Kupiłam Olkowi w Pepco czapkę za 1,50 zł ;-) co by chroniła jego czarną łepetynę przed słońcem. Niestety, Oli nie cierpi nakryć głowy. Ostatnio zrywa z niej nawet te, które się zawiązuje. Myślę, że taka czapkowa przypadłość dotyczy wielu milusińskich, ale jednak czasem widuję maleńkie dziewczynki w uroczych kapelusikach i chłopczyków w rozmaitych czapeczkach z daszkiem. Bardzo mi się to podoba, więc chciałam i swojego tak ustroić (co nie znaczy, że to jego pierwsza czapka w życiu!). Mój mały zbój jednak nie toleruje niczego, co mu "włazi" na głowę.... :-( Nawet kiedy "pozował" do zamieszczonego wyżej foto - musiałam się uwijać, by złapać w obiektyw jego raperski look. Czapeczka szybko została walnięta o podłogę i na tym skończyło się matczyne marzenie o modnej stylizacji syna. A może wściekł się za to, że raptem wydałam na jego czapkę zaledwie marne złoty pięćdziesiąt? Może poczuł się urażony tą ekstrawagancją finansową matki? Kto to wie, co w tej główce za myśli świtają ;-) A zatem czapka - rapka - niewypał. Jakkolwiek mój synio bardzo mi się w niej widzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dobre słowo zawsze mile widziane :-).