sobota, 4 lutego 2012

Matka Joanna w 2/3 samotna

Od tygodnia nie widziałam naszego starszego syna. Co nie oznacza, że zaginął. Skądże. W ubiegłą niedzielę został bowiem odstawiony z walizkami na Pastorczyk. Spakował pudła z puzzlami, traktory, maszyny, klocki, kredki, książeczki do malowania, węzełek skarpet, majtek i podkoszulek i ruszył na wieś. 


I siedzi tam sobie spokojnie i podobno ani myśli wracać. Dzwonię do P. codziennie - co by wybadać grunt - ale grunt jest twardy jak skała. Szanowny Pan zdobył się bowiem na normalną rozmowę z rodzicami jedynie drugiego dnia pobytu. W kolejne dni - odmawiał konwersacji. Co on tam będzie z matką rozprawiał, jak tyle "roboty" dookoła... O ojcu nie wspomnę - obaj nadal dogadują się w językach łamanych albo przez posła-osła-tłumacza w matczynej postaci. Więc skoro jest okazja unikać wysiłków lingwistycznych w ogóle - trzeba ją wykorzystywać do cna. Stąd rozmowy z ojcem wykluczone zupełnie. Z matką - zdawkowe i najczęściej typu - a co mi kupiłaś, mamo...? O żesz Ty, synku wyrodny! Oczywiście co nieco kupiłam - zbliżają się urodziny - ale dopiero widzę, jaką ja wyrachowaną, cyniczną  osobistość  wypuściłam w świat! Hmmm... Drapię się w głowę i nie dowierzam. Ja. Ja - taka minimalistyczna, skromna matka! A kogo żem uhodowała? Straszne. Wcale się nie zdziwię, jeśli pojadę po niego a on mi wypali prosto w gały - czego przyjechałaś, ja chcę tu zostać! Zamiast, dajmy na to - uwiesić mi się na szyi i dawać nieskończone buzi. Cóż - dorasta mi syn. W końcu już niemal dorosły. Za trzy tygodnie skończy cztery lata. Kiedyś dorosłym było się po 18-tce. Ale przecież czasy się zmieniają, prawda?

Mimo wszystko już mi do niego tęskno. Miałam dzisiaj po niego jechać, ale jest tak zimno, że moja mama zadzwoniła i zabroniła mi ruszać się z domu. Nieee, nie z troski o mnie. Z troski o Maksymiliana. I podzieliłam maminą troskę. Zgoda. Jest tak zimno, że nie mam sumienia wyciągać Malutkiego na dwór. Samochód przypomina kostkę lodu. Zanim się nagrzeje - Maksi pomimo kombinezonu i koca dookoła może mi zmarznąć - a tego nie chcę. Śledząc prognozy pogody - idzie ku ociepleniu. A zatem - wyruszymy jak już się nieco "ociepli", choć słowo "ciepło" przy temperaturze minusowej brzmi co najmniej dziwnie.

Ponadto - babcia Aleksandra - a moja mama - jest szczęśliwa, że ma naszego zbója na stanie. Między wierszami wyczuwam więc, że chciałaby zatrzymać go na dłużej. Pozwolimy? Pozwolimy :). Babcia nie ma w życiu praktycznie żadnych uciech a jedynie ciężką, fizyczną pracę. Jeśli pobyt Aleksandra nadaje więcej sensu jej życiu - jestem w dwójnasób szczęśliwa. Stąd - ferie przedłużymy. Ale na pewno nie więcej niż tydzień. Bo, jak napisałam wyżej - tęsknię. Do tego zamętu dookoła, puzzli na stole, pytań, żądań i odpowiedzi. Do tego "tataaaa.... jajko... o 10 wieczorem (i tata smaży - mają już cały rytuał). Do "kocham cię mamo" na dobranoc, kiedy kocha mamę, ale tuli misia... No po prostu mi tęskno. Do tej mojej "długiej rzęsy". I już. 

PS. Właśnie dzwoniłam do P. Mama mówi, że jest już -30 a większego ocieplenia nie nadają. Że Olu ma się doskonale, ale o powrocie do Grajewa nie wspomina. Owszem zamienił ze mną zdanie, ale zdawkowo i po łepkach. 

Mąż wybył do Warszawy. Stąd jestem w mieszkaniu jedynie z Maksymilianem. Nowość. Ale... jakże miła! To chyba nasze pierwsze w życiu sam-na-sam.  

