piątek, 26 czerwca 2009

Kolejny piątek i Michael Jackson

Kolejny piątek i kolejny tydzień życia w plecy. Nie wiem dlaczego czas musi tak szybko płynąć. Gdzie mu się u diabła śpieszy? Przecież jest "nieskończony" więc czego tak leci na łeb, na szyję? Im szybciej on biegnie, tym bardziej ja się starzeję, kurde mol. Nie, jeszcze nie czuję się stara, ale jakby nie patrzeć bliżej mi już do 40-stki niż 30-stki. O ja biedna. Jednak gdyby udało mi się przeżyć drugie tyle - poczytałabym to za swój sukces. Dzisiaj zmarł Michael Jackoson. Smutna wiadomość. Przeżył 50 lat. Jeszcze 10 lat temu wydawało mi się, że to sporo. Dzisiaj, że to naprawdę jeszcze bardzo niewiele. Słowa ubolewania Michael. Mogłeś chłopie jeszcze poszaleć w życiu, pośpiewać, potańczyć, fanów pocieszyć... I nawet chyba zamierzałeś, bo planowałeś jakieś koncerty w lipcu. Cóż, nie zdążyłeś. Dziwne było Twoje życie i nie sądzę, byś był szczęśliwy tak w ogóle. Pogubiłeś się. Teraz jednak - bez względu co i kto o Tobie myśli i ile długów pozostawiłeś - masz już święty spokój. Pozostanie po Tobie muzyka i księżycowy krok. Odpoczywaj w spokoju. Amen. A my z Aleksem ruszamy dziś na tradycyjny weekend na wsi. Moje dziecię znów dozna uroków wolności od murów, zazna świeżego powietrza i obecności zwierząt. Będzie biegał po podwórku, zwiedzał obory i stodoły, szarpał wielkimi widłami trawę, podjadał żarcie kurom i psom. Będzie brudny jak prosię z błota, poobijany, pokąsany przez komary... i wielce szczęśliwy. A ja? Ja będę musiała wzmożyć czujność, bo o ile w mieszkanku w Grajewie Aleks jest pod moją ciągłą kontrolą i pod okiem - o tyle w Pastorczyku nie jest to takie łatwe. W jednej chwili widzę go na rowerku, a za chwilę już gdzieś za rogiem stodoły. Do tego dochodzą do towarzystwa dzieci mojego brata - i galimatias gotowy. Ale nie narzekam. Wszystko ma swoje uroki.

1 komentarz:

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).