Odkąd nauczył się wspinać na krzesła - jednocześnie opanował kuchenny stół.
Mogę chyba nawet powiedzieć, że tak jak Sampath z fantastycznej książki Dasai Kiran "Zadyma w dzikim sadzie" zamieszkał na drzewie - tak On zamieszkał na kuchennym stole.
Zwykle na stole stały przyprawy, jakieś naczynia, czasem leżały akurat przyniesione zakupy. Stół służył do jedzenia, krojenia i wszystkiego innego, do czego tylko może służyć kuchenny stół. Obecnie - stół zmienił swoje przeznaczenie i zamiast całej rodzinie - służy głównie li tylko jednej personie, która nic sobie nie robi z tego, że tak naprawdę jest na tym stole non grata.
Kuchnię mamy niewielką i stolik w niej adekwatny, ale przecież i człowiek go zamieszkujący - pomimo imienia Maksymalnego - gabaryty ma nadal minimalne. Tak więc niewielka, płaska, drewniana powierzchnia zdecydowanie mu do życia wystarcza.
Posiedzieć, postać oparłszy się o zieloną ścianę, potupać, poskakać, potańczyć, pośpiewać, powalić w blat czym się da, pojeść i popić - a jakże - przy czym umazać artystycznie wszystko dookoła, pompek porobić, pozwisać, brata w gościnę zaprosić, ....nalać będąc bez pieluchy i w końcu... się zdrzemnąć.
Kto czytał o przypadku Sampatha - uwierzy, że porównuję nie bez racji ;).
ON NAPRAWDĘ spędza na tym stole mnóstwo czasu. NAPRAWDĘ.
Dowody - poniżej :).
Zdjęcia na szybko z komórki, stąd "liche" ;).
A ja od dzieciństwa właziłam na blaty szafek i tam spędzałam najwięcej czasu. Oczywiście, łącznie z poobiednią drzemką. Najgorsze, że wdrapywanie się na nie zostało mi do dziś ;-) No cóż, jakoś muszę sobie rekompensować nie najwyższy wzrost.
OdpowiedzUsuńDlatego nie pocieszam Cię, że synkowi przejdzie ale na pewno ograniczy się ta fascynacja i odzyskasz stół... Kiedyś ;-)
Pozdrawiam serdecznie
Verito - póki co - stołu brak ;). Jednak co do Ciebie - mam nadzieję, że teraz na tych szafkach już sobie chociaż drzemki odpuściłaś ;)
Usuń:-), fajny jest mały "wspinacz".
OdpowiedzUsuńFajny Ago, ale jaki w tym wspinaniu bywa uciążliwy...
UsuńZdjęcia wcale nie liche, moim zdaniem genialne :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą moja kuchnia jest własnie w remoncie i na razie nie mam żadnego stołu, ale ten, który ma się pojawić, będzie chyba jeszcze mniejszy od Twojego ;)
Pozdrawiam
Sol
PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html
Dzięki Sol :). Zajrzę do konkursu :)
UsuńO jaaaaa, jaki on fajny, Amishko!
OdpowiedzUsuńKochany urwis!!! :)
Oj, Gutek też lubił wspinać się na stół i najczęściej patrzył przez okno. Musiałam mieć je wszystkie zabezpieczone, coby mu nie przyszło do głowy otworzyć (II piętro;), a nie było możliwości przestawić stołu w inne miejsce ;)
Teraz blat okupuje i pomaga mi gotować :)
Może i Twój Maksymilian lubi kuchenne przygotowania i będzie lubił pichcić?
W końcu kuchnia to serce domu :)
Mam nadzieję Mysko, że będzie lubił - może poda matce łyżkę strawy na starość ha ha. Gutek - na razie Ci asystuje i oby mu tak zostało - ale jestem pewna, że rodzeństwo by go nieco ... rozproszyło ;).
UsuńCo do okien... oni obaj z Olkiem non stop siedzą lub stoją na parapecie okna w pokoiku obok kuchni (urzęduje tam Em.).. III piętro i nie ma zabezpieczeń... Olu obserwuje parking i ruchy na nim - jaki samochód przyjechał, jaki odjechał. Mały włazi tam, bo Olu włazi... Szlag nas na to trafia, ale to chyba minie??????
To okno nie ma szans być czyste nigdy....
Kuchnia zaś - pięknie napisałaś - jaka by nie była - jest sercem domu zaiste...
Niesamowity facet :)))
OdpowiedzUsuńRozczulające jest to ostanie zdjęcie, super :D
Wiesz jak to jest, ciut wyżej ciut więcej widać :)
Okna mam cały czas brudne, te na wysokości Natana, już przestałam się na tym skupiać, poczekam aż wyrośnie
A o kuchni pięknie napisała Myska. Ja zawsze lubiłam siedzieć w kuchni, najcieplejsze (dosłownie i w przenośni;p) miejsce w domu
Lilijko - w sumie mi lżej, że nie tylko moje okna na wysokości chłopaków są takie wiecznie potwornie brudne ha ha.
