Mam chipsa, ale chyba sam go nie zjem. Mama uczy, że trzeba się dzielić. To się podzielę.
Kundelku, może chcesz kawałek chipsa?
Co? Nie chcesz?
Ok, nie namawiam, idę dalej. Może Ło-Ło ma ochotę.
Hej Ło-Ło, przyniosłem Ci chipsa!
No bierz, nie wstydź się!
Ok. I Ty nie chcesz?
Dobra! Więcej nie będę się dzielił. Sam sobie zjem, o!
mamy trzeba słuchać :0)
OdpowiedzUsuńBynajmniej w takim wieku ;)
UsuńJaki wspaniały mały człowiek! Brawo! Grzeczny taki-mamy się słucha, zwierzątka kocha, jedzeniem się dzieli. Kochany Maksymilian!
OdpowiedzUsuńNo niemal idealny Ewo ;) Ale tylko chwilami. Zwierzątka owszem, kocha. Od urodzenia z nimi obcuje.
Usuńhahaha, ale fajny! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że w tą stronę, a nie na odwrót... dopiero byłby problem, jakby wszystko dla siebie zabierał :)
Czasem miewa i w tę drugą stronę Mysko. Jakby nie było... nie jest to 100 % altruista ha ha ;).
Usuńhehehe
OdpowiedzUsuńAle On jest świetny :))
I jaki kochany! :)
U nas jest podobnie, Mały też się dzieli. Bratu zawsze coś przynosi jak bierze dla siebie. Tylko zanim odda to poliże, i brat już nie jest zainteresowany hihi
Spryciarz z tego Twojego małego, Lilijko ;) Może dżentelmen z fotografii powyżej miał podobną metodę i dlatego psiaki podziękowały? ;)
UsuńAno, możliwe, że dżentelmen miał podobnie jak synek Lilijki ;). A może psy wiedzą, że chipsy to w sumie nic dobrego... Z drugiej jednak strony wiem, że te akurat psy lubią sobie chrupnąć i to i owo. Łakocie też... Podejrzewam, że były obżarte jak bąki. Dbamy o nasze czworonogi tam w P ;)
UsuńKochany!:)))
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego psiaki wzgardziły?;)
jak napisałam powyżej Misiu - pewnie nie były głodne ;)
Usuńi on takiego z ziemi zjadł?!
OdpowiedzUsuńpewnie to normalne, ale jako niedzieciata, obrazek mną wstrząsnął.. ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDroga The Road. Między Bogiem a prawdą to ja nie pamiętam czy on to zjadł czy nie... Każda odpowiedź jest możliwa. Dzieciak w jego wieku jest chłonny jak gąbka i przyjmuje wszystko, co uzna za słuszne. Poza tym - ja jestem uchowana na 100 % wsi, gdzie podniesienie czegoś z ziemi (podłogi) i zjedzenie tego - oczywiście po wytarciu, otrzepaniu, okurzeniu - nie budzi wielu kontrowersji. Wyrywa się młodą marchewkę z ziemi, wyciera o bluzkę i zajada ha ha. Zwłaszcza jak jest się żółtodziobem bez nadzoru. Ale osobiście praktykuje to nawet teraz. W 99 % myję pod kranem takie warzywka zanim je schrupam, ale bywa, że patrze i myślę - ale czyste - otrzepuję jedynie i wcinam ;). Dzieciakom nie pozwalam jeść z ziemi (czyli jak coś im tam na nią upadnie) jak widzę, że to robią, ale też nie jątrzę się z nerwów jak nie zdążę z interwencją. Bo czasem nie zdążę, nie zauważę, po prostu. Mój Em natomiast potrafi wszcząć z tego powodu wręcz awanturę. Higiena ma być zdrowa również... psychicznie ;).
UsuńAhhh, no i dzieciata, niedzieciata... To nie ma w tym przypadku znaczenia. Ja się bardziej obawiam tego, że Tobą wstrząsnęłam! Wstrząsy są chyba bardziej niebezpieczne niż chipsik z podłogi ;).
Oj, ale z krzaczka czy z ziemi ziemi, w znaczeniu gleby, trawy, itp., z wyjątkiem świeżo nawożonej ( ;) )to co innego. Rodzice mają działkę więc jedzenie jabłek spod jabłonki albo marchewki spod kranu mam przetestowane.
UsuńAle tam to na jakimś betonie ten chips leży, a to już się nie liczy ;)
Na betonie, racja. Ale co zrobić jak pies tam wlazł.... ;). Punkt za spostrzegawczość The Road he he ;)>
UsuńBo on chciał dać i zobaczyć czy pod ogonkiem coś wyszło :)
OdpowiedzUsuńAmisha, jak coś potrzebujesz daj znać, co prawda z miastem w sensie urzędowym niewiele mam wspólnego, ale może dam radę, jak coś pisz na maila :)
miłego wieczoru ;)
Twoja teoria Jo, jest wielce prawdopodobna ;).
UsuńCUDOWNE :) A chips na pewno niesamowicie pyszny...
OdpowiedzUsuńZapewne był pyszny ;). Ja nie przepadam za chipsami, niemal ich nie jadam, no ale się skuszę czasem. Tyle, że Maxi tym razem wolał namawiać pieski niż mamę ;). Może i lepiej.
UsuńA ja uwielbiam truskawki prosto z krzaczka, umyte już tak nie smakują. Marchewkę wytartą o bluzkę też jadałam, oj jadałam... pyszna była.
OdpowiedzUsuńO tak, truskawki prosto z krzaczka bez mycia - zdecydowanie! Właśnie jadłam takie w miniony weekend. A niebawem będę jeść papierówki prosto z drzewa - lub spod niego ;).
Usuń