Zadałam wczoraj kąpieli obu potomkom. Zimą bowiem nie zawsze zadaję im ją dzień w dzień. Czasem, po całym dniu - już mi się po prostu nie chce, co zresztą przyjmuję za wytłumaczenie bardzo naturalne. Bo od jakiegoś czasu daję sobie PEŁNE prawo do stwierdzenia "nie chce mi się" i co za tym idzie - do wprawienia tego stwierdzenia w czyn (a raczej w "nieczyn"). Sama bez codziennego prysznica nie przeżyję - ale maluchy - i owszem. Rączki, buzia, stópki, ząbki i styka (no, Małemu jeszcze odpuszczam te jego skromne 4 ząbki ;-)).
Ale nie o naszych rytuałach kąpielowych miałam napisać. Miałam jedynie napisać o wczorajszym słownym przypadku związanym z szorowaniem małych ciał.
Myję bowiem główkę Aleksandra. Pienię szamponik, masuję czarny łepek, pianka rośnie i zaczyna powolutku przemykać się na czółko, szyjkę...
I nagle słyszę: "MAMO, ALE NIE WYCHODŹ POZA LINIE!!!".
Zatrzymałam się na chwilkę w myciu i w myśleniu. Przysiadłam rozbawiona przy wannie i popatrzyłam miękkim wzrokiem na mojego starszego synka.
Nie dość, że bierze sobie do głowy (nawet akurat mytej) naukę kolorowania, to jeszcze jakie poczucie humoru! Ciekawe po kim to ma LOL ;-).
PS. No niestety, nie umiałam nie wyjść poza linie ;-). Przynajmniej przy spłukiwaniu.
He, he, u nas też nie wolno wychodzić poza linię ;) Linię szyji. Dziecko zniesie każdą kąpiel lub szybki prysznic pod warunkiem, że nie zamoczy się ani jednego włoska na głowie. Umywalne jest całe ciało za wyjątkiem głowy. Ale ja rozumiem dzieciaki-też nie znosiłam gdy mydło leciało mi do oczu.
OdpowiedzUsuńAha Ewo, czyli u Was linia szyi ;-). U nas chyba włosów ha ha. Teraz Olu ma króciutko obcięte, więc łatwiej się jej trzymać, ale nie jest to łatwe tak czy siak.
OdpowiedzUsuńja tez nie pozwolilabym nikomu wyjsc poza linie przy myciu glowy ;)))
OdpowiedzUsuńHa ha ha. Świetne:).
OdpowiedzUsuńAmishko kochana! Czytam czytam na bieżąco tylko problemy z komentowanie miałam ostatnio!
OdpowiedzUsuńAleksander jest cudowny i wyobraźnie ma jak widać wielką! ;-) I dobrze! :-)
Kochana, jutro wyjeżdżam na wieś do dziadków tygrysa na weekend, ale po powrocie obiecuję napisać do Ciebie.
Uściski!
Julita - w weekend też byłam na wsi:). A z tym komentowaniem to jest tak, że nie zawsze jest czas, nie zawsze człowiek ma coś do powiedzenia, czasem się coś przegapi etc, etc.... Mniejsza o to. W ogóle dziękuję, że do mnie wpadasz :).
Usuńhehe, a moje teraz sa obydwie Zosie-samosie, mama ja zrobie, mama ja sama, mama nie pomagaj. i obydwie trenuja plywanie brzuchami po dnie wanny :)
OdpowiedzUsuńTaaaa Asiu - te pływanie brzuchem po dnie wanny he he ;-). Olek też SAMOŚ - ale łepek pomagam myć ;-)
UsuńNo Moja Droga? Jak mogłaś przekroczyć linię przy spłukiwaniu? No jak ???? :))
OdpowiedzUsuńRozbrajająca liniowa teoria i zdjęcie Malucha :))
Buziaki
Ada
No Ado... jakoś tak wyszło... a raczej ja wyszłam za te linie he he ;).
UsuńDroga Amisho.
OdpowiedzUsuńZ myciem głowy kojarzą się moje wczesno-dziecięce lata. Za każdym razem, kiedy matka brała się za mycie mojej głowy, ludzie w całej okolicy o tym wiedzieli, ponieważ wyłem jak syrena. Matka wpadła na pomysł – pewien wybieg, który „chwycił”. Powiedziała mi, że nie będzie mi myła głowy a jedynie… włosy. Oczywiście na to przystałem. Skończył się płacz, ponieważ od tamtej pory matka myła mi TYLKO WŁOSY. Kilka razy mojej matki patent się sprawdził u innych „wrzeszczących dzieci”, którym niedobrzy rodzice usiłują robić krzywdę myjąc im głowę zamiast włosów.
Pozdrawiam serdecznie Gospodynię bloga i wszystkich Gości. : )
Eremita - myjący tylko włosy.
Ed, moje chłopaki w zasadzie nie beczą przy myciu głowy (włosów), ale jednak trzeba uważać, co by za dużo tej pianki do oczek nie wpadło.
UsuńPozdrawiam!
Moje małe córeczki uwielbiały kąpiele i z myciem wlosow nie bylo problemow. Muszę gdzies znależć ich zdjęcie z wanny, bo pamietam, ze było takie. A teraz są dorosłe panny i nadal uwielbiają siedziec w wannie, a nie pod prysznicem. Całuski!
OdpowiedzUsuńArdiolo - Olek też przepada za pluskaniem w wannie. Siedzi, aż woda ostygnie i jak tu już wspomniałam - ani on ani Maksi nie beczą przy myciu głowy (włosów). Ale trzeba nieco uważać, myć sposobem i szybko. Mam już wprawę.
UsuńAmishko, jaki On jest cudny!
OdpowiedzUsuńAle nie rozumiem dlaczego się linii nie trzymałaś :)
My golimy Gutka na 5mm (chyba widziałaś), z tym problemu nie ma :) Miał taki okres, że bał się maszynki i nosił dłuższe włoski i to faktycznie ciężko się myło.... tylko ja umiałam tak umyć, zeby do oczek nie leciało ;)
uffff, nareszcie chwila wolnego... pierwszy raz w ciągu weekendu znalazłam czas, żeby posurfować :-/
Pozdrawiam i macham (u Was tez tyle śniegu???)
Mysko - jak napisałam wyżej - moje chłopaki za wiele nie beczą przy myciu głowy. Rzekłabym wcale. Tak jak Ty - mam już sposoby ;-). Bardziej rozbawiła mnie ta nagła myśl Olka, co by nie wychodzić poza linie. No i Olu też ma teraz krótkie włoski jak Twój Gutek. Ja go wolę z dłuższymi, ale krótkie są wygodniejsze. Może teraz znów mu nieco zapuścimy :).
OdpowiedzUsuńCóż Ci pozostaje? Musisz ćwiczyć to "niewychodzenie za linię". Do emerytury dasz jakoś radę ;)
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej Urszulo ... ;-)
OdpowiedzUsuń