Podsumowując - ubyło mi 2/3 mojego stanu. Odpowiada mi jednak taki stan - jedynie na krótką metę... Bo wolę ich wszystkich mieć obok siebie.

34 komentarze:

  1. Olu to prawdziwy gospodarz. Musi czuwać nad pastorczykowym dobytkiem. A swoją drogą zuch chłopak, że tak długo wytrzymuje bez mamy.
    Mój siostrzeniec to chyba nigdy w sumie dłużej jak dobę nie był rozdzielony ze swoją mamą i mimo, że ma 9 lat to sądzę, że tęskniłby mocno. Oczywiście nie twierdzę, że Aleksander nie tęskni za mamą, tatą i bratem, tylko po prostu to dla niego taka odmiana i pewnie babcia go rozpieszcza.
    Pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż to już ponad rok odkąd Cię czytam. Nie pamiętam dokładnie od kiedy, ale oczekiwałaś wówczas Maksymiliana a tu niedługo już rok skończy. No i ja niestety też rok będę starsza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jago - Olu rzeczywiście ma gospodarski "talent". Od maleńkiego jeździł ze mną do P. Zna tam wszelki kąt i czuje się tam - jak zresztą widać - wspaniale.

    Ze mną - jako mamą - ma równie wspaniały kontakt, ale jak widać przestałam mu być niezbędna. Tak sobie myślę, że może to i dobrze, bo teraz muszę więcej czasu poświęcać Maksymilianowi. A Maksi wisi na mnie jak kiedyś Olu - niemal bezustannie... Stąd rzeczy dzieją się chyba dobrze... Po raz pierwszy 'rozstałam" się z Olim na dłużej właśnie trochę ponad rok temu - grudzień 2010. Ja do szpitala a on do P. Było to nie więcej niż 5 dni, a teraz zanosi się na dłużej.

    Jak wiesz - na wsi jest mnóstwo roboty, zwłaszcza jak ma się mleczne krowy - stąd roboty mają tam pod szyję. Ale - ja tam lubię tę robotę i jak Olu podziedziczy tę chęć po mnie - super.

    No, tęskno mi do niego - ale już niebawem się spotkamy! Tylko potem babcia tęsknić będzie....

    Rok Jago??? Czas leci!! Dziękuję Ci, że jesteś. Zwłaszcza, że cokolwiek nie napiszesz - jest dla mnie cenne. Masz w sobie niespotykaną szczerość. I te 10 łyżek za dużo smalcu do bigosu - generalnie łyknę bez problemu ha ha :-).

    Ściskam Cię tam w Lublinie - miasta na mojej liście do zwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest z tęsknotą babci i wnuków mieszkających w różnych miejscach. Ja swoje babcie miałam pod ręką, ale przyznam, że z tymi dwiema "legalnymi" babciami kontakt miałam taki sobie. Miałam za to trzecią najukochańszą babcię, a stryjenkę (jak to się u nas określało) mojej mamy, która ją wychowała. To generalnie długa i trochę zawiła historia. Moja mama opiekowała się babcią, jak swoją mamą aż do czasu kiedy babcia zmarła 16 lat temu.
      Teraz problem odległości jest między moimi rodzicami a ich wnukiem czyli moim siostrzeńcem. Tu jednak na topie jest dziadek, który robi dziecku "płótno" i namawia na ranne wstawanie, żeby iść oglądać dzikie sarenki, a mały zrywa się o 6 rano :)

      Oj tak czas szybko mija. A wydaje mi się jakbym to wczoraj siedziała do 3 w nocy i czytała Cię po tym, jak odkryłam Twojego bloga.

      Ja to tak trochę pisze głupoty. Czasem potrzebuję miejsca, żeby się wygadać. Boję się, że mogę zostać trollem internetowym :)

      Przyjemnej niedzieli Joasiu!

      Usuń
    2. Jago - Ty trollem ;)? To ja takich sobie życzę!

      Usuń
  3. Ja mysle, ze on tylko udaje takiego twardziele, jak pojedziesz po niego, to nie wypusci Cie z usciskow ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lauro - w zasadzie jestem ciekawa tej reakcji przy spotkaniu ;-). Albo będzie milutki albo będzie się boczył, ha ha. Zobaczymy.

