Poranek. Oboje ubrani zamierzamy zaraz wyjść.
Ja:
- Oluś, sekundkę, muszę jeszcze siku...
Idę do łazienki, wychodzę i naciągam swoje ciążowe, śliwkowe getry na pękate brzusio.
Olek z zadowoloną minką odkrywcy:
- Mama, jakie ty mas majtki!
Patrzę więc na swoje majtki i mówię:
- Nooo, mam je... nowe, tak?
Olek:
- Taak, takie ładne. To Oluś Ci je kupił mama, plawda?
Nie wiem czemu, ale mały rozbawił mnie tym tekstem niepospolicie. Szczęka mi opadła, że on w ogóle zauważył te nowe majtki (faktycznie założyłam je po raz pierwszy wygrzebawszy gdzieś z plątaniny innych w szufladzie). Mają turkusowy, atrakcyjny więc dla dziecka, kolor. No owszem, Olu jest spostrzegawczy i pamiętliwy, ale żeby tak od razu skoro świt zauważać matczyne gacie...? I ta okoliczność, że skoro ładne to znaczy, że ON mi je kupił...
Mówię:
- No ba! Jasne, że Oluś!
Oluś szczęśliwy.
Kocham Cię mój malutki.
hahaha...boski!!!
OdpowiedzUsuńMoja mała jak widzi reklamę jakiegoś kremu czy kosmetyku w tv to krzyczy: mama..ja ci to kupie!
Bratu oczywiście też wszystkie chłopięce zabawki z reklam kupi..oczywiście w zamian ja muszę obiecać że kupie wszystko co dla dziewczynek w reklamach :)
Reklamy! Nakręcają jednak dziecięcy światek he he. No takie czasy. Ale dziecięca szczodrobliwość jest cudowna. Choć bardzo często z lekka podszyta własnym interesem ;-). Co też jest faaaajne.
OdpowiedzUsuńAmisho świetny blog :) Dzięki takim osobą jak Ty świat zmienia się na lepsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Alchemiczko i pokłon do ziemi za takie dobre słowo pod moim skromnym polsko-wschodnim adresem! :-):-):-)
OdpowiedzUsuńOluś jest po prostu genialny!! :D
OdpowiedzUsuńNo, dziś już był inny tekst - teraz Olu siedzi z rana na sedesie i spogląda na moja bluzkę - też chyba po raz pierwszy założyłam i jest kolorowa. Mówi: ale mas ładny fetel mama, ale to był mój plawda? No jasne mówię, tylko Oluś już wyrósł i teraz mama w nim chodzi ;-).
OdpowiedzUsuń