Jednak ... to prawda.... To wcale nie było moje widzimisię kiedy pisałam tu i ówdzie, tem i innym, że mój syn, chociaż ma zaledwie 1 rok i 8 miesięcy, to już jest uzależniony.
Uzależniły go ... buty.
Jego, moje, babci, dziadka, ciotek i wujów.
Popatrzyłam ukradkiem za siebie... Eksperymentalnie bowiem zdjęłam wszystkie sznurki i gumki blokujące dostęp do szafek...
I nastało się.
Co?
Wieża Babel się nastała!
Kozaki, adidasy, pantofle, szpilki, kapcie, sandały i klapki - chcąc bądź nie - legły obok siebie w niemiłosiernym rozgardiaszu.
Pantofel w kolorze brąz, usadowiony na dość stabilnym i średnio szerokim obcasie typu "słupek", posiadający w sobie grację i look niepowtarzalny, bo nigdy nigdzie podobnego nie spotkałam - leży sobie właśnie do góry kołami swojego obcasa w sąsiedztwie delikatnego, srebrnego szpilorka, który spotkał się z moją stopą 2 razy w życiu. Dwa buty zupełnie sobie obce w charakterze i stylu - leżą sobie obok i trącają się całkiem przyjaźnie noskami. Adidasek z zielonkawego zamszu owinął z czułością swoim sznurowadłem cholewkę kozaka a pufiaty kapeć uwikłał się przyjemnie w rzemyki od rzymskich sandałków. Cudowna, spokojna Idylla Porozumienia.
Aleksander pławił się z rozkoszą we własnoręcznie utworzonym obuwniczym Bablu. Obmaszerował chatę w zestawie prawy na lewy - czarny - żółty - obcasik - koturnek ... i zasnął na dywanie obuty w te buty, z których każdy choć inny to bliski stopy.
Nie mogłam zedrzeć mu tego obuwia z nóżek - dopóki nie zasnął snem kamiennym. Czujny jak zając. Ewentualna próba pozbawienia go buta kończyła się kwileniem i grymasami twarzy. Dla mnie - destrukcja.
Teraz Olu już mocno śpi a ja uprzątnęłam jego Wieżę Babel. Podnosząc brązowy pantofel i srebrną szpilką, które nadal pokojowo leżały obok siebie zapytałam się sama w sobie - czy ludzie nie mogliby brać przykładu ze swoich butów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dobre słowo zawsze mile widziane :-).