Mały suplement do wczorajszego posta o poszukiwaniu niani:
Ale generalnie - jest mi przykro, kiedy ludzie nie mają pracy, kiedy chętnie zaczepią się byle czego, bo nie ma nic innego. Jak nawet nie mogą zaczepić się byle czego...
Przecież ja tylko dałam ogłoszenie, że szukam niani...
Po pierwsze – bezrobocie u nas musi być naprawdę potworne... Jak napisałam wczoraj - telefonów było bez liku. Policzyłam, że przez zaledwie kilka godzin - około 20. Dzwoniły głównie kobiety. W wieku (sądząc po głosach) różnym – bardzo młode dziewczyny, kobiety w wieku średnim i panie starsze. Głosy inteligentne, miłe i „wyszukane” oraz proste jak drut i niemiłe dla ucha. Ba, zadzwoniło dwóch chłopaków, co już zupełnie powaliło mnie na kolana.
Bo w końcu - kiedy już nasza Pani K. została przyjęta i opuściła mieszkanie z wdzięcznym uśmiechem na buzi – zaczęłam odbierać wszystkie telefony, by powiedzieć ludziom, że póki co oferta już nieaktualna. Po co mają mieć nadzieję i wydzwaniać bez końca - szarpać myśli swoje i nerwy moje? Poza tym, byłam już na większym luzie i w domu. Napisałam też maila do administratora portalu z prośbą o zdjęcie ogłoszenia z sieci. Inaczej pewnie miałabym do dzisiaj centralę telefoniczną w głowie i na głowie...
Bo w końcu - kiedy już nasza Pani K. została przyjęta i opuściła mieszkanie z wdzięcznym uśmiechem na buzi – zaczęłam odbierać wszystkie telefony, by powiedzieć ludziom, że póki co oferta już nieaktualna. Po co mają mieć nadzieję i wydzwaniać bez końca - szarpać myśli swoje i nerwy moje? Poza tym, byłam już na większym luzie i w domu. Napisałam też maila do administratora portalu z prośbą o zdjęcie ogłoszenia z sieci. Inaczej pewnie miałabym do dzisiaj centralę telefoniczną w głowie i na głowie...
Otrzymałam też kilka maili i 1 smsa z zapytaniem o treści ni mniej ni więcej jak tylko: „co to za praca i jaka płaca”....
Opisałam w ogłoszeniu dokładnie, że chodzi o opiekę nad 11 miesięcznym chłopcem - pogodnym, raczkującym, zaczynającym naukę chodzenia - od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15, w naszym domu (podałam lokalizację) i dodałam, że angielski w stopniu podstawowym byłby mile widziany, gdyż tata dziecka jest anglojęzyczny, ale warunek ten nie jest konieczny. Pani niepaląca i lubiąca dzieci. Cena do uzgodnienia.
Opisałam w ogłoszeniu dokładnie, że chodzi o opiekę nad 11 miesięcznym chłopcem - pogodnym, raczkującym, zaczynającym naukę chodzenia - od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15, w naszym domu (podałam lokalizację) i dodałam, że angielski w stopniu podstawowym byłby mile widziany, gdyż tata dziecka jest anglojęzyczny, ale warunek ten nie jest konieczny. Pani niepaląca i lubiąca dzieci. Cena do uzgodnienia.
I pisze sobie do mnie na maila chłopak: „Proszę Pani, proszę bliżej opisać jaka to praca, bo ogłoszenie jest mało treściwe”. Wieczorem dzwonił inny (czy tenże sam???) osobnik płci męskiej pytając, czy ogłoszenie aktualne. Dzisiaj znów miałam telefon od jakiegoś chłopaka z pytaniem – czy ogłoszenie aktualne i co to za rodzaj pracy.
Kilka dziewczyn (pań, kobiet?) też napisało maila w podobnym stylu...
CZY JA NAPISAŁAM NAPRAWDĘ MAŁO TREŚCIWE OGŁOSZENIE?
