Mohi powinien był dotrzeć do Kalkuty wczoraj wczesnym porankiem. Jednak aż do teraz nie miałam od niego żadnej wieści. Wyjechałam na chwilkę do miasta załatwić dokument u notariusza, wracam i widzę maila o bardzo zwięzłej treści - "Cały i zdrowy jestem w domu, napiszę więcej jak znowu będę miał dostęp do internetu". Jasne i konkretne. Thaks God. Mam nadzieję, że pobyt w Indiach wyjdzie mu na dobre, zrobi i załatwi co zaplanował i szczęśliwie do nas wróci w środku zimy.
Aleksander często pyta gdzie tata. Monotonnie powtarzaną odpowiedź zapamiętał i kiedy teraz ja go pytam - Oluś, gdzie tata? - kawaler mówi - tata pojechał pociąg i smolot (nie samolot, smolot!) do Indii. Nauka nie idzie w las a słownictwo i aparat mowy rozwijają się u Olego w zawrotnym tempie. W ogóle muszę stwierdzić, że mój synalek staje się coraz bardziej chłopięcy niż tylko typowo dziecięcy...
kochany chlopiec :) moja manisha pyta gdzie tata i zaraz sama sobie odpowiada,ze tata placi (pracy) ...ahh ta wymowa maluchow, slodka jest poprostu :)
OdpowiedzUsuńSłodka i zabawna Annu. I szybko mija stąd warto zapisywać co nieco bo nie łatwo zapamiętać ;-)
OdpowiedzUsuńAsiu - tydzien mnie nie bylo i taki szok!!!! wpisow tyle, co w ostatnim polroczu!!!!! a skad pomysl na Amishe? Asiemik niedobry?
OdpowiedzUsuńAsiu Asiemik very good ale Mohi tak sam się reklamuje, taką nazwę sobie wybrał na działalność itp itd i za dużo już tej nazwy dookoła... więc zmieniłam to, co mnie dotyczy.
OdpowiedzUsuńCale szczescie ze szczesliwie dolecial do celu :) a teraz niech zakasa rekawy i bierze sie do roboty i szybko wraca do ''powiekszajacej''sie rodziny :) P.S.nie wiem jak mam sie podpisac nie umiem poprostu :)
OdpowiedzUsuńELSA