UsuńTeż z tym już nie walczę, tylko czasem jak spojrzę pod słońce... ;)
W swoim mieszkaniu kuchnię mam małą i choć lubię w niej być to jednak wolę nasz duży pokój - by posiedzieć. Ale w moim domu rodzinnym w P. kuchnia ZAWSZE była i jest centrum wszelakim. Inne pomieszczenia wręcz mogłyby nie istnieć ;)
Amisho, może to wy jesteście intruzami na jego stole:) Ostanie zdjęcie super, fajny chłopak, potrafi zaznaczyć swój teren:)
OdpowiedzUsuńJak intruzami Żółwinko... Nas na tym stole wręcz już NIE MA - odkąd go sobie wziął w posiadanie... ;)
UsuńDroga Amisho.
OdpowiedzUsuńDo tej pory było mi znane "urzędowanie" pod stołem, które dzieci bardzo lubią. Twoi synkowie, złamali regułę i... bawią się na stole. No cóż, stół solidny drewniany - ekologiczny, idealny do zabawy.
Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją Rodzinę. :)))
Edek
Edwardzie - miło, że "nas" tutaj odwiedziłeś :). Myślę, że to stołowanie z czasem minie, gdyż... czasem potrzebujemy stołu do innych, niż tylko dziecięce zabawy - celów he he. Pozdrawiam!
UsuńPiękni są twoi chłopcy! Twój Maksymilian kocha stół ,a moja córka w jego wieku uwielbiała schody.Niestety nie chciała na nich siedzieć tylko bez końca chodzić w górę i w dół.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem Twoja firma sponsorowała piękną imprezę dla dzieci.Mój mąż dziś jest w Grajewie i dzwonił ,że leje okrutnie. Szkoda dzieciaków bo chyba wszystko miało być na podwórku. Miłego DNIA DZIECKA!
Ago dzięki! Tak, leje.... :(. Szkoda, bo dzieci mają zepsutą zabawę. Wczoraj podobne imprezy były w Kolnie, chyba Zambrowie i Mrągowie. Dziś "finałowa" w Grajewie. Może jeszcze się rozjaśni... Jest to impreza dla dzieci szkolnych, więc moje maluchy nie uczestniczą tak czy siak. Olu miał mieć piknik ogrodowy w przedszkolu, ale z uwagi na deszcz właśnie - przesunięto go na następny tydzień. Czy Twój mąż jest w Gr. w związku z tym Dniem Dziecka?
OdpowiedzUsuńTak ,jest w Grajewie w związku z Dniem Dziecka. Ale nie u was :( Może kiedys...
OdpowiedzUsuńmoje urwisy wskrabuja sie na szafki kuchenne i biegaja od jednej szafki do drugiej badajac zawartosc. na stole tez siedza, bo lubia :)mam nadzieje, ze z tego, jak i wielu innych zwyczajow wyrosna niedlugo.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla MAksymka - krola stolowego!!!!
Jak widać Asiu - wszystkie urwisy kochają stoły i szafki ;). Ale Maksymalny stół ukochał sobie w wyjątkowy sposób.
UsuńOstatnie zdjęcie mnie powaliło! Słodki! I wcale na urwisa nie wygląda;0) Jeste pod wrażeniem jak wsuwa pomidorki-moja warzywa omija szerokim łukiem- niestety :(
OdpowiedzUsuńWarzywka lubi mały i starszy w jego wieku lubił - teraz już mniej... A na tym stole to widziałam jak zasypia i chciałam go przenieść na łóżko, ale mocno protestował. Więc zaczekałam aż zaśnie mocniej i wtedy, he he.
UsuńA ja Maksa rozumiem..w końcu imię Maksymilian zobowiązuje!
OdpowiedzUsuńJak ma być Maksymalnym skoro w domu jest najmniejszy?
A tak, żyje sobie na stole i przynajmniej jest równy z wami ;)
Okna też mam "wypalcowane"..i z biegiem czasu coraz to wyżej :)
A z warzywami mamy tak samo,Alia wsuwa aż się jej uszy trzęsą..Adaś w jej wieku też kochał warzywa..a teraz nawet patykiem nie tknie :(
No tak Arabelko, niby Maksymalny a nadal w domu minimalny - więc się wspomaga stołem he he.
UsuńApetyt zaś i smaki rzeczywiście zmieniają się z wiekiem - nie tylko u dzieci...;). Olek swego czasu zajadał ze mną co wieczór misę surówek i sałatek - teraz już nie... tzn. ja nadal jem, on nie ;).