Uważam, że należy tę datę zanotować, gdyż w innym przypadku zapomnę - jak to stało się w przypadku ciążowym numer jeden. Otóż wczoraj, przypadek numer dwa dał o sobie znać. Czekałam na to z ciekawością i z lekka niecierpliwie. To już 19 tydzień. Najwyższa pora, by mały leniwiec w końcu się ruszył. Wczoraj więc się ruszył. Nie byłam jeszcze do końca pewna czy to właśnie TO. Dzisiaj jednak siedzę w pracy, dopijam kawę i ... dostaję kuksańca. Jednego, drugiego. Delikatnie ale pewnie. Wątpliwości już nie mam. Witaj maluchu! A zatem, mamy już ze sobą swoisty, realny kontakt. Porozumiewamy się naprawdę. Ty do mnie pukasz, ja Ci odpowiadam ;-). Jest fajnie. :-). Taki kolejny, nowy, specyficzny etap w naszym wspólnym bytowaniu.
Ach, jaka super wiadomosc!! :)
OdpowiedzUsuńto musi byc niesamowite uczucie:)
super Asiu!!
Fajne uczucie Luiza. Zwłaszcza początkowo, kiedy maluch jeszcze nie wali z całych sił a lekko puka, stuka i się przewala pociesznie z kąta w kąt ;-)
OdpowiedzUsuńmoja to juz wali bo sie wydostac chce hehehe :)) tyle,ze to juz nie uczucie motylka tylko ryby walacej pletwa , ale uczucie jest mile,z tym,ze z lekka staje sie uciazliwe ;)
OdpowiedzUsuń