czwartek, 13 stycznia 2011

Nic po Pani nie znać

Jestem gruba. Stoję przed lustrem i patrzę na siebie. Jezu, co za brzuch! Katastrofa. Może nie cierpię w tej ciąży szczególnych katuszy fizycznych ni psychicznych, ale jednak jestem już gruba i zaczyna mi to przeszkadzać.

Tak, jestem gruba.

Wczoraj byłam u fryzjera podrównać swoje odrastające z chłopaczego strzyżenia kłaki. Panie już mnie tam znają, bo ewentualne wypadki fryzjerskie załatwiam tylko u nich. Znają również mojego Olka, bo oczywiście i jego właśnie tam dwukrotnie na postrzyżyny prowadzałam. A że jest dzieciakiem nieco odmiennej urody - wpada ludziom w pamięć bardzo szybko i głęboko.

Panie (wiedziały od sierpnia, żem ciężarna) od razu: "I co, chłopczyk czy dziewczynka"?. "No chłopak"- mówię. "Ooo, to kolejny piękny czarny, będzie. Dooobrze. Dziewczynka jeszcze się trafi". "Nie, raczej się nie trafi, dość". "Oooo tam gada! A skąd wie?". No fakt. Niby skąd mam wiedzieć? Więc pokornie schylam łep i daję się obrównywać w milczeniu. "I co, kiedy się urodzi"?. "No już mniej więcej za miesiąc". "Coooo? Za miesiąc? Ludzie, nic po Pani nie znać!". Tylko jedna się wyłamała i mówi: "Nieee no, trochę już znać".

Obrównana wstaję, płacę, uśmiecham się i zakładam kurtkę. Wszystkie siedzą i patrzą na mnie (innych klientów brak - bo chyba za rano). "No naprawdę, taką Pani ma figurę, że tylko pozazdrościć. I termin na luty... A w życiu!". 

No, ale jednak tak! Tak, tak, tak! Właśnie w życiu. Tym życiu i moim życiu! Ja tu widzę grubasa w lustrze a one, że nic nie znać, albo że już trochę znać. Na granicy 8 i 9 miesiąca ciąży mówi mi się, że albo i znać albo i nie. 

Mało tego. Zanoszę dziś zwolnienie do kadr. Siadam na chwilkę i ucinam krótką rozmówkę z kadrową. "Pani Asiu to kiedy"? "No, jeszcze około miesiąc". "Cooo? O mój Boże, tylko miesiąc? A kiedy to zleciało? A po Pani to nie znać, a nieeeee!". 

Mój facet od mebli kuchennych trochę przegina. Za długo to trwa. Do tego umawia się a potem nie przychodzi i nawet nie dzwoni powiedzieć, że nie przyjdzie. Po prostu nic. Moja ukochana ciocia by powiedziała "toż to kurwicy można dostać" ! Można i niemal jej dostaję. Nie, nie dzwonię więcej do faceta. Wysyłam mu smsa:  "Drogi Panie litości, toż to już 9 miesiąc ciąży a mebli ni widu ni słychu. Za długo!". Pan niebawem oddzwania: "Wie Pani, ja nawet nie spostrzegłem, że Pani jest w ciąży...". Facet bywał u nas w domu, ja chodziłam do niego do biura, nawet wspominałam coś o dziecku. A on nie spostrzegł. Nawet mu przez myśl nie przeszło.

Sąsiadka z dołu, starsza Pani, wielbicielka Olka, spotyka nas kilka dni temu na dole. Krótka, miła rozmowa. Wspominam, że niedługo Oluś będzie miał brata. "Taaaak? Ojej, a wie Pani, nigdy bym się nie domyśliła. Nic po Pani nie widać".

W sklepiku obok też się niedawno wygadałam. Dzisiaj taka fajna kasjerka pyta:"I co Aleksander, kiedy ten braciszek?". "No już za około miesiąc". Kasjerka: "Ale po Pani to wcale nie znać, 9 miesiąc? Nic nie przytyła...". 

Zaszłam dziś do znajomej. "EEE, na 9 miesiąc to ty nie wyglądasz. Moja córka ma już 9 miesięcy a ja mam większy brzuch niż Ty". Spoko.

A ja patrzę w lustro i przecież widzę, że jestem gruba. JESTEM!. Jestem gruba i zaczyna mi się 36 tydzień ciąży. Nie chodzę już w dżinsach sprzed ciąży! Że nie było znać w miesiącu 3, 4, nawet 6 - niech tam i będzie tym, co tak uważali. Dla mnie widoczność zaczęła się w miesiącu 4. Dziś jest niemal 9 i mój stan nadal poddawany jest wątpliwościom. 

Czy ja mam lustro powiększające czy ludzie dookoła mają niedowład wzroku (o ile tak to można nazwać)? 

Nie, wcale mnie takie komentarze nie martwią. Nieco zastanawiały mnie na początku, ale dawno już przeszłam na tym do porządku dziennego. 