      Usuń
  4. Oj te Matki! Ja nigdy matka nie bylam i chyba juz nie bede /smiech/ Pamietam, jak moja Mama wysylala mnie i moja siostre Anie do babci. Babcia Weronika byla kochana Babcia, ale Judytce nie odpowiadalo to babcine kochanie... Mama pyta; i jak bylo u babci? Judytka, jako ta starsz i bardziej rozgarnieta odpowiada: Mamus, ja wiecej do Babci nie pojde! A to dlaczego? pyta Mama. Caly dzien Babcia jesc nam nie dala!
    I ta starsza i rozgarnieta stala przed Babcia i odpowiadala na to samo pytanie Mamy... i dalej klamala... w koncu sie przyznala...wolala byc z Mama...
    Serdecznosci
    Judith
    lavieestbelleijatez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Judith - niestety bądź stety, ale mama to mama... Chociaż znam przypadki, że jednak babcia wygrywała. U nas raczej jeszcze mama, ale to dobrze, że mały ma u babci dobrze :)

      Usuń
  5. Tak to już z nami mamami jest, czasami tęskno do chwili spokoju, ale jak ta chwila się nadarzy, to bardziej tęsknimy za łobuzami, którzy cisze zakłócają :)
    My disiaj mieliśmy zawieźć Mikołaja do dziadków, ale jakoś mi się nie spieszy, chyba nie pojedzie :) Egoistycznie zachowam Go dla siebie :) I Natul będzie tęsknił za bratem, nie będę ich rozdzielać :)

    Chociaż wiem, że u dziadków jest fajnie. Nie ma czasu na telefony do rodziców i czas szybko leci. Zobaczysz jednak, że jak się z Aleksandrem spotkacie, nie będzie chciał się od Mamy odkleić jak Maksymalny :)

    Gorące buziaki wysyłam, w tą mroźną niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilijko - czas leci, nieco z opóźnieniem odpisuję na te komentarze, ale tak mi jakoś zeszło. Maksymalny wisi na mnie jak pająk, rozwala, coraz więcej chodzi. Aleksander już wspomina o mamie i malutkim i już w piątek po niego pojedziemy. Teraz jednak babcia będzie przeżywać rozstanie...

      Usuń
  6. hahah fajniutki ten gospodarz Pastorczyka :) niech sie i babcia nacieszy wnuczkiem a i on odmieni otoczenie ..z drufiej strony masz w domu ,mimo tęsknoty jedno dziecko mniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Sofijo - nie jestem sknerą i dzielę się Aleksandrem z babcią :). A my tu sobie dajemy radę i tak ;-).

      Usuń
  7. witaj Amishko :)
    fajnie, ze Olu i babcia szczesliwi razem :) pozdrow i ucaluj wszystkich :) jak zwykle pieknie opisujesz swoje uczucia i codziennosc :) musze nadrobic i poczytac starsze wpisy! :)
    pozdrawiam cieplo!

    ps. te mrozy i snieg az trudno mi sobie wyobrazic! Jeszcze kilka dni temu uciakalam do klimatyzowanego pokoju w hotelu bo siedziec moglam tylko przy basenie dluzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusin - a ja czekam na Twoje indyjskie opowieści!

      Usuń
  8. Fajnie, jak Wnuczek może sobie tak do Babci pojechać :)
    I oboje szczęśliwi.

    A Ty za dużo nie myśl. Bo wszystko na pewno jest dobrze :))

    Buziaki

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  9. Amishko, na zdjęciu nowa fryzurka.
    Ale fajnie :)

    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ado - niestety to nie jest nowa fotka, ale co tam - wrzuciłam dla odmiany :).

      Usuń
  10. prosze, widze nowa fotke w zrelaksowanej pozie, a to z powodu ferii od 2/3 stanu :)Maksio na pewno doceni ten czas sam-na-sam z mama. a Olu, no coz - robota wzywa!!!
    cieple pozdrowienia, bo od przeczytania o -30C az mnie ciarki przeszly!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - poza zrelaksowana, zdjęcie nowe na blogu, ale nie jest nowe w ogóle. Jakoś tak sobie wygrzebałam z archiwum - bodajże 2009 ;-). Teraz mam dłuższe włosy.