CZY NIE ZAWARŁAM W NIM TREŚCI ABSOLUTNIE WYSTARCZAJĄCYCH, BY NIE MIEĆ WĄTPLIWOŚCI, ŻE CHODZI O OPIEKĘ NAD DZIECKIEM?
CZY DESPERACJA BEZROBOCIA ZMUSZA JUŻ NAWET CHŁOPAKÓW DO BRANIA SIĘ ZA NIAŃCZENIE NIESPEŁNA ROCZNYCH MALUCHÓW?
CZY LUDZIE CZYTAJĄ OGŁOSZENIA UWAŻNIE, CZY JEDYNIE WALĄ Z TELEFONAMI DO KAŻDEGO, KTO COKOLWIEK ZAMIEŚCI W DZIALE "DAM PRACĘ"?
LITOŚCI.
Ale generalnie - jest mi przykro, kiedy ludzie nie mają pracy, kiedy chętnie zaczepią się byle czego, bo nie ma nic innego. Jak nawet nie mogą zaczepić się byle czego...
Przecież ja tylko dałam ogłoszenie, że szukam niani...
Mogłam zatrudnić tylko 1 osobę. Kto wie na jak długo...? Bo jak M. straci swoją pracę to znów też straci ją nasza Pani K.
Bezrobocie w naszym regionie jest jedne z najwyższych w kraju.
A nasza Rzeczpospolita ciągle w obywatela bije finansowo.
PS. Pani K. przyszła wczoraj o czasie. Kiedy wróciłam z pracy - powiedziała, iż mały jest tak grzeczny, że nie ma przy nim wiele roboty. Zdała relację ze wszystkiego - co i jak jadł, ile spał, jak się bawili, zadała sporo pytań co i jak ma robić itp. Dodała, że kiedy on śpi, to ona może mi w domu porobić, co tylko chcę - poprasować, posprzątać, nawet gotować. Zapytała czy może małego brać na spacery w ładną pogodę. Że nie umie siedzieć bezczynnie, a Maksi czasem sobie śpi po godzince czy dłużej. Nigdy nikt mi niczego w domu nie robił - czułabym się głupio prosząc o sprzątanie czy inne czynności - zwłaszcza, że jednak dom mam w miarę ogarnięty i nie ma w nim aż tak wiele do roboty. Ale sterta do prasowania, które planowałam na weekend leży. Wiem, że nic gorszego jak siedzieć bezczynnie w cudzym domu - więc ewentualnie - jak Pani K. chce - niech się zrelaksuje przy tej desce do prasowania ;-). Poza tym - z przeogromną nieśmiałością poprosiła mnie o dniówkę, bo do zasiłku rodzinnego jeszcze kilka dni. Była tak zmieszana tą prośbą, że aż ja poczułam się głupio. Wcześniej powiedziałam jej, że będę jej płacić jak sobie tylko chce - miesięcznie, tygodniowo, dniowo. Dla mnie to bez znaczenia. Przepracowała dzień - należy się, prawda?
Czyli - po pierwszym dniu - niania "trafiona"? Dmuchać na zimne, ale ja to jestem taki głupek, że ludziom bardzo ufam. I zawsze jak komuś gorzej ode mnie to czuję, że jestem "odgórnie powołana" do pomocy. Chyba pomagam tej Pani K., prawda? Nie rybką a wędką.
Gdyby tylko wszyscy chcieli brać wędki a nie tylko rybki i oby jak najwięcej tych rozdających wędki było...
No, to tyle rozważań na temat niań. Dziękuję za uwagę :).
Czyli - po pierwszym dniu - niania "trafiona"? Dmuchać na zimne, ale ja to jestem taki głupek, że ludziom bardzo ufam. I zawsze jak komuś gorzej ode mnie to czuję, że jestem "odgórnie powołana" do pomocy. Chyba pomagam tej Pani K., prawda? Nie rybką a wędką.
Gdyby tylko wszyscy chcieli brać wędki a nie tylko rybki i oby jak najwięcej tych rozdających wędki było...
No, to tyle rozważań na temat niań. Dziękuję za uwagę :).
