazda na całe dnie - trudno ustalić czy trafiają na oferowaną pomoc specjalistów - ufam, że tak :).
UsuńWszystkim Wam niezmiernie dziękuję za dobre słowa, opinie i napęd do tego, by nadal pisać - choćby o przysłowiowym niczym. Bez Was moje pisanie ma zdecydowanie mniejszy sens. Z Wami "leci się po klawiaturce" lżej i przyjemniej. Z większą uwagą, radością i nauką. Każde Wasze słowo w powyższych komentarzach przeczytałam, przemyślałam, uśmiechnęłam się na nie i nadal będąc taką jaka jestem - postaram się Was nie zawodzić i pisać.
OdpowiedzUsuńAmisha, no bo z tym dożywianiem bocianów tak właśnie bywa. W Międzyrzeczu Dolnym para bocianów zatrzymała się w kompletnie zaśnieżonym gniezdzie. Dostarczono pokarm wprost do gniazda, bociany skorzystały z tego, dbają teraz o gniazdo i o siebie. Natomiast w Warszewie bocianica wyrzucała dziś kurze skrzydełka z gniazda -prawdopodobnie znalazła pokarm sama.
OdpowiedzUsuńA przy okazji: nie należy dokarmiać pokarmami zawierającymi sól.
Od dłuższego czasu zaglądam na Twój blog, podoba mi się to, o czym piszesz i jak. Pozdrawiam.
Drugi raz to czytam i zastanawiam się, jak mogłam nie skomentować. Ale chyba komentarz jest zbędny. Albo nie. Skreślę ze słowo albo dwa. PISZ! I nawet nie waż się przestawać :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy, Ano - dziękuję :)
OdpowiedzUsuń