Nie mam natchnienia. Owionął mnie marazm. Dlatego też tak mało piszę. Nawet swoje, niebagatela, 36 urodziny pozostawiłam bez blogowego echa. Może to i dobrze... Bo co to znowu za wydarzenie? Nic szczególnego. Jedyne o czym mogę wspomnieć z większym sentymentem to 3 czerwone róże od tajemniczego W. Nadal zdobią pokój nr XXX.
Aleksio nauczył się kilku nowych słówek i wyrażeń. Bez problemu pokazuje oko, nos, ucho, włosy, zęby, nogę, rękę i bolącą głowę. Rozumie proste polecenia i zwykle (JESZCZE!) bez szmeru je wykonuje - przynieś kapcie, czapkę, buty, wyrzuć do śmieci, zamknij drzwi, pokaż to, tamto i siamto. Umie już coraz więcej i zaczynam do tego wyknąć oraz traktować jego słodkie sukcesy jak coś naturalnego. Czekam z utęsknieniem na pierwsze poważniejsze zdania. Na razie, najdłuższe to takie 3 wyrazowe typu - "nie ma dziadzia, nie ma baba, nie ma koko, nie ma wowo (wowo to pies), nie ma kopa" i w ogóle nie ma nic. ;-). Wczoraj przypadło mu do gustu słówko "mokro". Wyskoczył bowiem na chwilkę na zapadany balkon w rajstopach, zobaczył i poczuł, że przemokły. Podnosił nogę i pokazywał mi swoje nieszczęście. Powiedziałam - "Olu, bo jest mokro". No i pół dnia chodził zatroskany, że "moko". Ach! I słowo woda - bije wszelkie rekordy używalności od dość dawna.
Tak sobie piszę o tych niepozornych szczegółach i niby z boku może nie ma to sensu a jest jedynie "rozczulaniem" się matki nad pierdołkami. Może i tak... ale wiem, że to wszystko szybko unika a na co dzień takie małe nowości Olka sprawiają mi radość i poprawiają humor :-).
A za 8 dni wraca nasz Sikh "marnotrawny". Dziwne - im bliżej jego przyjazdu, mam wrażenie jakby on nie wyjechał na pół roku, a na jakiś tydzień. Jakbym wcale nie spędzała tych 6 miesięcy bez niego. Jakby listopad następował tuż po maju a zimna, szara, mglista jesień tuż po pięknej, soczystej, rozkwitającej wiośnie. Gdzie wobec tego całe lato moich samotnych zmagań z Aleksandrem? Ni ma - jakby to powiedział sam Oluś... Czasami zawrotna szybkość czasu jest wskazana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dobre słowo zawsze mile widziane :-).