Amishko pewnie że pomagasz. Ale pani K. pomaga też Tobie. Bardzo miło z jej strony, że chce robić coś więcej niż tylko opieka nad Maksem - bo przecież nie musi... Mam nadz że tak już zostanie do końca Waszej współpracy :)
OdpowiedzUsuńLilijko - oby tylko M. miał pracę i dochody to i Pani K. u nas będzie długo. A po wczorajszym dniu oceniłam ją jeszcze wyżej niż się spodziewałam. Stąd naprawdę chciałabym, aby potrzeba i finanse pozwoliły nam ją "zatrzymać" (bo jak piszesz - praca jest - bynajmniej powinna być - obopólną "pomocą" - ja potrzebuję Ciebie a Ty mnie)a jej dać tę możliwość dorobienia do skromnych dochodów i mieć zajęcie.
OdpowiedzUsuńLilijka to fajnie ujęła, Ty pomagasz Jej, a Ona Tobie.
OdpowiedzUsuńWiem sama po sobie, że podobnie jak Wasza opiekunka chciałabym porobić coś więcej gdy dziecko śpi, nawet bez dodatkowych pieniędzy... bo tak siedzieć i to w cudzym domu i czekać to by mi się nie chciało :)
Oby Pani K. mogła zostać u Was tak długo jak tylko byście sobie tego życzyli :)
Zaiste Mysko :). Jak jednak napisałam - wszystko zależy od pracy M... Dziwnie to zabrzmi, ale chciałabym aby była nam potrzebna jak najdłużej. Bo póki co ja jestem zadowolona z niej a ona chyba z nas :). I tak powinno być :))))).
OdpowiedzUsuńLudzie nie czytają dobrze ogłoszeń.
OdpowiedzUsuńBo nie wiem jakie treści miałabyś jeszcze dopisać.
Życzę powodzenia i żeby wszystko z niania było ok.
Buziaki Amishko
Ada
super! :) trzymam kciuki za pracę M. i współpracę z panią K.
OdpowiedzUsuńNo rację to Ty masz. Bardzo dobrze, że dałaś wędkę. I że takie dobre serce masz. Tylko wiesz, że jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę?! Trzymam kciuki za Panią K. miejmy nadzieję, że się sprawdzi w pracy i będziecie wszyscy zadowoleni. A najbardziej Mały Maksio :)
OdpowiedzUsuńNiania jest naprawdę ok dziewczyny.
OdpowiedzUsuńDevinette - z tym miękkim sercem i twardą d... ;-). Cóż znam to i się sprawdza czasami, ale jaka jestem taka jestem. Już nie liczę, że się wiele zmienię pod tym względem ha ha ;-).
Amisho, bardzo się cieszę, że udało Ci się tak szybko trafić na kogoś takiego. Oby nie było żadnych niespodzianek:). Zakładamy, że nie będzie:). A poza tym - niby takie zwykle sprawy (nie to żebym ja pisała o niezwykłych ;)) - ale tak smakowicie podane (obie części). Twoje pisanie jest - wybacz te kulinarne porównania - takie chrupiące, świeże lekkie i chrupiące jak chleb prosto z piekarni. Bardzo lubię:). Uściski!
OdpowiedzUsuńMamo Ammara, dziękuję za te chrupiące jak bułeczki pochwały :). Są niezwykle budujące i jak zawsze miłe. Kulinarne porównanie zaś jest bardzo "smaczne", o ile oczywiście nie ociera się o... hmmm... klops czy chałę ;-) ha ha. :)))))))))
UsuńAmisho, trzymam kciuki, żeby niania się sprawdziła :) Powiem Ci, że gdybyśmy mieszkały w jednej miejscowości, też pewnie bym się do Ciebie zgłosiła :P Bo od września mam wielką niewiadomą w życiu ... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńUla - jak napisałam już - niania naprawdę OK! No szkoda, że daleko mieszkasz ;-). Mam jednak nadzieję, że od września (jeszcze 8 miesięcy!) u Ciebie wszystko się pomyślnie ułoży, czego życzę! U nas też niewiadomo jak długo zabawi niania, bo wszystko zależy od pracy M. Pozdróweczka.
Usuń