      Usuń
  11. Amishko, ależ Twój Aleksander jest dojrzały! Nie mogę uwierzyć, że nasi chłopcy to ten sam rocznik. Mnie, kiedy zdarzyło się zostawiać dziecko na jeden caluśki dzień to też niby nie było problemu... ale wieczorem przed zaśnięciem tęsknił i szukał mamy, bo nikt tak bajki nie umie przeczytać ;)
    Chyba wszystkim dobrze robi taka rozłąka. Olu może zająć się rzeczami innymi niż zazwyczaj, Babcia cieszy się z obecności wnuka, a i Ty odpoczniesz i zatęsknisz... wszyscy zatęsknicie. A Maksymilian odczuwa nieobecność brata?
    Nowy wygląd, nowe zdjęcie :) Pięknie ;)
    U nas dzisiaj niemal upały tylko -15... i wciąż sypie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysko, oni niby ten sam rocznik, ale mój lada dzień kończy 4 lata a Wasz ledwo 3 skończył. W tym wieku to naprawdę dużo. Owszem, rozłąka jest dobra dla nas wszystkich - ale jednak co za długo, to niezdrowo.

      Usuń
  12. Fotka jest po prostu urocza :)
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  13. hm.. a może jakiś post o tej komunikacji między Twoimi pociechami a mężem? bo ciekawi mnie jak to działa, jak mówisz, że musisz między nimi tłumaczyć.. z historii znajomych wychodzi na to, że dzieci same łapią i wyrastają dwujęzyczne? zaspokój moją ciekawość proszę :) i nie daj się zimie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się :). Stworzyć taki post, bo zimie zdecydowanie się nie dam ;).

      Usuń
  14. Droga Amisho.

    Powoli musisz szykować posag. Synek "przystojniacha", nie powiem. Już niedługo dziewczyny zaczną przychodzić pod dom.

    Twoja nowa fotka jest ekstra, podobnie jak osoba, na fotce.

    Pozdrawiam serdecznie WSZYSTKICH Domowników i "blogowych gości", których zawsze masz "pełen dom".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EZO - bardzo dziękuję za miłe komplementy :). Moja fotka już nie jest najnowsza, ale co tam - ostatecznie i nie taka stara ;-). A tych dziewczyn pod domem, aż nieco strach ha ha ha ;-).

      Usuń
  15. Asiu Kochana, dobrze jest mieć czasami nieco wolnej przestrzeni, ale jeszcze lepiej wszystkich ukochanych obok, prawda to prawda.
    Dołączam się do głosu Pana Tolerancyjnego - super zdjęcie:).
    I jeszcze, a w zasadzie przede wszystkim, chciałam Ci podziękować i przeprosić jednocześnie; stanęłaś w mojej obronie i Ci się oberwało. Bardzo Cię przepraszam - u siebie odpowiednio to skomentowałam. Mam nadzieję, że Cię to nie zniechęci, bardzo cenię sobie Twoją obecność u mnie ... . Ściskam, życzę rodziny w komplecie no i wiosny jak najprędzej!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamo Ammara :). Dziękuję z miłe słowo. Szczerze powiem, że nawet nie odczułam, że mi się oberwało. Nijak nie mogłam wziąć personalnie do serca tych niezrozumiałych treści pod Twoim wpisem a potem konsekwentnie pod adresem komentujących. Kogiel-mogiel jakich mało. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie dość że gospodarny,to jeszcze taki przystojny!
    Cudnych masz chłopaków Amishko. Ja najdłużej rozstałam się z moimi dzieciakami na 5 dni,kiedy to moi rodzice wysłali mnie z małżem na przymusowe wakacje do Egiptu, bałam się jak nie wiem..bo Alia pierwszy raz była u dziadków w Jordanii i bardzo marudziła,nie umiała tam nawet zasnąć porządnie..ale okazało się że rozłąka dobrze nam wszystkim zrobiła. Alia przywykła do dziadków i do nowego miejsca,a my odpoczęliśmy trochę od codziennych obowiązków.

    P.S.Fajną miałaś tą chłopczęcą fryzurke! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Olek wydoroślał niezaprzeczalnie. Ma już swoje sprawy do załatwienia i na rozmowy z Mamą coraz mniej czasu zostaje. Sama pomyśl: gospodarstwa trzeba pilnować, Babci pomóc, zwierzaki doglądać, zabawkami się pobawić... Takie życie ;)
    Nic tylko się cieszyć, że jest taki samodzielny!
    A swoją drogą taka Babcia to "Złota Osoba".

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkich mieć koło siebie, by... serduszko jednak kołatało. ;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Nic dziwnego, że lepiej bliżej siebie ich mieć niż dalej. I myślę, że im też wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Więc będą wracać niedługo - szybciej niż Ci się wydaje.

    OdpowiedzUsuń

Dobre słowo zawsze mile widziane :-).