Nasz przedszkolak w przedszkolu ma się dobrze. Dzielnie, choć przeważnie bez entuzjazmu wstaje codziennie około 6 rano, by niebawem - już z uśmiechem - przekraczać próg swojej pierwszej - jakby nie było - szkoły. Poranną toaletą Aleksandra zajmuje się M. Ja w tym czasie przebieram i ubieram Maksymiliana, który wstaje zaraz tuż po mnie i w odróżnieniu do Olka - jest wtedy pełen entuzjazmu i energii. Ubrany już Maksymilian wędruje na ręce do taty, który w zamian wręcza mi umytego i rozdzianego z piżamek przedszkolaka. Ubieranie chłopaków bywa wyczynem karkołomnym - mały niemiłosiernie się kręci, kopie nogami i targa swoją garderobę na wszelkie strony. Olek jest bardziej zdyscyplinowany, ale też potrafi wygłupiać się przy naciąganiu rajstop czy skarpetek. Tata zdecydowanie więc woli jak ubieraniem zajmuje się mama. Słusznie - mama ma w tym większą wprawę i dysponuje większym sprytem w rękach.
Wychodzimy z Aleksandrem około 6.35. Czasem wpadamy do sklepiku po pączka czy innego łakocia. Przedszkolne śniadanie dzieciaki jedzą dopiero około 8.30, stąd mały czasami prosi o bułeczkę, pączka czy wafelka na wczesny start. Zazwyczaj w przedszkolu jest pierwszy. Kiedy podjeżdżamy pod budynek (minuta, dwie autem od naszego bloku) Olu zawsze się cieszy - o, jest moje kochane przedszkole! Prowadzę go na górę, rozbieram, dajemy sobie buzi i rozstajemy się do około 14.30. Ranne wstawanie sprawia, że już przy obiedzie Olu siedzi senny jak mucha. Zasypia więc podobno migiem i czasem ciężko go obudzić na podwieczorek. Zdarzyło się nawet, że kiedy po niego przychodziłam - koleżka jeszcze drzemał na leżaczku.
|
Przedszkolny śpioch |
Nie wiem, czy edukacja przedszkolna już odnosi jakieś skutki w Olusiowym zachowaniu i bywaniu, ale jak widzę - zna już z imienia niemal wszystkie dzieciaki z grupy (ok 26) i nawet wie czyja mama, babcia, czyj tata po kogo właśnie przyszedł lub kogo przyprowadził. Na wystawce w szatni wiszą dziecięce prace - mogę więc "podziwiać" Olkowe dzieła i obserwować jego rozwój plastyczny (hmmm, rzekłabym, że z talentem mieści się gdzieś pośrodku ha ha ha). Ulubioną towarzyszką jego przedszkolnej doli jest podobno panna Zuzia. Urocza blondyneczka z dwoma warkoczykami i oczyma wielkimi jak Olkowe, ale niebieskimi. Kiedy przychodzę po Ola Zuzia woła podekscytowana - "Ojeeek, mama!". Panie mówią, że sympatia dzieciaków jest obopólna. Przyznam, że para z nich bardzo ładna. Może to pierwsza miłość mojego synka? Niesamowite :).
|
Pierwszy dzień a już się bawię |
Przedszkole mieści się w zacisznym zakątku miasta przy spokojnej, ładnej, wyłożonej starodawną kostką alejce na osiedlu domków jednorodzinnych. Duży ogród z placem zabaw, w sąsiedztwie zabytkowa opuszczona posiadłość z zachwaszczonym, niestety, ogrodem oraz zadbane prywatne domy z lat 60-70-tych.
Budynek przedszkola jest stary, ale klimatyczny. Główny jego urok w tym, że jest to budynek drewniany o stylowej konstrukcji. W środku jest czysto i schludnie, ale daleko tam do nowoczesności. Wszystkie osoby (wychowawczynie, obsługa) jakie miałam okazję tam dotychczas spotkać - wydają się bardzo miłe i serdeczne. W przedszkolu przebywają dzieci od lat 3 do 6. Miejsca zawsze są "obstawione" maksymalnie. Podobało mi się tam od pierwszego "wejrzenia" i cieszę się, że Olu tam chodzi. On najwyraźniej jest równie zadowolony. Także Tata M. uległ magii miejsca i pstryknął kilka fotek pierwszego dnia Aleksandrowej szkolnej drogi...
|
Widok od ulicy |
|
Widok od ogrodu, tutaj wchodzimy. |
|
Plac zabaw |
|
Ładnie, co nie? |
faktycznie ladnie :) Twoj Olus jest w wieku mojego Daniele. Moj tez mam narzeczona w przedszkolu, nazywa sie Emma i jest to stara milosc jeszcze ze zlobka :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!! :)
OdpowiedzUsuńLauro - to faktycznie staaara miłość - ta ze żłobka :).
OdpowiedzUsuńAsiayo - mam nadzieję, że pod pozytywnym :).
Fantastyczne przedszkole, w fantastycznym budynku :) Przypomina mi taki stary, drewniany dom,tylko nieco mniejszy... zawsze marzyłam, że jak kiedyś urosnę to go odkupię :)
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam, moja pani od angielskiego mnie ubiegła ;)
Mysko - na pewno swój nowy domek równie mocno pokochasz. A swoją drogą - takie chatyny jak to przedszkole mnie też wręcz rozczulają.
OdpowiedzUsuńsuper to przedszkole :)
OdpowiedzUsuńaż się chce do takiego dziecko zaprowadzić
i zamieszkać, lubię takie klimatyczne miejsca :)
Asiu bardzo ladnie tami schludnie :) naprawde az chce sie tam isc :)
OdpowiedzUsuńTak Annu - jest tak spokojnie, zacisznie i swojsko :). A tak poza tym - dawno Cię u mnie tu nie było moja droga!
OdpowiedzUsuń