Wczoraj nie było dnia.
Dzisiaj też była tylko noc...
Rano padło. Olek nie chciał wstać i musiałam go ubierać niemal na śpiąco. Żal ściskał mi serce, ale nie miałam wyjścia. Muszę być czasem twarda jak skała, bo inaczej rozsypałabym się w proch jak stary zmurszały grzyb, któremu ktoś daje z rozpędu kopa.
Po odstawieniu Olka do dziadka Władka, w drodze do pracy zajechałam do sklepiku po ptysiowego obwarzanka. Kupiłam, zapłaciłam, wyszłam na dwór, wsiadłam do auta i ZONK. Nie pali. Ot tak po prostu - nie pali. Bo cham jest. Bo drań, łobuz i grat. A tu ciemno, do pracy daleko, za osiem siódma, pada deszcz, ludzi ni ma... Co robić? Dzwonię do dziadka Władka i referuję problem. Dziadek z Olkiem za parę minut są już koło mnie. Olek na tylnym siedzeniu, poruszony obrotem spraw zadaje pytania, ma przekrzywioną czapkę i niedopiętą kurtkę. W końcu się śpieszyli, nie? Do pracy spóźniam się zaledwie kilka minut. Dziadek obiecuje, że potem z Olkiem po mnie przyjadą, samochód ściągnie do siebie i zobaczy co jest grane. Wygląda na akumulator, aczkolwiek niekoniecznie. Oczywiście po pracy czekają na mnie z Olkiem pod zakładem. Mój samochód u dziadka w garażu, pod prostownikiem. Ale problem nie leży jednak w akumulatorze. Jednak już pali. Dostaję namiar na elektryka samochodowego do konsultacji, kilka rad, sadzam Ola w fotelik i wracamy do domu... Kurde, jak dobrze, że jest Dziadek Władek.
Ciemna otchłań za oknem. Wieje i mokro. Olek porozwalał spinacze od bielizny. Cały ich koszyk po całym pokoju. Teraz wozi je turem, zgarnia na gromadę i rozwala na nowo. Ani mu się przyśni sen. A już po 21. Rano znowu będę musiała podnosić go dźwigiem, ubierać na śpiąco i czuć się jak ten zmurszały grzyb co dostaje kopa, ale jednocześnie trzyma się jak skała...
I jeszcze te boksy od środka. Te szturchańce, kuksańce, lewe, prawe, proste i sierpowe... Litości!!!!!
Asiu,dziadek Wladek jest Wielki, dobze,ze masz sie do kogo zwrocic...
OdpowiedzUsuńOlus nie spi bo czuwa przy mamusi,zeby bezpieczna byla :)
Juz niedlugo wrci M i dzidzia bedzie z Wami:)
Ja juz sie doczekac niemoge :)
Taaak Aniu, Dziadek Władek jest nieoceniony... Olek nie bez kozery nazywany jest moim asystentem, bo zwykle jak ja nie idę spać to on też nie. Mohi wraca za niecałe 2 miechy a te Małe co-nieco w brzuchu... no już też tylko 3 miesiące. Zleci jak z bicza i będę kołysać jak ty ;-). Póki co - kopanina na całego.
OdpowiedzUsuńKopie bo kocha :)))
OdpowiedzUsuńEla - piękne słowa !
OdpowiedzUsuńAmisha samo życie, świetnie to opisałaś ... Dobrze, ze jest ktos na kogo mozna liczyć taki własnie dziadek Władek. Ja mam taka osobe w miarę blisko w postaci mojej teściowej czyli Babci Grażynki, zawsze mogę na nią liczyć. Na rodziców też ale oni jednak mają do nas 40 km ...
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, a maluszek hmmm przypomina o sobie ;-)W drugiej ciąży miałam sposób na kopanie - kołysanie i muzyka ... z vivy ;-)
to Ci piłkarz rośnie albo piłkarka:))) będzie przebojowy/a jak na ten świat się wykopie;) nie da sobie w kasze dmuchać:)))
OdpowiedzUsuńWidzę że nie tylko my mieliśmy ciężki dzień wczoraj :(
OdpowiedzUsuńByle do wiosny jak to się mówi :)Nie rozsypuj się..dasz rade!
Co do kopniaków,Alia mnie tak strasznie kopała,Adaś przy niej to był anioł..i nadal tak jest..charakterek pokazała jak jeszcze była w brzuchu. Tak że już Ci współczuje urwisa/ki ;-)
Taaaak - byle do.. wiosny ha ha. Jeszcze tylko ciut ciut :-). Kopaninkę do lutego też jakoś przetrzymam:).
OdpowiedzUsuńAlia... bardzo ładne imię, swoją drogą :-).
Oj, to mieliście przygodę...
OdpowiedzUsuńDobrze, że kopie, pewnie ma dobry nastrój:)
Pozdrawiam:)
Magda