Pomimo tego, że Oli skończył 2 latka 23 lutego, dopiero dzisiaj byliśmy na bilansie. No, może nie tak dopiero bo na zrobienie go jest 3 miesiące od skończenia przez dzieciaka magicznych 2 lat. Dostaliśmy nawet pisemne zaproszenie na tę okazję ale dokładnie w tym samym dniu, w którym osobiście z własnej i nieprzymuszonej woli poszłam do przychodni umówić się na tę wizytę.
Sporo szumu na temat tego bilansu ale tak naprawdę to żadna wielka filozofia. Tradycyjnie dzieciak został zważony (11,30 kg) i zmierzony (86 cm). Pielęgniarka zadała kilka sztampowych pytań typu: czy dziecko mówi, czy skacze, biega, zgłasza potrzeby fizjologiczne, potrafi samo jeść łyżeczką i buduje wieżę z kilku klocków. Na wszystkie pytania odpowiedź brzmi tak. Poza jednym. Pan Oleś nie za bardzo zgłasza swoje potrzeby fizjologiczne. Nadal życie bez pampersa wydaje się nam niemożliwe. Owszem, koleś zachowuje się dość podejrzanie jak nawali sążnistą kupę. Unika towarzystwa, jest cichy i spokojny. Czasem przyjdzie i powie "potty" ale zawsze już po fakcie. Sadzanie go na nocnik nie ma sensu bo on z niego zwiewa. Mniemam, że jak przyjdzie lato i cieplejsze dni - będziemy puszczali go bez pampersa. Jak sobie naleje w rajstopy i poczuje mokro - może zakuma.
Po pomiarach i wywiadzie pielęgniarskim, pediatra osłuchała Ola wzdłuż i wszerz. Wyczuła jakieś delikatne szmerki w sercu. Niby niegroźne ale jednak kazała zrobić morfologię krwi a potem iść do kardiologa. Z uwagi na to, że nie zauważyłam nigdy jakichś niepokojących objawów u małego - uważam, że te szmerki to tylko chwilowa dziecięca przypadłość i znikną z wiekiem. Badania jednak zrobimy co by nie wyjść na ignorantów. W razie czego chyba bym sobie nie wybaczyła zaniedbania.
Poza osłuchaniem Olu miał policzone ząbki (jest 16), obejrzane jąderka, gardełko, oczy (czy jest zez - nie ma) i uszy (czy słyszy - słyszy aż zanadto ;)). I tyle tego. Po bilansie. Szybko i bezboleśnie. Może nawet trochę po łepkach ale nie widziałam powodów by czepiać się dzieciaka w większym rozmiarze. Jest zdrowy, wesoły, cwany, chytry, pomysłowy, inteligentny... Co prawda może trochę za mało je ale to akurat jego cecha osobista od urodzenia. Gdyby mógł to by tylko na cycu siedział ale z tym już podjęłam walkę. Idzie różnie...
Wyrywki ze słownika - co by nie zapomnieć:
skarpety - kapy
szalik - tali
kurtka - kuta
panda - pana
słoń - fon
lew - leś
miś - myć
samochód - dudu
nóż - noć.
Więcej jakoś nie przychodzi mi teraz do głowy. Olek tak w ogóle szczeka jak najęty a poza polskimi słówkami zaczyna już wtrącać i powtarzać angielskie. Śmiem twierdzić, że jego gadulstwo - mniej i więcej zrozumiałe - czasem jest ... po prostu męczące. Ale ponad to słodkie i niepowtarzalne.
Ani się obejrzę jak mój dwulatek zamieni się w jakiegoś pyskatego nastolatka. Brrr, jakoś dziwnie mi to sobie wyobrazić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dobre słowo zawsze mile widziane :-).