Teraz to wszystko jest dla mnie zabawne :-). Kiedyś, słysząc opowieści typu "Nikt nie zorientował się, że kobieta/dziewczyna była w ciąży a ona urodziła dziecko", nie umiałam w nie uwierzyć. Jak to można nie zauważyć, że baba jest w ciąży - myślałam. To niemożliwe. A właśnie, że możliwe. W zasadzie to gdybym nie mówiła nikomu, nie chodziła do lekarza, do pracy i ubierała się w odpowiednie stroje - mając na uwadze dodatkowo fakt, że to zima - mogłabym przez ten stan przejść całkiem niezauważona ;-).

Ale nie przechodzę ;-). Olek właśnie przytulił się do mojego GRUBEGO brzuszka, uśmiechnął się, pocałował go i powiedział "Igolek, taki malutki". Nie wiem, czy on zdaje sobie sprawę z tego, że ten brzuch o nazwie Igolek to w zasadzie żywa istotka, którą niedługo zobaczy - ale jakie to miłe uczucie! Mój starszy synek we mnie nie wątpi.

Jupi di jej! Jupi di jej! Jak wykrzykuje Kotek Jess z Mini Mini.

Dobranoc :-)

PS. CZY MI PRZYPADKIEM JAKAŚ SZAJBA NIE ODWALA? PRZECZYTAŁAM TEN POST I STWIERDZAM, ŻE JEST DO BANI PORĄBANY. PUBLIKOWAĆ CZY NIE? A CO TAM, W 36 TYGODNIU, NAWET JAK "NIE ZNAĆ" - TO MI JUŻ WSZYSTKO WOLNO I PRZYSTOI. NAWET GŁUPAWKA. ;-).

8 komentarzy:

  1. Kochana, szajba ma zupełne prawo Ci odbić..korzystaj póki możesz! :)))
    I tylko się ciesz że "nic po Pani nie znać" u mnie było znać prawie na drugi dzień..a w obu ciążach mimo różnej wagi wyjściowej i końcowej..mój brzuch osiągnął imponujący rozmiar 120 cm!!!
    Na lotnisku pytano mnie czy ja żartuje że to siódmy miesiąc czy to będą bliźniaki! lol

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha. No a u mnie, czy żartuję ze to już 8/9 ;-). Nic na to nie poradzę Arabelko a każda kobita ma widać swoją naturę i urok ;-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Amisho, powtórzę za Arabellą, ty się ciesz, bo niektórzy już w 4 miesiącu wyglądają, jakby by zaraz miało nastąpić rozwiązanie :D. Ja do tych niektórych należałam i walka jaką potem trzeba stoczyć o powrót do normalnej figury, nie należy do przyjemności. Z dwojga złego wolałabym też słyszeć, że "nic po mnie nie znać" niż "ooo to już końcówka", gdy byłam w 15 tygodniu ciąży lub "o Boże jak strasznie przytyłaś", którego to "komplementu" - "koleżanki" nie szczędziły mi doprawdy ;).

    A w ogóle to "głupawka" Ci służy, bo jeszcze lepiej się Ciebie czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poprzedni komentarz był z błedami więc jeszcze raz piszę:
    Mnie sie ten twój post ogromnie podoba. Może i trochę zwariowany i z ogromną dozą humoru. No ale cóż ci pozostaje jeśli nie dystans do tych naokoło z niedowidzeniem i do siebie ... no bo co ty w dżinsach sprzed ciązy chciałaś całą ciąże obejść? Ja to sie tak nie umiałam doczekać tego brzuszka, że na przekór wszystkim nosiłam obcisłe (do granic oczywiście bezpieczeństwa maluszka) bluzki, sukienki i takie tam inne. Brzuszek, oczywiście zakryty, eksponowałam wszem i wobec, żeby im czasem przez myśl nie przeszło mówić: "po pani to nic nie widać". I powiem ci Amisho, że też sie tacy genialni zdarzali. Ja MYŚLĘ że ONI nam w ten sposób chcą przyjemność zrobić czy coś, bo nijak w tym logiki i sensu nie ma. Kobieta zmienia się w czasie ciąży i basta, tak jest i wcale nie chcemy tego ukrywać, a przynajmniej ja nie chciałam.
    Pozdrowienia cieplutkie dlaa Ciebie. Którego masz dokładnie termin?

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu w sumie to mozna jako komplementy, jak mialam dosc spory brzuch i teraz mam nadal jakbym w 3cim mies byla, ciesz sie kobietko , bo potem tego problemu nie bedziesz miala, a skoro dzidzia sie rozwija dobrze to juz wogole super :)


    no to jeszce troszeczkie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam pytanko;) czy fakt, ze ciaza na koncowce u Ciebie juz jest, wplynal jakos na niesfornego majstra?? jakby nie bylo jest to okolicznosc, ktora powinna sprawy przyspieszyc:D

    A post jest uroczy!! i tylko pozazdroscic figury! :0 potem karmienie i wrocisz do przedciazowej formy w oka mgnieniu:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, żę jesteś w dobrej formie:) Jupi di jej:)))

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).